Wpis jest częścią serii Powiat na Weekend gdzie sprawdzamy jakie atrakcje ma do zaoferowania każdy powiat w wojewóztwa wielkopolskiego.
Gostyń – miasto, które na stałe wpisało się w trasę do Wrocławia przed otwarciem drogi S5. Nigdy jednak nie miałem okazji zatrzymać się na dłużej, zwiedzić okolice chociaż już wtedy robiła na mnie wrażenie bazylika którą się mija. W końcu nadeszła wakacyjna niedziela gdy udało się dograć kilka rzeczy, bo tak – przygotowanie jest ważne. Koniecznie musicie umówić się w dwa miejsca. Zaczynamy!
Przygotowanie
Tak naprawdę idealnie byłoby pojechać w sobotę ponieważ w niedzielę Muzeum Gostynia jest zamknięte. Tam nie musicie zapowiadać wizyty, ale warto o tym pamiętać.
Poza tym są dwa miejsce gdzie musicie wykonać telefon i dograć godzinę wizyty:
- Auto Muzeum Rodziny Peda / https://www.peda-muzeum.org/
To domowe muzeum więc warto sprawdzić czy zastaniemy właścicieli w dany dzień. Nam udało się umówić na godzinę 11:00 - Muzeum Stolarstwa i Biskupizny / https://muzeum-krobia.pl/
Najlepiej dzwonić w dni robocze w godzinach popołudniowych. Nam udało się umówić na godzinę 12:30. Dojazd z Gostynia zajmuje 15min.
Gostyń na początek
Naszym pierwszym punktem jest właśnie Gostyń. Plan zakładał spacer po Gostyniu jeszcze przed muzeum samochodowym i na miejsce przybiliśmy ok. 09:30 (droga z Poznania to ok. godzina). Auto można zostawić w najbliższej okolicy rynku, strefa w weekendy nie pobiera opłat. W niedzielę o tej porze jednak nie zastaliśmy prawie nikogo w mieście. Dosłownie. Przejeżdżaliśmy wcześniej koło bazyliki gdzie byli setki ludzi, ale w mieście dopiero jednostki zaczęły pojawiać się mniej więcej po skończonym niedzielnym kazaniu.
Idąc deptakiem czuliśmy się jakbyśmy wracali z imprezowej nocy nad ranem. Dosłownie – nikogo poza jegomościem, który spędzał czas na rynku na jednym z leżaków. Aczkolwiek mamy podejrzenia, że spędził on tam kawałek nocy. Tym gorzej dla niego wybrał leżak, bo kilkanaście metrów dalej jest ławka. Ale nie byle jaka, bo grająca gostyńskiego Mozarta’a – Józefa Zeidlera. Jedyny przycisk zachęca do użycia, a my możemy posłuchać jego utworu. Nie kończy się po kilkunastu sekundach więc będziemy mogli poznać muzykę klasyczną. Jestem przekonany, że gość, który spędził noc na gostyńskim rynku docenił wartość artystyczną. A nieco poważniej – to rzeczywiście całkiem fajna atrakcja.
Bazylika w Głogówku – nie lubię kościołów, ale ten zrobił wrażenie!
Dla mieszkańców Poznania i okolic po wschodniej stronie rzeki, bazylika może być logistycznie pierwszym punktem wizyty. Pamiętajcie jednak, że w niedzielę msze są często. My dojechaliśmy rano, ale zrezygnowaliśmy z obejścia budynku z powodu trwającego kazania. Wróciliśmy później, idealnie po mszy.
Imponująca wielkość zespołu klasztornego jest potęgowana przez położenie na wzniesieniu – Świętej Górze. Już ponad 500 lat temu miejsce to było obiektem kultu. Warto do tego wiedzieć, że kopuła jest największa w Polsce (17m średnicy i 50m wysokości), a sam kościół ma już ponad 300 lat. Jak wspomniałem w nagłówkach – sam kult mnie nie przekonuje, ale historia – owszem!
Warto wybrać się na spacer ścieżką na lewo – tam zobaczymy na ceglanym murze drogę krzyżową, która jest wykonana z dbałością, którą warto docenić. Kościoła nie damy rady obejść, ale jeśli wrócimy, by udać się w prawo to dotrzemy do budynku klasztoru, spacer ogrodem może być również owocny w ciekawe zdjęcia! Do wnętrza również można zajrzeć – sprawę ułatwiają ogromne drzwi.
