Podróż do Olsztyna i pierwsze wrażenia

Wyjazd sobota, 07:00, dzień pierwszy naszego urlopu „Warmia i Mazury na tydzień„.

Nie warto korzystać z dróg płatnych moim zdaniem. Zysk przy drogach za których będziemy musieli zapłacić to zaledwie 10 minut, szkoda pieniędzy.

Zamek w Nidzicy – nie byłem!

Gdzie jest krzyżacki zamek? No, powiedz to! Malbork, prawda? Jasne, że tak. Tyle, że krzyżackich mniejszych zamków mamy trochę więcej w kraju. Tylko my jako naród lubimy zobaczyć tylko te naj i tyle z poznania historii. A tymczasem na naszej drodze z Poznania na Warmię i Mazury to własnie najlepiej zacząć od Zamku w Nidzicy (nie pomylnie z Zamkiem w Niedzicy, bo pojedziecie na drugi koniec Polski!).

Dlaczego nie pojechałem osobiście? Dotarłem do informacji, że do końca marca miał być remont. Niestety na Facebook’u Nidzickiego Ośrodka Kultury nie znalazłem żadnej wiadomości o tym, że zamek wrócił do możliwości zwiedzania poza ogólnym tematem na stronie: http://nok.nidzica.pl/zapraszamy/zwiedzanie-zamku. Właśnie dlatego odpuściłem to miejsce, ale jak będę w okolicy to jeszcze tam zajrzę i uzupełnię czy warto.

Pole i muzeum Bitwy pod Grunwaldem

Ileż to razy przerabiano na lekcjach historii bitwę pod Grunwaldem. Że wielkie zwycięstwo sprzymieżeńców ze złymi Krzyżakami. Że jedna z największych bitew średniowiecza (ok. 50 tysięcy żołnierzy). Że to wyniosło Jagiellonów na wyżyny prestiżu i zapewniło dalsze sukcesy kraju.

Pole Bitwy pod Grunwaldem

Opis bez sztucznego pompowania wygląda tak: siły sprzymierzone miały przewagę liczebną (21 tysięcy vs. 29 tysięcy). Pomimo tego na początku nie mieli przewagi podczas walk, ale zagranie taktyczne finalnie uratowało sprawę. Wynikiem tego zwycięstwa i dalszych wynikających z tego wydarzeń, Prusy Wschodnie zostały wcielone pod panowanie polskie. Jasne, to krzyżacy wypowiedzieli wojnę i ją przegrali. Ale mam wątpliwości czy rzeczywiście aktualny obraz bitwy pod Gruwaldem jest bazowana na realnej i obiektywnej ocenie czy legendzie, niedowiedzeniach i dość prostych sztuczkach psychologicznych.

A żebyście i Wy wypracowali sobie zdanie na ten temat najlepiej pojechać osobiście na pole i Muzeum bitwy pod Grunwaldem. Trafiliśmy na lekką mżawkę, ludzi była garstka na ładnym, aczkolwiek płatnym parkingu (można płacić kartą). Zostawiamy auto i najpierw kierujemy się do kasy po bilety do muzeum (11PLN za osobę), które jest po drugiej stronie pola. Z uwagi na aktualny remont przejścia, dojście do charakterystycznego pomnika jest trochę naookoło, przez parking.

Na razie stoi się na ziemi, która pamiętała bitwę sprzed ponad 600 lat. Wielkie słowa o wielkich zasługach zapewne przelatują przez myśl tym bardziej patriotycznym i tym trochę mniej. Wspomniana wcześniej mżawka popycha nas jednak nieco szybciej do muzeum. Obiekt ma już swoje lata, ale mimo wszystko warto do ułożenia sobie wiedzy na temat tych wydarzeń.

W Muzeum Bitwy pod Grunwaldem znajdziemy eksponaty, a jakże. Znajdziemy też opis walk, których niektóre szczegóły wyciągnąłem wyżej. Zobaczymy jak wyglądali żołnierze, którzy pół tysiąca lat temu postanowili, że będą walczyć w słusznej dla siebie sprawie. Dowiemy się dlaczego nie mieli przyłbic. A na końcu długiej sali będzie czekała na nas projekcja jednego z dwóch filmów. Jedna opcja to fragment Krzyżaków – to chyba lepiej pominąć, bo druga jest znacznie ciekawsza. To interpretacja obrazu Jana Matejki pt. „Bitwa pod Grunwaldem”. Podszedłem sceptycznie do tego, ale klip tylko uświadomił mnie jeszcze bardziej w swoich wątpliwościach czym tak naprawdę jest dziś obraz tych wydarzeń w świadomości. Czy ludzi budują ocenę na realnych faktach? A może na swoich wyobrażeniach? A można na czyichś wyobrażeniach? 

