Okolice Olsztyna

Dzień drugi naszego urlopu „Warmia i Mazury na tydzień„.

Pobudka bez większego pośpiechu, wstajemy przed dziewiątą, by przygotować małe śniadanie w małej kuchni. Krzesła nie dają przesadnie dużego oparcia, ale na poranny posiłek przed serią atrakcji jest gdzie zjeść bez wykorzystywania kanapy. A trochę rzeczy mamy do zobaczenia, ale czy Wy będziecie mieli?

Lawendowe Muzeum Żywe

Za dużo Instagrama – tak można skwitować wiele rzeczy za którymi gonimy. Marzymy potem o takich miejscach jak francuska Prowansja, która słynie z widoków przepełnionych zapachem lawendy i charakterystycznym kolorem. I chociaż patriotycznie rzepak również doceniamy to ciągnie nas do takich miejsc jak Muzeum Lawendowe Żywe. To miejsce w którym właścicielka zrealizowała swoje marzenie i wyprowadziła się z miasta na warmińską wieś. Marzyła o lawendowej plantacji. Miała trudności z zaadoptowaniem się w pełni do tego miejsca, ale w końcu jak twierdzi jej się udało i w całości poświęca się temu miejscu. Mamy zatem możliwość zwiedzenia dwóch pól lawendowych, mamy wiejski klimat, mamy wytwory lawendowe. Poza tym mamy minimuzeum inspiracji tego miejsca i miejsce na warsztaty alchemiczne jak zostało to nazwane. I co więcej – możemy tam się przejść po owych polach zupełnie za darmo aczkolwiek wsparcie parozłotowe mile widziane, by móc kontynuować działalność miejsca z większym komfortem finansowym.

Uwielbiamy takie historie. Ktoś marzy o czymś i udaje mu się to osiągnąć, ale droga była kręta. Większość filmów, książek bazuje na tym schemacie. Rozumiem, że może się to podobać, ale jako bardzo twardo stąpający gość wiem, że to historia jakich wiele. Tylko czasem niektóre wypływają szerzej, a w dobie internetu coraz więcej takich przypadków. Wytwory z lawendy też nie są już tak wyjątkowe jak lata temu, medycyna wspierana naturą ma się coraz lepiej również w miastach. Z drugiej strony – zawsze należy docenić inspirację do marzeń, może kogoś ruszy to z kanapy.

Muzeum Lawendowe Żywe

Nie wiem niestety jak wygląda frekwencja w sezonie turystycznym, ale przepustowność drogi gruntowej prowadzącej do gospodarstwa nie jest zbyt duża. Pytanie więc czego oczekujemy po tym, już turystycznym, miejscu? Wyjątkowości? Raczej nie. Wytworów lawendy? nic szczególnego. To po prostu miejsce, które kusi historią właścicielki i jeśli uwielbiamy takie opowiadania to wpadnijcie, może i Wy przypomnicie sobie o jakiś własnym marzeniu, które gdzieś Wam się tli jeszcze?

Gietrzwałd czyli turystyka religijna

Skoro już dobrze wiecie, że nie ma co po mnie się spodziewać zachwytu nad rzeczami nielogicznymi to skąd u mnie pomysł na wizytę w Gietrzwałcie czyli jedynym miejscu w Polsce gdzie doszło do objawień zatwierdzonych przez kościół (Wikipedia: Objawienia w Gietrzwałdzie)? Spory kawał czasu nie zwiedzałem żadnych miejsc religijnych, byłem po prostu ciekaw jak można przedstawić takie wydarzenia. Co zastaliśmy na miejscu?

Sporo aut. Teoretycznie poza sezonem, praktycznie akurat niedziela i Zielone Świątki. A do tego mini targ na którym można było kupić kilka rzeczy – choć moim zdaniem nic oryginalnego. Na miejscu znajdziemy kapliczkę objawień, drogę krzyżową, którą dojdziemy (lub po prostu ścieżką z parkingu Sanktuarium) do błogosławionego źródełka. Do samego sanktuarium zresztą ocenia się, że rocznie podróżuje nawet milion turystów!

