Pierwszy dzień wycieczki „Holandia 2023 – 7 dni w krainie mitycznych wiatraków, serów i kanałów„. Wyjazd 09/06/2023 05:00.
Dojazd
Wczesna pobudka. Droga z Poznania do Holandii zajmuje ok. 9 godzin, a jeszcze chcieliśmy mieć ewentualną możliwość wizyty w dwóch muzeach w mieście docelowym. Tankowanie po drodze oczywiście jeszcze w Polsce (TUTAJ), a potem gdzieś przed holenderską granicą w Niemczech. Podczas naszej wycieczki obowiązywały w Holandii obniżone stawki VAT i ostatecznie cena na niemieckiej stacji byłą podobna niż potem zobaczyliśmy w Holandii. Ale zazwyczaj jednak w Niemczech jest taniej.
Nocleg
Jeden nocleg spędziliśmy w cafe t’Vonderke (Booking). To lokalny pub położony w dzielnicy mieszkalnej w której zobaczycie w pigułce holenderskie budownictwo szeregowe. Warto się przejść w okolicy zwłaszcza wczesnym wieczorem. Określenie „pub” może Was zrazić, ale tak naprawdę wieczorem zastaliśmy tam kwintesencję funkcji jaką powinny pełnić takie miejsca – wieczorne miejsce spotkań sąsiadów bez większych krzyków, bez pokazówki, bez poczucia wyższości nad innymi. Przeszkoda może to być tylko dla tych, którzy chcą iść spać powiedzmy o 21-22.
Jeśli chodzi o sam apartament, wejście na piętro z pokojami jest po wąskich schodach – może to być problem dla tych bardziej wygodnych. Natomiast sam apartament miał wszystko czego potrzebowaliśmy i pozytywnie oceniamy tam pobyt, gdybyśmy byli w Eindhoven ponownie, zapewne byłoby to pierwszym miejscem gdzie sprawdziłbym nocleg. Śniadania brak, ale następnego dnia w centrum miasteczka odwiedziliśmy z rana Bagels & Beans (GoogleMaps) gdzie zjedliśmy naprawdę dobre i syte bajgle.
Parking dodatkowo płatny w parkomatach, kilka euro za dobę, obsługują karty płatnicze. Niespodzianką dla nas był brak wydruku biletu – po prostu wszystko opiera się na wprowadzeniu numeru tablicy rejestracyjnej.
Zamek Helmond po drodze
Jeszcze po drodze jednak mamy w planach spacer obok zamku Helmond położony w małym miasteczku o tej samej nazwie. Zaparkowaliśmy na miejskim parkingu nieopodal, by chociaż przez chwilę przyjrzeć mu się z bliska, ale… parkomat nie przyjmował żadnej z posiadanych kart, a miejsca na bilon/banknoty nie było. Pozostał nam zatem widok z auta. Jeszcze okaże się podczas tej wycieczki, że zwiedzanie zamków nam nie wyjdzie kilka razy, ale rzut oka z auta wystarczył, by pojąć holenderski styl zamkowy. Do Eindhoven pozostał nam niecała godzina leniwą holenderską krajówką.
Eindhoven i szerzej Holandia z punktu widzenia turysty
Eindhoven często jest traktowane przez turystów tylko jako punkt przesiadkowy przez tanie linie lotnicze, które korzystają z położonego nieopodal lotniska. Może to być też efekt tego, że miasta holenderskie generalnie… nie mają wiele atrakcji „must see” dla turystów. Pomimo tych kilku większych miast, atrakcje to tak naprawdę zabudowa miast, zdarzy się jakieś wyjątkowe muzeum (i to najczęściej nie tyle historyczne co samej holenderskiej firmy prywatnej działającej od dziesiątek lat), czasem jakiś wyjątkowy punkt do zobaczenia. Pomimo zaawansowania technologicznego, pomimo bogatszego dorobku zarówno naukowego jak i biznesowego nie znajdziemy tam EC-1, Enigmy, czy tego typu atrakcji. Jeśli będzie to punktowe muzeum to z reguły tymi polecanymi są muzea sztuki, a te nie angażują tak mocno praktyków takich jak ja. Pod miastami natomiast znajdziemy czasem skansen, ale ogólnie mówiąc zwiedzanie Holandii to po prostu przyglądanie się lokalnym widokom, zachowaniom mieszkańców i chłonięcie jej atmosfery.
Eindhoven – co tam mamy?
Takie typowo holenderskie jest właśnie Eindhoven. Kibice piłki nożnej oczywiście sprawdzą stadion legendarnego PSV Eindhoven, Instagramowicze będą poszukiwać wiszącego ronda rowerowego (Hovenring Eindhoven), które nawet nie leży blisko centrum miasta, a co zostaje na jednodniowy citybreak? Praktycznie przejście się miastem co zajmie Wam spokojnym krokiem jakąś godzinę i ewentualnie dodatkowo Muzeum Philips’a oraz DAFa czyli dwóch holenderskich marek, które znane są praktycznie na całym świecie. Oczywiście trzeba też pamiętać, że zwiedzając miasto warto je odkryć ponownie wieczorem, często można dostrzec wtedy inny punkt widzenia.