Podsumowując – czy warto? Nie spędzimy tam dużo czasu. Questu nie ma. Pomimo swojej areligijności uważam jednak, że warto. Bo miejsce jest w pewnym sensie jednym z nielicznych w kraju w takiej skali.
Park miejski Gostynia
Zaledwie kilkanaście minut zajmuje nam spacer do Parku Miejskiego. Najpierw deptakiem, a gdy ten się skończy skręcamy w prawo, aż dotrzemy do stacji benzynowej Orlen. Za nią oraz po lewej przez jezdnię mamy park miejski. Dość ładny, otwarty. Zaskoczyło nas tutaj postawienie urzadzenia gdzie spragnieni mogą napić się gostyńskiej kranówki. To dość popularne w wielu miastach Europy Zachodniej u nas dopiero raczkuje, a tu proszę.
Ostatnią atrakcją jest Muzeum Gostynia, ale nie dane było nam je zobaczyć w niedzielę. Warto jednak wiedzieć, że muzeum ma swój Escape Room. Możliwe więc, że kiedy tam wpadnę, bo jak wiecie ten typ rozrywki jest mi bliski – TOP5 Escape Room w Poznaniu 2022.
Auto Muzeum Rodziny Peda / oprowadza: Janek
Nie każdy z nas może pochwalić się hobby z dziada pradziada, ale lubimy takie historie i to jest fakt. W Gostyniu to właśnie pan Peda sprzed kilku pokoleń miał pasję. Stare samochody brzmią trywialnie w kraju gdzie przeciętne auto ma kilkaście lat, ale tutaj mowa o rzeczywiście zabytkowych autach, których historia sięga dziesiątek lat wstecz. Kupowane w przeróżnym stanie, niektóre lepszym, niektóre gorszym. Niektóre totalnie w częściach niczym LEGO. Teraz prezentują się przed nami, a my możemy nacieszyć oko kiedy samochód miał jeździć do końca dni właściciela, a rachunek ekonomiczny wielkich korporacji nie był w ogóle brany pod uwagę.
Jedyne w Polsce Bugatti? Proszę bardzo! Auto spalające litr na kilometr? Siedem osób wejdzie i zagrało w filmie! Maseratti? Wiadomo. To może wiklinowy pojazd okaże się wyzwaniem? Skąd, też się znajdzie.
Dwie małe hale. Tylko i aż tyle, a oprowadzenie zajęło nam 40 minut. Prawdopodobnie najmłodszy z rodziny Peda, Janek, oprowadza dzielnie kolejnych turystów prezentując każde auto po kolei. Używając potocznego warsztatowego słownictwa, które może nawet być niezrozumiane przez atechnicznych mówi o świeczkach, o układzie silników z taką lekkością, której życzyłby sobie każdy specjalista w każdej branży. Chyba nie wspomniałem – Janek wygląda na późną podstawówkę i oprowadzenie jest pro bono, ale warto jednak dorzucić cegiełkę na lody 🙂
Podsumowując – perełka Gostynia. Każdy kto w samochodach widzi nie tylko puszkę do transportu będzie zachwycony.
Pałac w Rokosowie – ups!
Dojazd do Krobii z Gostynia to 15 minut więc jeszcze przed postanowiłem odwiedzić Pałac w Rokosowie. Aktualnie pełni rolę Ośrodka Integracji Europejskiej i często pojawia się na zdjęciach wielkopolskich przewodników. Niestety – aktualnie obiekt jest remontowany i nie ma wstępu do jego ogrodu. Do następnego razu!
Muzeum Stolarstwa i Biskupizny – gdy spotykasz człowieka pasji…
Auto pozostawicie przy budynku, nie ma co się pakować do środka, za bramę. Dotarliśmy kilkanaście minut przed umówioną godziną i weszliśmy przed ceglany budynek. Głos z domu zawołał, że za chwilę przyjdzie. „W porządku!” odkrzyknąłem. Tak poznaliśmy przedstawiciela rodu Hałasów. Niezwykłego człowieka, który mógł sprzedać to miejsce, postawić dom i opowieści byłby koniec. Ale takie rzeczy nie kończą się, gdy spotykasz człowieka pasji.