I to właśnie źródełko okazało się być największą atrakcją tego miejsca dla setek ludzi w okolicy. Pędzący do źródełka z niebieskimi plastikowymi figurkami maryjnymi bądź pustymi butelkami i ustawiający się w kolejce do małego kranu. By wlać trochę rzekomo magicznej wody. Jak mówiłem – stąpam twardo, ale zawsze jestem otwarty na nowe fakty jeśli układają się w logiczną całość. Niestety tutaj tego nie znajdziemy. To rzeczy w które się wierzy, a nie szuka naukowego uzasadnienia. Tylko problem polega na tym, że bazując na takich przyzwyczajeniach ludzi wydają się podejmować decyzje o równym braku logicznych podstaw dla innych obszarów życia. I są zaskoczeni, że to nie działa.

Także – nie polecam. Miejsce nie sprawia, że widzi się świat szerzej chyba, że preferujecie doświadczenia praktyczne z tematymi zahaczającymi o wspomniane zjawiska. Wtedy się sprawdzi.

Arboretum koło Olsztyna

Warto wiedzieć, że jadąc właśnie od strony Gietrzwałdu będziemy mieli po drodze Leśne Arboretum Warmii i Mazur. Osobiście nie skorzystaliśmy, ponieważ jeszcze mieliśmy do zaliczenia parę rzeczy w Olsztynie.

Zamek Kapituły Warmińskiej w Olsztynie

XIV wieczny zamek wpisuje się doskonale w miasto Olsztyn. Dostępny w moment z centrum miasta i widoczny z Łynostrady stale przypomina o historii tego miejsca. Został wybudowany przez kapitułę warmińską, ale jego najsłynniejszym mieszkańcem był Mikołaj Kopernik. I chociaż mieszkańcom Wielkopolski to bardziej Toruń kojarzy się ze słynnym Polakiem to jednak po tygodniu na Warmii i Mazurach trzeba będzie przemyśleć czy aby na pewno Toruń to miasto właściwe do kojarzenia z Mikołajem.

Aktualnie w zamku mieści się Muzeum Warmii i Mazur, ale na dziedziniec możemy wejść bez opłat. Jeśli chcemy zwiedzić wnętrza – musimy zapłacić, 15PLN za osobę. A co znajdziemy w środku? Bez wątpienia najciekawszy jest fragment murów na których zachowała się oryginalna tablica astronomiczna wybitnego astronoma. Poza tym jednak to głównie wystawy. Na najwyższym piętrze sztuka nowoczesna, która sama w sobie jest dyskusyjna. Na środkowym poziomie zbiór figurek z różnych zakątków Warmii (pamiętacie, że wspomniałem w TYM poście, że Warmia ma ponad tysiąc kapliczek przydrożnych?). A na najniższym nieco faktów o Mikołaju jeszcze. Kopie jego notatek, trochę historii o jego najpopularniejszym portrecie jak i jego innych specjalizach.

Czy warto płacić 15PLN za zwiedzanie całego zamku? Moim zdaniem nie. Owszem, wspomniana tablica astronomiczna jest wyjątkiem, który dobrze zobaczyć, ale płacić za cały przybytek kiedy tak naprawdę ciekawy jest tylko fragment w postaci 1/4 zbiorów? Dyskusyjne moim zdaniem. Pamiętajcie jednak, że na dziedziniec zamku możecie wejść za darmo.

Muzeum Nowoczesności i… niespodzianka!

Obiekt zlokalizowany w Parku centralnym w Olsztynie, którego ceglany budynek dostrzeżemy bez chwili zawahania z okolic fontanny. Autorzy twierdzą, że też nie przepadają za nudnymi wystawami, też ziewają na długie opisy. Czy zbudowali coś innego tutaj? Zobaczmy!

Pełna nazwa obiektu to UWAGA: „Centrum Techniki i Rozwoju Regionu „Muzeum Nowoczesności” Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie„. Czy po takiej nazwie można się spodziewać innowacji? Kusi przede wszystkim cena – 5PLN za osobę to prawie jak za darmo więc decydujemy się wejść do budynku na którym czekają nas dwie kondygnacje wystaw. Czyli jednak wystawy? Nie do końca.

