7 września 2023 / Siódmy dzień wyjazdu „Zachodniopomorskie w tydzień„.
Kolejny dzień spędzimy podróżując wzdłuż wybrzeża. Nawigacja podpowiada wybór drogi ekspresowej S6, ale wolę trzymać się krajowej „jedenastki”. Spokojniej, więcej zobaczymy, nawet zza okna auta.
Muzeum Aut Zabytkowych Hotelu Verde
Pierwszym punktem po drodze jest podmiejski hotel. Z zewnątrz nie wyróżnia się niczym szczególnym choć uwagę zwraca oszklona część, trochę wybijająca się szkłem z fasady pozostałej części budynku. To właśnie za tymi szybami znajduje się Muzeum Aut Zabytkowych. Bilety w cenie 20PLN normalny kupimy bez problemu w hotelowej recepcji, a uprzejma obsługa zaprowadzi nas przez jadalnię do muzeum. We wrześniowy czwartek jesteśmy totalnie sami, czas jest nieograniczony.
Co zatem skrywa Muzeum? W ogólnym skrócie jest to projekt właściciela hotelu, który nie tylko ma w sobie żyłkę przedsiębiorcy, ale również pasjonata do starych aut. Na tej pasji zbudował równoległą firmę Cars Verde, która profesjonalnie zajmuje się takimi renowacjami. Kilkanaście aut, które możemy zobaczyć to tylko własność właściciela, które można oglądać, można wypożyczyć do ślubów czy na inne wydarzenia, a może to zaszczepi motopasję w młodszych turystach? Albo starszych dobiegających do „wieku średniego”?
Całkiem możliwe choć trzeba też zauważyć, że jest to już dość dobrze zorganizowane miejsce. Nie ma zbytnio miejsca na zwiedzanie hobbystycznego warsztatu jak chociażby w Gostyniu, czy poznawania praw fizyki jak w Motomuzeum. Z jednej strony rozumiem – okolice morza, turysta masowy czyli przyjedzie, obejrzy, ma dostać coś do ładnego zdjęcia i niewiele więcej oczekuje. Z drugiej – jakbym miał robić coś tylko dla mas to mógłbym odpuścić konstruktywne raporty z wycieczek z wiarygodnymi ocenami. Z trzeciej – to wychodzi, bo ostatecznie to ów właściciel posiada kilkanaście pięknych, zabytkowych aut, a nie ja xD
Każdy musi wybrać tak, by czuć się z tym dobrze. Czasem tylko trzeba skorygować swoje spojrzenie na świat jeśli ewidentnie zagraża innym czy nawet nam. A Muzeum Aut Zabytkowych nie zagraża nikomu. Pokazuje co znaczy pasja dla właściciela i pokazuje to tak jak on chce to pokazać. I pozostaje ostatecznie pozytywnie ocenić, że można zobaczyć takie perełki za niską cenę, bo 20PLN za osobę uważam za rozsądny wydatek. Czy Wy tam powinniście wpaść? Zależy jakie emocje towarzyszą Wam, gdy widzicie zabytkowe auta. Jeśli znudzenie to odpuśćcie, ale jeśli na ich widok, Wasza głowa mimowolnie podąża za nimi – to warto wpaść.
Muzeum Obrony Przeciwlotniczej w Koszalinie
„Specjalistyczne muzeum wojskowe w mieście pomiędzy wszystkimi innymi” – taką miałem reakcję jak zobaczyłem to miejsce podczas poszukiwań atrakcji. Muzeum jest nieco oddalone od centrum więc postanowiliśmy odwiedzić to najpierw, by dopiero później wpaść do centrum Koszalina. Parking dla pracowników i gości jest naprzeciw wejścia do muzeum wzdłuż ulicy dojazdowej.
Cena biletu wynosząca niecałe 20PLN wydaje się być nieco wysoka na pierwszy rzut oka. Bo z początku na zewnątrz widać było kilkanaście sprzętów używanych do obrony przestrzeni powietrznej oraz kilka samolotów, a po wejściu do środka małą salkę. Na szczęście szybko okazało się, że sprawnie poprowadzona ścieżka szybko skierowała nas z tej małej salki do znacznie, znacznie większej. Tam można naprawdę sporo dowiedzieć się o tym jak trudna jest to część wojskowości, zwłaszcza w kontekście toczącej się wojny w Ukrainie, czy tej, która wybuchła nieco ponad miesiąc później w Izraelu i Strefie Gazy.
