Tym razem, w sobotni poranek i plan wolnego dnia wpadłem na pomysł wizyty w Bramie Poznania. Czy rzeczywiście jest takie super i w ogóle czy jednak to tylko przereklamowane muzeum? Kiedyś ktoś stwierdził, że Brama Poznania jest podobna do tego o czym opowiadałem z Kościana. To akurat mnie zachęciło. Czy rzeczywiście było „podobnie”?
Po pierwsze – Brama Poznania rzuca się w oczy przez nowoczesną architekturę, tego nie sposób pominąć. Może się podobać, może się nie podobać – kwestia gustu, mi to szczerze mówiąc różnicy nie robi w tej kwestii.
Po wejściu do budynku i odnalezieniu kas, zakupiliśmy bilety, zabraliśmy audioprzewodniki i weszliśmy na trasę wycieczki. Całkiem przyjemny głos oprowadzał po wszystkich zakątkach muzeum, tłumacząc co widzimy. Urządzenie pełniło również formę pilota – mogliśmy podejść do każdego eksponatu, skierować „pilot” na ikonę słuchawek i po chwili słyszeliśmy informacje o tym przedmiocie.
Sama trasa jest w porządku. Osobiście doceniłem kilka ciekawych figur i dbałość o szczegóły w nich. Trzeba też zauważyć całkiem fajne rozwiązania dla dzieci, które mogą poprzez zabawę poznać historię czy spojrzeć na wioskę z innej perspektywy. Jakkolwiek trzeba zauważyć, że po skierowaniu mojego urządzenia na ikonę słuchawek w części dla dzieci głos oznajmił mi tylko: „To jest skierowane dla dzieci”. Come on, w dzisiejszych czasach, gdy będąc facetem wiem, że najtrudniejszy okres dzieciństwa jest do 40tki słyszę takie coś?!
Tuż przed końcem mamy jeszcze wyjście na taras widokowy i tutaj w sumie ważna uwaga – lepiej się wybierać na zwiedzanie, gdy nie ma opadów, bo miejscówka jest całkiem przyjemna na zrobienie kilku zdjęć miastu ze szczególnym uwzględnieniem tumskiej katedry, która jest dosłownie rzut beretem.
Jakkolwiek – muzeum nie zrobiło na mnie przesadnie wielkiego wrażenia. Oczywiście, zawiera w sobie dużo historii, warto odwiedzić, by przypomnieć sobie lokalne wydarzenia, a czasem zobaczyć zdjęcia, które zaskakują, ale technologiczne nie są to szczyty muzealnictwa. Podobne rozwiązania, ale bardziej dopracowane (przypomnienie spadającej książki do tej pory robi na mnie wrażenie) widziałem muzeum obok klasztoru Montserrat (okolice Barcelony). I chciałbym też tutaj wrócić do porównania Kościaniu z pierwszego akapitu. Kościan nie ma się czego wstydzić! Prezentacje na tamtejszej makiecie zrobiły na mnie takie samo jak nie większe wrażenie niż poznańska oferta.
Tylko, że to Poznań jest stolicą wielkopolski, widać, że włożono tutaj dużo środków, bilety też nie należą do najtańszych, a miejsce mimo to na pewno jest i będzie popularne. I nie ma co – rozwiązania są ciekawe i przystępne dla wszystkich.
3 myśli na temat “Brama Poznania”