Generalnie Muzeum mieści się w miejscu gdzie kiedyś była przemysłowa dzielnica Olsztyna, a dokładnie spory tartak. Pomysł na to miejsce jednak trafia do mnie nieco bardziej, bo każdemu już się opatrzyły rzeczy, które widzieliśmy w skansenie (wiele muzeów cały czas w zasadzie ma to samo). W tym Centrum techniki znajdziemy przeróżne rzeczy. Od opisu rozwoju miasta przez pryzmat linii kolejowowej, po segment reklamowy jednego z większych lokalnych zakładów czyli producenta opon Michelin (będziecie mogli się przymierzyć do opony do samolotu!). Od opisu oświetlenia miasta (wyobraźcie sobie czasy w którym ilość punktów świata w mieście można było policzyć na palcach rąk!) przez opis systemu kanalizacji, a jeszcze nie weszliśmy piętro wyżej!

Piętro wyżej znajdziemy ponad stuletnią windę i całą masę technicznych zabytków. Może i oczywistość dla starszych, ale punkt obowiązkowy dla dzieciaków jeśli rodzic potrafi przedstawić historię nieco zwięźlej niż na opisach. Bo niestety, ale autorom nie udało się ustrzeć długich opisów. Niestety, ale żyjemy w świecie nagłówków i czytanie długich form (zwłaszcza stojąc w muzeum) jest po prostu już dla nas nienaturalne.

Podsumowując to miejsce – warto tam zajrzeć, bo koszt śmieszny. A pozwoli to nam się dowiedzieć kolejnej porcji wiedzy w przystępny sposób. Zwłaszcza, że miejsce zostało odnowione, otwarte zaledwie 7 lat temu i nie ma tam mowy o widoku typowego muzeum jakie pamiętamy sprzed 20 lat i więcej.

Niespodzianka, bym zapomniał! Domek bez adresu!

Naprzeciw wejścia do Muzeum Nowoczesności znajduje się dawna zajezdnia trolejbusowa. Wstęp do niej jest darmowy, niezależnie od posiadanego biletu do wymienionego wcześniej obiektu. Od początku maja 2021 działa tam wystawa, która w bezpośredni sposób pokaże dzieciakom jak wyglądało kiedyś przeciętne mieszkanie oraz piknik. Co zatem tam znajdziemy? Nieco zobaczcie na zdjęciu poniżej, ale myślę, że jak zapytasz każdego kto liczy sobie 25 lat i więcej to będzie kojarzył wszystko. Zdecydowanie warto tam wpaść!

Domek bez adresu Olsztyn

Ciekawe miejsce na jedzenie

Przeglądając olsztyńskie knajpki zobaczyliśmy nazwę „Głową w Piach”. Nie zdążyliśmy ogarnąć tematu, bo trafiliśmy do menu. Zestaw degustacyjny trzech mały burgerów nadał mi się idealnie, a moja dziewczyna wzięła coś bardziej azjatyckiego. Jaki jest jednak wspólny synonim tego miejsca? Przypomnij sobie kto chowa głowę w piach. Na pewno pamiętasz kojota, któremu nigdy nie wychodziło złapanie … No właśnie, kogo?

Chyba jednak udało mu się go złapać, bo to ciekawe spróbować innego mięsa niż klasyczny drób czy wołowina. Ceny nie są wysokie, a jeśli ze standardowym, najpopularniejszym mięsem nie macie problemu to zachęcam do spróbowaniu i wyrobienia swojej opinii czy taka egzotyka Wam odpowiada. Ja na pewno będę korzystał z tego miejsca jak pojawię się ponownie w Olsztynie!

Podsumowanie

Okazuje się, że w zasadzie nie musicie ruszać auta, ale wybór należy do Was. O ile Lawendowe Muzeum Żywe czy Gietrzwałd są dyskusyjne, o tyle Arboretum stanowi ciekawą propozycją. Poza tym nie zapomnijcie zajrzeć na zamkowy dziedziniec w Olsztynie oraz oczywiście do Muzeum Nowoczesności i Domku bez adresu. A może jak macie czas to zdecydujecie się na wizytę w Planetarium czy Obserwatorium astronominyczm o którym pisałem wczoraj TUTAJ ?

Jedna myśl na temat “Okolice Olsztyna

Dodaj komentarz