8 września 2023 / Ósmy dzień wyjazdu „Zachodniopomorskie w tydzień„.
Wybrzeże zwiedzone, pora oddalić się od morza i odkryć co oferuje Zachodniopomorskie w głębi lądu. Trzeba jednak zauważyć, że ilość atrakcji znacznie spada w pasie oddalonym od wybrzeża jeśli chwilowo zignorujemy pojedyncze punkty. Dopiero później trafiamy na dwa parki krajobrazowe – drawieński oraz iński. Korzystając z renomy drawieńskiego nocleg zarezerwowaliśmy w Połczynie Zdroju – uzdrowisku o kilkusetletniej historii gdzie mieszka niecałe 10 tysięcy mieszkańców. Ale po kolei…
Pomorska Góra Piachu
Zaledwie parę kilometrów od granicy z województwem pomorskim jest wielki nasyp piaskowy. Nazywany potocznie Pomorską Górą Piachu nasyp został stworzony przez wydobycie kruszywa z pobliskiej kopalni i… jest widoczny z kosmosu! Jego szczyt konkuruje o miano najwyższego wzniesienia województwa, ale pomimo imponującej wielkości ponad 200 metrów nad poziomem morza nie może otrzymać takiego tytułu. Jakkolwiek – jest parking, możemy zobaczyć to miejsce, a ci bardziej ambitni mogą się na nie wdrapać. Parking jest TUTAJ, ewentualnie auto możecie też zostawić TUTAJ, ale ostrzegam ta druga opcja powoduje, że będziecie podchodzić od bardzo stromej strony.
Szczecinek spacerowo
Do Szczecinka wjeżdżamy na spacer z pomysłem na kawiarnię, auto zostawiamy na parkingu TUTAJ. Znana sieć Sowa na rynku pozwala na chwilę odpoczynku z ciachem na talerzyku, by mieć energię na dalszy spacer. W Szczecinku warto przespacerować się z rynku ulicą Zamkową w kierunku jeziora choć warto rzucić okiem na niezwykle ładny Browar Szczecinek. Tymczasem bliżej zamku znajdziemy ogród różany, a idąc wzdłuż brzegu natkniemy się na pomosty widokowe. Ba, wokół całego jeziora jest wytyczona ścieżka. Dodajmy do tego małą muszlę koncertową, kiedy my byliśmy w piątek akurat był zjazd food truck’ów i widać było, że to miasteczko żyje, bo sporo ludzi też korzystało z ławeczek w ten ciepły, wrześniowy dzień. Z reguły to miasto jest omijane, bo droga nad morze czyli 11stka prowadzi jego obrzeżami to myślę, że tamta wizyta zachęciła mnie, by chociażby wjechać do centrum i sprawdzić jakieś restauracje jak zajdzie taka potrzeba.
Muzeum Borne – Muzeum Militarnej Historii
Borne Sulinowo znam od wielu lat. Dawno temu byłem w tamtych rejonach, również w polskim mieście-widmo, Kłominie, które zostało jednak na tyle rozebrane, że nie oddaje tego ducha opuszczonego miasta. Wiem, że co roku organizowany jest tam Międzynarodowy Zlot Pojazdów Militarnych „Gąsienice i Podkowy” jednak nigdy nie miałem okazji być w okolicy podczas wydarzeń. Postanowiłem zatem wjechać ot tak, po drodze i zobaczyć co tam pasjonaci mają. A mają teoretycznie co pokazać, bo miejsca jest wystarczająco, by przewieźli Cię czołgiem jeśli odpowiednio zapłacicie.
Podczas mojej wizyty akurat jakiś ośrodek miał różne atrakcje (wraz z oczywistą grochówką), to miałem okazję zobaczyć czołg podczas jazdy. Więcej uwagi jednak poświęciłem pozostałym sprzętom. Często znacznie większym niż ich cywilne wersje co na pewno zrobi wrażenie na dzieciakach. Jednak wrażenie to jedno, a przekazywanie informacji drugie – w tym celu przy wielu pojazdach znajdziemy krótki opis wraz ze specyfikacją techniczną. Opisy w pigułce jednak pozwalają sobie czasem na humor co należy docenić.