Tak my też zrobiliśmy. Po zameldowaniu (nieco wcześniej niż oficjalna doba hotelowa) wybraliśmy się w środku dnia na spacer po mieście. Rynek czyli Markt, do 18 Septemberplein, Rechtestraat aż do rzeki Dommeln, by za nią skręcić w lewo i wrócić na Markt. W drodze do hotelu jeszcze warto zobaczyć klimat Kleine Berg i rzucić okiem na Wilhelminaplein. I praktycznie to tyle jeśli chodzi o najważniejsze ścieżki, ale warto czasem skręcić w samodzielnie wybraną boczną uliczkę jeśli nas zaciekawi. Nie zabłądzimy 😉
Oczywiście – to pierwszy dzień wycieczki. Styl holenderskiej zabudowy trafi do Was jeśli lubicie ceglany klimat tak jak my. Ogólny porządek może zachwycić, ale dopiero wieczorem dostrzegamy klimat tych wszystkich uliczek. Jak zostało powiedziane na początku – to nie jest zbyt turystyczne miasto. Mimo to sporo mieszkańców korzysta z wszystkich kawiarni, knajpek, pubów i integruje się ze znajomymi. Okazuje się, że nie trzeba jechać na AllIn, by po prostu dobrze spędzić wieczór, można to zrobić również w mieście.
Ostatecznie zrezygnowaliśmy z Muzeum DAF’a czy Muzeum Philips’a. Pomysł wybrania się do muzeum prywatnej firmy pachnie mi trochę nostalgią tyle, że skrojoną pod Holendra, tak jak w Polsce możemy spotkać wykorzystanie tego w postaci Muzeum Technik gdzie widzimy stare motocykle. Bardziej to jednak już porusza emocje naszych rodziców niż nasze, a poza tym nie przepadam za wykorzystywaniem tak prostych emocji w jakichkolwiek projektach.
Gdzie zjedliśmy, gdzie wypiliśmy?
Chidóz (GoogleMaps) – tutaj wpadła obiadokolacja w stylu meksykańskim. Trochę fastfood’owy wygląd może odstraszyć niektórych, ale możliwość kompozycji co tak naprawdę chcemy mieć w naszych tacosach, szybki serwis wsparty przez brak płatności gotówką (o tym nieco we wpisie zbiorczym (LINK) i do tego całkiem sensowna porcja okazała się być świetną opcją po dniu spędzonym w podróży i krótkim spacerze (i popołudniowej drzemce ;> ). Oczywiście smakowo jest naprawdę dobrze.
VIC Kitchen & Bar (GoogleMaps) – tutaj usiedliśmy na piwo i drinka po wieczornym spacerze. Ale zamawiając mówcie wyraźnie, bo nie tylko przy naszym stoliku kelnerka popełniła błąd przynosząc coś innego. Stoliki na miejskim placu pozwalają rozejrzeć się nieco szerzej po mieście w którym jesteśmy.
Cafe t’Vonderke (GoogleMaps) – tak, tak, to nasze miejsce noclegowe. Po wieczornym spacerze po mieście i powrocie do naszego miejsca spanka okazało się, że to wcale nie jest opuszczone miejsce. Stoliki na zewnątrz były zajęte, ale w środku bez problemu znaleźliśmy miejsce. Okazało się też, że pomimo położenia pubu w dzielnicy mieszkalnej ma on całkiem sensowny wybór. Ale jeśli jesteśmy przy piwach to zwracam uwagę, że Holendrzy raczej są wierni standardowym piwnym recepturom. Nie znajdziemy tam wielu opcji, które kojarzone są w Polsce jako kraftowe, a częściej są tak naprawdę marketingowym gadaniem o przesadzonym smakach. Niewiele też opcji miksów z owocami, kwasowych i tak dalej. Pamiętajmy też, że Heineken pochodzi z Holandii, jest silną marką i raczej nie bawi się specjalnie w takie owocowe wypady. Dlatego koniecznie spróbujcie belgijskiego stylu TRIPLE, ale nie bójcie się też sprawdzać innych stylów – nie odbiegają od siebie tak daleko jak przywykliśmy w Polsce. Zwłaszcza, że te style często są oparte w jakimś stopniu na wspomnianym TRIPLE.
Podsumowanie
Eindhoven okazało się być idealnym punktem na początek wycieczki po Holandii. Bliskość do granicy z Niemcami sprawia, że dojazd jest w miarę sensowny czasowo. Styl miasteczka świetnie nawiązuje do holenderskiego widoku, który będziemy odkrywać w ciągu kolejnych dni. Dodajmy do tego wieczorny klimat gdzie większość to Holendrzy, a nie zagraniczni turyści. To wszystko sprawia, że wizyta w Eindhoven powinna być traktowana jako obowiązek dla tych, którzy chcą zobaczyć czym jest faktycznie Holandia. Bo podsumujmy to krótko – stolice i totalnie największe miasta w krajach rzadko kiedy pokazują tożsamość krajów. Ale do tego wrócimy w jednym z kolejnych dni 😉
Sprawdź kolejny dzień wycieczki: Holandia 2023 – Belgijska osada Baarle-Nassau, bastion Willemstad, wiatraki w Kinderdijk i Lejda