Dużo urządzeń, małych i nieco większych jak na warunki w pomieszczeniu, które robią wrażenie nawet na kimś kto muzea odwiedza regularnie, a tymi z tematyki wojskowej potrafi być czasem znudzony. Trochę czytania, ale to zdecydowanie nowa wiedza, która nie pojawia się na łamach internetowej prasy. Na koniec wystawy wewnątrz trochę nazwisk, ale nie do przesady i wychodzimy na zewnątrz. Tam za to mamy trochę sprzętów większych. Niektóre mogą jeździć same, niektóre trzeba ciągnąć czy pchać. Niektóre samodzielnie polecą, a my jeśli wykupiliśmy bilet za parę złotych to możemy przejść przez prezydencki samolot JAK-40, by porównać wymiary takich samolotów z np. rejsowymi pasażerskimi jakie widzimy na lotniskach. Na zewnątrz spędzicie może 10-15 minut i można opuścić teren.
Pozytywnie mnie zaskoczyło to miejsce. Spodziewałem się starego, wojskowego muzeum w mieście, które raczej tylko tylko nawigacyjnym punktem podczas drogi nad morze, a dostałem sporą dawkę wiedzy i lepszego wyobrażenia o obronie przeciwlotniczej. Oczywiście – jeśli ktoś nie przepada za takimi tematami wynudzi się w każdym muzeum. Ale jeśli choć trochę pasjonuje Was jakim cudem trafić w coś na tle ogromnej połaci nieba – zdecydowanie warto.
Koszalin spacerowo
Auto przeparkowane, miejską strefę parkowania najlepiej zaatakować od TEJ strony. Stamtąd mamy parę kroków na koszaliński rynek na którym skorzystaliśmy z oferty kawiarni, by nieco odpocząć. Przy kawie obserwowaliśmy rynek tego miasta – beton jak w wielu plus fontanny wybijające wodę spomiędzy tych betonowych płyt. Polska klasyka rynkowa w pigułce.
Następnie skierowaliśmy się wzdłuż ulicy Zwycięstwa do Parku im. Książąt Pomorskich. Jezdnia szeroka, witryny sklepowe zachęcają do wejścia mieszkańców miasta natomiast dla turystów są praktycznie takie same jak wszędzie, nic specjalnego się nie wyróżniło. Lombard, mięsny, cukiernia, nic co robi efekt wow. Przyjemniej za to zrobiło się we wspomnianym parku, którym przejdziemy całkiem spory kawałek. Ten zielony fragment miasta jest totalną odmianą od widoku betonu, który przytłaczał nas kilkanaście minut wcześniej.
Z parku możemy iść w kierunku amfiteatru gdzie zaprowadzi nas Aleja Gwiazd Kabaretu (co oni mają z tymi Alejami Gwiazd w Zachodniopomorskim?!) bądź do koszalińskiego muzeum. Nad tą placówką się zastanawialiśmy bardzo długo, ale ostatecznie zdjęcia nas nie przekonały, wyglądały na wystawowy standard z dziesiątkami definicji i tyle. Trochę żałuję teraz, bo w końcu po to też jeżdżę, by sprawdzać takie miejsca, ale problemem był też ograniczony czas na kolejne miejsce.
Po wyjściu z parku (możecie jeszcze dostrzec fragment murów obronnych) czeka nas kilkuminutowy spacer ulicą Młyńską do Rynku, a stamtąd już chwila do auta. Jak zatem podsumować Koszalin w centrum? Idealne na miejski przystanek jeśli czasem takie praktykujecie. Chociaż jest ważniejszym ośrodkiem w tej części Polski i ludzi przewija się tam sporo to warto wiedzieć jak to miasto wygląda od środka.
Zamek Książąt Pomorskich w Darłowie
W poprzednim akapicie wspomniałem o atrakcji, która trochę nas „goniła” tego dnia. Zamek Książąt Pomorskich w Darłowie to atrakcja, którą w sezonie zwiedzimy bez problemów do godziny 18. Ale już we wrześniu, kasa jest zamykana o 15:00, a cały obiekt jest czynny do 16. Nie posiada też własnego parkingu także najlepiej zatrzymać się TUTAJ, zwłaszcza, że poza sezonem (stan na 2023) parking jest darmowy. Spacer z niego to parę minut.
Bilety do Zamku do najtańszych nie należą zwłaszcza na to co się zapowiadało. A zapowiadało się w sumie to niewiele, bo to przecież wnętrza zamku. Mówiłem wielokrotnie, że w większości są przecież podobne. To tutaj zwracam honor, bo najpierw wizyta w podziemiach gdzie poznaliśmy mieszkańca zamku. Potem kolejne sale w których szukaliśmy nie tylko definicji, ale też znaków gry muzealnej, która angażuje turystów. By na koniec znaleźć się w sporej sali z dużymi ekranami dotykowymi gdzie mogliśmy dowiedzieć się naprawdę sporo o historii tego zamku, w bardzo przystępny sposób. Tam też znajdziemy finał wspomnianej gry i inne fajne, interaktywne rzeczy. Do tego pomocny pan z obsługi pomaga w ich obsłudze jakby „aplikacja nie załapała” i mamy naprawdę fajne muzeum, które będę polecał znajomym wybierającym się w tamte okolice. A czy to nie stanowi właśnie najlepszej rekomendacji?
