Cmentarze – nie tylko na 1 listopada

Kojarzycie scenę na końcu amerykańskiego filmu, gdy zginęła ważna dla historii postać? Idealnie zielona trawa, dziesiątki takich samych nagrobków i przebijający się wniosek, że wszyscy są równi w swoim czasie. Albo jeszcze taką scenę w których cmentarze służą za miejsce spacerów i wyciszenia? A w Polsce z nekropoliami uważam, że mamy mały problem – z jednej strony uważamy się za religijnych (90%), z drugiej raz w tygodniu praktykuje połowa, a z trzeciej 46% określa swoją wiarę „na swój własny sposób”. Cmentarze zgodnie z tradycją odwiedzamy we Wszystkich Świętych (w zasadzie to tutaj jest apogeum) i/lub zdarza się przed świętami Wielkanocnymi lub Bożego Narodzenia. Chyba, że akurat jest wycieczka szkolna do Warszawy to Powązki są prawie obowiązkowym punktem. W charakterystyczny dla siebie sposób przedstawiono to również w video „Grobbing – Piątek Serial Oryginalny„.

Zatem – co jest nie tak z naszymi cmentarzami? Czy każdy z nich wygląda jak te w okolicach wsi – jak mała działka z ładnym parkingiem, płotem z klinkierówki, której otoczenie i chodniki bardziej przypominają prywatną działkę niż nekropolię, która ma skrywać prawdziwe historie ludzi mających na nas wpływ? Może nie mamy takich okazałych Powązek w Poznaniu. Może 1 listopada w okolicach Miłostowa oraz Junikowa jest niczym drogowy horror. Ale czy rzeczywiście w pozostałą część roku nie ma się gdzie udać na krótki spacer, gdzie znajdziemy ciszę i mniej ludzi niż w popularnych parkach? Postanowiłem to sprawdzić.

Cmentarz Bożego Ciała w Poznaniu

Zabytek sam w sobie. Bardzo uporządkowany, ale z wysokimi drzewami idealnie nadaje się na krótki 15min spacer – aczkolwiek wracać będziemy tę samą drogą. Po minięciu kaplicy cmentarnej położonej w centrum będziemy mogli jeszcze kawałek pójść, ale w momencie kiedy kostka brukowa się skończy – lepiej zawrócić.

Historycznie zachował unikatowy charakter cmentarzy Poznania z pierwszej połowy XX wieku z uwagi na komunistyczny dekret o zakazie grzebania.

REIMG_3866

[collapse]