Ceglany budynek do którego za moment wejdziemy to dawna stolarnia. Niech Was jednak nie zmyli określenie „dawna”, bo maszyny stoją dokładnie tam gdzie były kiedy pracowały. Wióry nie lecą już hurtowo, ale zastaniemy je tam na podłodze. Zobaczymy jednak warsztat, który naprawdę funkcjonował w dokładnie tym budynku dziesiątki lat temu. Tracony dwa razy z rodzinnego majątku szczęśliwie wrócił i trafił na odpowiedniego człowieka w rodzinie. Nie tylko więc będziemy mogli popatrzeć, ale przede wszystkim zostaniemy oprowadzeni po budynku. Poznamy piec, który figuruje cały czas w spisach niemieckiego producenta i jest na swój sposób wyjątkowy w skali świata. Będziemy mogli zobaczyć stanowiska pracy dawnych stolarzy, czy zobaczyć nieużywane narzędzia – w końcu trzeba mieć zapas, prawda?
To niby tylko zwiedzanie budynku oraz krótki spacer do ogrodu i sali warsztatów. Dość jednak powiedzieć, że spędziliśmy tam 1,5 godziny. Zapał pana Marka jest niezwykły w dzisiejszym świecie. Na szczęście to nie tylko zapał, ale przede wszystkim świetna organizacja sprawiają, że wizyta w Muzeum jest przyjemnością dla każdego. Bo chyba każdy zna to uczucie satysfakcji i odcięcia od świata, gdy pracujesz nam jakimś szczegółem, gdy tworzy się coś namacalnego. I właśnie o tym jest ta opowieść.
Gmina Pępowo – Pałac w Gębicach oraz para rumaków na Rynku
Po drodze do Pępowa przejedziemy przez Gębice. Znajduje się tam pałac, ale do wejścia za bramę nie zachęca tabliczka „Teren prywatny”. W internecie figuruje jako hotel, ale nie spotkaliśmy na ogrodzie żywego ducha. Sam budynek moim zdaniem niewykorzystany zwłaszcza w taki wakacyjny weekend.
W Pępowie natomiast unikalną atrakcją jest teoretycznie para rumaków, ale ich faktyczna lokalizacja nie jest na głównym placu miasteczka tylko na jego skraju. Dlatego też nawet się nie zatrzymaliśmy.
Quest w Pogorzeli
Wspominałem ostatnio, że questy w małych miasteczkach wydają się być naciągane? Wierzę jednak, że odkryję perełki stąd wizyta w Pogorzeli gdzie możemy przejść się ścieżką „Pogorzelskie profesje nie tylko współczesne„. Godzinny spacer udało się zakończyć zebraniem wszystkich literek po drodze odwiedzając okolice kościoła oraz rynek (typowa patelnia po rewitalizacji), ale domysłów było sporo. W queście czasem ciężko się połapać co autor miał na myśli i wsparcie GoogleMaps i przeszukiwanie nazw ulic pozwalało czasem ruszyć dalej. Zatem – rozrywka z questem tylko dla wytrwalych, a miasteczko specjalnie niczym się nie wyróżnia.
Pałace, pałace i jeszcze raz pałace są przereklamowane
Pałace generalnie są reklamowane wszędzie, na każdej stronie o atrakcjach. Problem polega na tym, że pałacyków jest w Polsce sporo, ale stan wielu jak i dostęp pozostawia sporo do życzenia. Dlatego bardzo często do pałaców jadę zobaczyć zamknięte bramy, tabliczki „Wstęp wzbroniony” itd. To niezłe miejsca dla najbliższej turystyki, pieszej lub rowerowej, ale do takich wycieczek moim zdaniem nie ma sensu ich wrzucać chyba, że mamy pewność, że warto. Czy warto do dwóch z nich?
Wybraliśmy się do pałacu w Szelejewie. Niestety scenariusz już przerabiany – wstęp wzbroniony. Można ewentualnie pospacerować parkiem obok. Następnie w Borku Wielkopolskim celem był Pałac Karolew. Tutaj dostęp idealny, ale nic tam nie znajdziemy poza widokiem na fasadę. A dostęp idealny jest nawet na tyle, że można na wjechać samochodem przed niego (poniżej zdjęcie prosto z auta 😀 )
Podsumowanie
Długo się zbierałem do wizyty w tych okolicach. Konieczność umawiania nieco odwlekały podróż, ale to był błąd. Przede wszystkim – otwartość i chęci osób z Auto Muzeum oraz Muzeum Stolarstwa i Biskupizy są wręcz niesamowite. Poza tym – możliwe, że Muzeum Gostynia mogłoby coś jeszcze pokazać. Ale to innym razem i wtedy uzupełnię wpis 🙂
Jedna myśl na temat “Gostyń i okolice – odkryj perełki i przeczytaj o pałacach!”