Podsumowując – warto. To dość często pojawiający się motyw w świadomości co roku w połowie lipca i warto zasięgnąć wiedzy do źródła, by móc samodzielnie wypracować swoją opinię na temat tych wydarzeń.

Muzeum Budownictwa Ludowego w Olsztynku

Następnie kierujemy się do skansenu na otwartym powietrzu. Parking jest płatny w kasie skansenu razem z biletami (39PLN za auto i dwie osoby). Jeśli nie wiecie czy warto – zachęcam do lektury poniższego akapitu.

Zobaczymy tutaj domy w których mieszkali dawni mieszkańcy tych okolic. Skansen jest spory i spędzimy tam z godzinę spacerując w miarę czytelnie oznaczoną ścieżką. W COVIDowym reżimie z reguły wejdziemy tylko do sieni budynków by zza pleksy zajrzeć do bogato przygotowych pomieszczeń. Normalnie można zwiedzić więcej, ale musimy się zadowolić co jest. A jest sporo, bo odwiedzimy szkołę, kościół trochę zagród. Wpadniemy na ogródek czy rynek dawnego miasteczka położony przy wspomnianym drewnianym kościele. Młyn wodny też się znajdzie, o wiatrakach nie wspominając. Na koniec możemy skorzystać z Pijalni Ziół. A, zapomniałem dodać, że zwierzęta też tam znajdziemy. Owce nie były zbyt rozmowne z nami, może wyczuły, że my zamiejscowi?

Skansen Budownictwa Ludowego w Olsztynku

Chąc nieco się zaaklimatyzować i mając całkiem dobry czas postanowiliśmy skorzystać z oferty muzealnej karczmy, która mieści się w budynku dawnej jadłodajni – zaskoczenia może brak, ale klimat to buduje. Skorzystać chcieliśmy nie na tyle, by wyjść objedzonym, ale dosłownie coś przekąsić. Wybraliśmy lokalną zupę oraz swojską pajdę ze smalcem. Zupa się przydała wtedy jeszcze dlatego, że gdy usiedliśmy to dość mocno się rozpadało.

Tak zaczynając kulinarnie podróż spędziliśmy nieco czasu w karczmie po czym ruszyliśmy do Olsztyna gdzie dopiero mieliśmy zjeść porządną obiadokolację.

Witaj Olsztynie!

Poznań, Gdańsk, Wrocław, Łódź – to tylko przykłady, ale każdy z pewnością jest w stanie powiedzieć o walorach turystycznych tych miejsc. To też duże miasta liczące ok. pół miliona mieszkańców każde. Będące stolicami swoich województw są liderami w skali kraju. A Olsztyn? 200 tysięcy mieszkańców, niewiele o nim się słyszy w turystyce. No to sprawdźmy co ma do zaoferowania.

Po zameldowaniu się w miejscu noclegowym (o tym akapit niżej) wychodzimy z naszego małego tymczasowego mieszkanka i kierujemy się na najbliższe okolice i uliczki Rynku. Sztandardowymi atrakcjami miasta jest Zamek Kapituły (zwiedzimy go nazajutrz), ławka Mikołaja Kopernika (który urzędował na tym zamku) oraz Wysoka Brama. Tyle, że to nie wszystko, ale przejdźmy po kolei jak najlepiej to zobaczyć.

Olsztyn jako miasto

Nasze mieszkanko jest tuż przy głównym deptaku miasta – to świetnie, bo właśnie tutaj mamy ciekawe knajpy i stanowi to bardzo dobry punkt wypadowy. Wpadnijcie na rynek – dość mały jeśli mówimy o stolicy województwa, ale stary ratusz mi się bardzo podobał – lubię czerwoną cegłę 🙂 Nie ma co jednak siedzieć na rynku i przespacerujcie się do Wysokiej Bramy (znana również jako Brama Górna), która jest wizytówką miasta – jedyna pozostała z trzech, którymi niegdyś można było wejść do miasta. To właśnie jej linia wraz z kanałem na wschodzie i ulicą Pieniężnego na zachodzie zamykają urokliwe centrum miasta Olsztyn. I właśnie dlatego polecam Wam się po prostu przespacerować tymi uliczkami. Siatka ulic jest dość prosta. Zidentyfikujecie dwie najbardziej knajpowe ulice (Prosta i Kołłątaja, a znajdziecie przejście pomiędzy nimi?). Znajdziecie plac Targ Rybny gdzie też można usiąść. Nie ma tego wcale dużo, spacer tymi uliczkami nie powinien Wam zająć więcej niż 30 minut.