Wizyta w zamkowej wieży to już parę minut, ale widok przez wąskie okna jest bardzo ograniczony. Po drodze na wieżę za to mamy minimalistyczne wystawy, np. zmumifikowanego kota co jest ciekawostką. Moim zdaniem jednak wieżę można odpuścić.
Wrześniowe Darłówko na koniec dnia
Dla porządku – Darłówko (dzielnica) jest nad samym morzem, a centrum miasta Darłowo jest nieco odsunięte od morza. Miejcie to na uwadze gdybyście szukali noclegu jak najbliżej plaż.
Darłówko ma swoją ciekawostkę w postaci rozsuwanego mostu, który pozwala wpłynąć większym jednostkom wodnym na rzekę Wieprza. Do mostu dotrzecie na pewno, spacerując deptakiem Władysława IV w kierunku latarni morskiej, która wydaje się być miniaturą innych. Rzeczywiście – mierzy tylko 21 metrów, ale strategiczne miejsce pozwalało na to, że taka wysokość była wystarczająca by być widoczna. Niestety to miejsce jest też jej przekleństwem – w czasie sztormów budynek był zalewany wodą, a zimą północna ściana była skuta lodem. Aktualnie, po remoncie w 2006 turyści mogą ją zwiedzać.
Wrześniowe Darłówko to jednak standardowy widok późnej końcówki sezonu. Wiele miejsc gastronomicznych zamkniętych do następnych wakacji. Atrakcji turystycznych przesadnie też wiele nie ma. W czwartek zaskakuje jednak stosunkowo duża ilość ludzi. Chociaż niemieckiego języka nie uświadczymy (za daleko od granicy) oraz wydaje się, że średnia wieku spadła. Podczas późniejszego spaceru promenadą (tę trzeba docenić, bo prawie przez cały czas mamy piękny widok na morze z wysokości wydm) okazało się jednak, że emeryci są w zachodniej części miasta – tam znajdziemy też kilka ośrodków wypoczynkowych.
Podsumowując – Darłówko stanowi ostatni ważny punkt zachodniopomorskiego na bałtyckim wybrzeżu. Wakacyjna miejscówka w której niewiele jest co robić poza sezonem. Odsłonięta promenada nad morzem dająca piękny widok zimą może stanowić wietrzne przekleństwo. Ale na zwieńczenie jazdy wzdłuż wybrzeża to całkiem dobry punkt.
Nocleg i jedzenie w Darłówku
Nocleg na jedną noc znaleźliśmy w Pensjonacie Marynarskim (Booking.com). Chociaż po sezonie wysokim nie serwują śniadań to we wrześniu można liczyć na niezwykle miłą i pomocną właścicielkę, a parking możemy znaleźć pod drugim budynkiem hotelowym zaledwie 2-3 minuty spaceru od miejsca gdzie my nocujemy. Posezonowy pensjonat jednak ma ten plus, że jest niesamowicie cicho. Oba są położone w zachodniej części Darłówka, ale do centrum to naprawdę spacer na 5-10minut, a warto się zastanowić czy nie lepiej dojść do morza i iść promenadą. Jeśli będę wracał do Darłówka to z pewnością sprawdzę ponownie czy jest może tam miejsce w dobrej cenie.
Jedzeniowo – we wrześniu oferta jest trochę ograniczona. My jednak udaliśmy się do Tawerny Toscana położonej przy głównym deptaku miasteczka. Dobra pizza z domowym winem była świetnym zwieńczeniem tej nadmorskiej przejażdżki. Jeśli akurat macie ofertę na pizzę (bądź rybę wszak w nazwie jest również „tawerna”) to powinniście być zadowoleni.
Podsumowanie
Druga część nadmorskiej przejażdżki zakończona. Kilka wieczorów w zachodniej części polskiego wybrzeża dało ten spokój. Kiedy w zeszłym roku podróżowaliśmy po Śląskim to było znacznie bardziej miejsko, głośniej. Zachodnie Pomorze za to pozwala się wyciszyć, a kojący widok spokojnego morza tylko potęguje ten efekt. Czy podczas tej wycieczki trochę zmieniłem zdanie nt. nadmorskich wizyt? Chyba tak. Zaczynam rozumieć, że takie spokojniejsze wyjazdy również potrafią dać satysfakcjonujący odpoczynek. Chociaż mimo wszystko na tym wyjeździe sporo się dzieje – wystarczy tylko spojrzeć ile części ma każdy z postów tej wycieczki 🙂
Przejdź do kolejnego dnia z wycieczki Zachodniopomorskie 2023 – Góra Piasku, Szczecinek, Czaplinek i Połczyn Zdrój