Czy warto tam wpaść? Jeśli ktoś interesuje się wojskowymi wehikułami to tak, z bliska będzie mógł się im przyjrzeć. Nawet Ci, którzy byli w Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu mogą tam wpaść – to nie wymuskane muzeum, a zdecydowanie bardziej polowy klimat. I wiśnią na torcie jest właśnie wspomniany Zlot Gąsienice i Podkowy. Wtedy pomimo ilości ludzi warto tam zajrzeć, bo zobaczymy nie tylko pojazdy, ale również setki pasjonatów, którzy budują niesamowity klimat.
Czaplinek na chwilę
Następnym punktem w nawigacji jest Czaplinek. Długo nie mogłem się zdecydować czy nocować w Czaplinku, czy Połczynie. Stanęło na tym drugim i mam wrażenie, że to był dobry wybór. Czaplinek wciśnięty pomiędzy dwa jeziora – Drawsko oraz Czaplino mógłby być centrum dla turystów. Niestety miasteczko wydaje się dość opuszczone. Parkowanie na rynku to dramat, bo nie dowiesz się jak można łatwo zapłacić za postój. Jak znajdziesz miejsce dla auta to krótki spacer ulicą Nadbrzeże Drawskie nie zajmie więcej niż 15 minut. Plus oferta gastronomiczna jest gorzej niż uboga. Z perspektywy czasu zdecydowanie polecam Połczyn Zdrój chociaż o nim jeszcze będzie akapit.
Drahim – Zamek Joannitów
Po drodze z Czaplinka do Połczyna mamy miejsce, które zna chyba każdy Wielkopolanin podróżujący nad morze. Mowa o ruinach Zamku Drahim. Położony w niezwykle urokliwym miejscu z widokiem na jezioro, góruje nad parkingiem gdzie odpoczywa się podczas podróży nad morze. A teraz pytanie – ile osób wie, że można wejść do środka? No właśnie! Chociaż widziałem zdjęcia, czytałem to po zaparkowaniu zwątpiłem czy to czynne, czy w ogóle informacje w internecie to dawno i nieprawda.
Praktycznie nic nie zaprasza zmotoryzowanego turysty, by wdrapał się bliżej ściany zamku i po lewej stronie odkrył, że zamek możemy zwiedzić! Niepozorne wejście wraz z informacją, by uderzyć w dzwon jeśli chcemy zwiedzać tylko potęgują myśl – dlaczego tutaj nikogo nie ma?! Dzwon jednak przywołuje pana, który zaprasza nas do środka – płatność kartą możliwa, 20PLN za osobę. Czy dużo jak na stosunkowo niewielki zamek na jakieś 15min spaceru? Komentarz poniżej.
Zamek jest dość niestandardowy. Nie znajdziemy tam fortyfikacji, broni. Znajdziemy raczej domostwa, do niektórych nawet wejdziemy. Nieporządek to odpowiednio słowo, by opisać to co tam znajdziemy, bo niewielu turystów zapewne tam trafia. Z drugiej strony – trochę to wygląda jakby mieszkańcy gdzieś wyszli. Nawet wejście na tarasik widokowy jest nie tyle niepewne, co odstaje od wszelkich zamkowych renowacji jakie widzieliśmy. I mam problem z podsumowaniem. Z jednej strony zamek od środka jest naprawdę oryginalny – rzadko kiedy mamy widok na domostwa. Z drugiej – to miejsce do popatrzenia i tyle. Ewentualnie na kilkunastu płótnach możemy poczytać o polskich królach, ale forma nie służy zapamiętaniu tylu faktów. A widok na jezioro też przesadnie nie wynagradza wydania pieniędzy – jeszcze jutro zobaczymy znacznie lepszy.
Połczyn Zdrój
Trafiamy do miasteczka w którym zatrzymamy się na dwie noce – Połczyn Zdrój. Uzdrowiskowy klimat, park położony obok willi w której śpimy wraz z dziesiątkami emerytów tylko przedłużają to co widzieliśmy w Świnoujściu czy Kołobrzegu. Chwila odpoczynku i można iść na spacer.