Rynek Olsztyn

A jeśli zgłodniejecie to polecamy Wam restaurację Ogień i Drewno położoną na ulicy Prostej. Mam tylko nadzieję, że uda Wam się dorwać jakieś miejsce, bo olsztynianie również ją uwielbiają i ruch jest spory!

Olsztyn wykorzystuje rzekę

Poznań ma Wartostradę, a Olsztyn ma Łynostradę. Tak właśnie nazywa się ścieżka o rzeki Łyny, która od mostu św. Nepomucena może poprowadzić nas przez Park Podzamcze, Park Symfonia Ptaków może doprowadzić Was do wiadunktów kolejowych oraz Browaru Warmia. Browar Warmia to zresztą był nasz wybór na wieczorne piwo. Ja akurat skorzystałem z zestawu degustacyjnego, ale jeśli byliście w poznańskim Winie na Kieliszki to zobaczycie podobny pomysł – możecie zasilić sobie kartę i samodzielnie lać piwo z wybranych kranów. A jeśli zgłodniejecie to również możecie coś zjeść. My nie potrzebowaliśmy, ale frekwencja była spora, muszą tutaj również trzymać poziom! 🙂

Jeśli jednak z wspomnianego mostu św. Nepomucena pójdzie w przeciwną stronę to dojdziecie do Parku Centralnego w Olsztynie. W ogóle wiecie, że 20% terenów Olsztyna są terenami zielonymi? Park Centralny w Olsztynie to miejsce gdzie przy fontannie i dobrej pogodzie mieszkańcy rzeczywiście spędzają czas i się spotykają. Warto tam też zajrzeć, by dostrzec Muzeum Nowoczesności, które również jutro mamy w planie.

Park centralny w Olsztynie

Olsztyn dodatkowo

Skoro jest ławka Kopernika to możemy jeszcze skorzystać z dwóch miejsc związanych z astronomią.

Pierwsze to planetarium, położone poza centrum miasta, ale wytrwali spacerowicze dojdą bez problemu po drodze mijając nowy ratusz. Może zachęci Was repertuar? Nam się akurat nie udało tym razem, ale pomysł wizyty w Planetarium z muzycznym tłem wydaje się być interesujący.

Drugie to obserwatorium astronomiczne, tutaj również nie udało nam się dotrzeć. Czy warto? Myślę, że pod tym względem Frombork będzie Wam ciekawszy, ale o tym dowiecie się dopiero we wpisie numer 8, który zostanie opublikowany dopiero za tydzień. 😉

Nocleg

Będąc w Olsztynie skorzystaliśmy z Booking.com i miejsce „Stare Miasto„. To kawalerka na pierwszym piętrze z którego mamy dosłownie 2 minuty do centrum miasta. Problemem może się okazać za to parking, bo do mieszkania nie przynależy miejsce na auto. Trzeba nieco poszukać albo mieć szczęście i mogliśmy zostawić auto tuż przed wejściem do klatki. Host bez wątpienia miły, wszystko czysto, ładnie, bez jakichkolwiek zastrzeżeń. Do tego znajdziemy tam książkę/album wydaną przez miasto Olsztyn o jego atrakcjach, a poza tym kilka innych pozycji jeśli akurat nie mielibyście żadnej własnej książki ze sobą. Jedyny mały minus to dość wąskie łóżko dwuosobowe – 140cm do największych nie należy w połączeniu z kołdrą o takiej szerokości.

Podsumowanie

Olsztyn pokazał już pierwszego długiego wieczoru, że ma do zaoferowania coś czego w małych miastach nie ma (tętniące wieczorem ulice), a jednocześnie nie ma takiej masy mieszkańców jak w największych miastach kraju. Dodajmy do tego mnogość parków i kilka innych atrakcji (o których więcej info w jutrzejszym wpisie) – to może być mocny punkt tego wyjazdu! 🙂