A co w centrum Połczyna możemy zobaczyć? To niewielkie miasteczko przejdziemy w 20-30 minut wliczając spacer przez Połczyński Park Zdrojowy. Ulicą Kościuszki przejdziemy obok funkcjonalnego budynku w którym znajduje się Informacja Turystyczna czy kino, ale wieczorem czynna jest klubokawiarnia Kulturalna. Idąc dalej ulicą Grunwaldzką dotrzemy do Połczyńskich Parasolek – motyw dodania kolorów to szarych ulic nie jest nowy, ale zawsze cieszy oko, a deptak miejski to idealne miejsce do tego. Ten za to zaprowadzi nas pomiędzy ceglane budynki poczty i szkoły, ale niestety trzeba się odwrócić jeśli chcemy dojść na Rynek.
Na Rynku za to jest bardzo spokojnie. Jedna z nielicznych restauracji – Palupe – z niewielkim ogródkiem tylko częściowo korzysta z centralnego placu miasta. O jedzeniu w kolejnym akapicie, ale wracając do spacerów to powoli kierujemy swe kroki do Parku Zdrojowego, który wydaje się być najpopularniejszą atrakcja miasteczka. Zwłaszcza, że w Kawiarni Pod Kasztanem odbywają się potańcówki na które seniorzy podążają zwartymi grupkami.
Wydaje się, że Park to ostatnie co ma Połczyn do zaoferowania. Okazuje się jednak, że tam gdzie kończy się park, tam zaczynają się możliwości do spacerów i jazdy rowerem. Ale o tym w kolejnym wpisie.
Nocleg i jedzenie
Dwie noce spędziliśmy w Villa ANSER. Położony w dogodnym miejscu obok parku i szpitala chociaż jeśli chodzi o spokój to trzeba mieć na względzie blisko wspomnianej wyżej Kawiarni Pod Kasztanem. Całkiem dobry wybór na weekend, śniadania (nawet własne) można zjeść na dużym balkonie, nie ma też problemu z dostępem do herbat czy kaw. Dodatkowo znajdziemy tam kilka planszówek do dyspozycji. Patrząc z perspektywy czasu brakuje trochę bardziej zagospodarowania ogrodu, ale pamiętam z rozmowy z właścicielką, że dopiero nabierają rozpędu. Może kiedyś jeszcze zawitam do Połczyna? Myślę, że sprawdzę tak czy siak czy nie ma wolnego miejsca w Villi Anser.
Jedzeniowo – jak wspomniałem wyżej Palupe jest sztandardową połczyńską restauracją. Z takiego klimatu wyboru wielkiego nie ma, bo zapewne emeryci do restauracji nie chadzają. Pierwszy dzień z Palupe wypadł w porządku, warto docenić, że mają lokalne piwo Połczyńskie. Problem pojawił się dnia kolejnego kiedy skończyło się na… kebabie. Tego i Żabek nie zabraknie nigdzie… Ale z drugiej strony – kebab mały nie był w porównaniu do ceny jaką zapłaciłem (i mając w głowie pamięć poznańskich miejscówek).
Podsumowanie
Zaczynaliśmy nad morzem, wstąpiliśmy na górę piachu widoczną z kosmosu, odkryliśmy Zamek Drahim na nowo i wylądowaliśmy w baaardzo spokojnym miasteczku jakim jest Połczyn-Zdrój. Trudno wytypować mi must-see z dzisiejszego dnia tak naprawdę. Góra Piasku jest unikatowa, ale to dość specyficzne miejsce. Borne Sulinowo najlepiej zwiedzić podczas zlotu Gąsienice i Podkowy. Zamek Drahim to z reguły przystanek w drodze nad morze. A Połczyn Zdrój? Pierwszego dnia okazał się być bardzo emerycki, na takie miejsca jeszcze przyjdzie pora w życiu. Chyba, że w kolejnym poście dojdę do nieco odmiennych wniosków…
Przejdź do kolejnego dnia z wycieczki Zachodniopomorskie 2023 – Podborsko 3001, Zamek w Świdwinie i okolice Połczyn Zdroju