Jarmarki Bożonoradzeniowe na stałe już zagościły w polskiej przedświątecznej kulturze. Największe miasta organizują wydarzenia trwające ponad miesiąc, mniejsze krócej ograniczając się do tygodni czy weekendów. W tym roku postanowiłem przyjrzeć się temu co ma Poznań do zaoferowania. W zeszłym roku, jarmark w różnych okresach odbywał się w 4 miejscach, w tym ostatecznie tylko w dwóch. Jaka jest moja ocena takiego rozwiązania? Zapraszam do lektury tego krótkiego posta.
Jarmark w Poznaniu – podstawowe informacje
Wydarzenie w Poznaniu organizowane jest pod szyldem Betlejem Poznańskie i podstawowe informacje znajdziecie na stronie https://betlejempoznanskie.pl/. W tym roku mamy możliwość poczucia świątecznego klimatu na Międzynarodowych Targach Poznańskich (do 22 grudnia) oraz Placu Wolności (aż do 7 stycznia!). Zważając na fakt, że wszystko zaczęło się tuż po połowie listopada to mamy prawie 2 miesiące serwowania grzanego wina! Ale, żeby nie za było za różowo to kwestia informacyjna trochę leży. Jest wspomniana strona betlejempoznanskie.pl, ale jeśli chcemy więcej szczegółów to musimy poszukać samodzielnie. I tak o jarmarku na targach doczytamy tutaj: https://jarmark.poznan.pl/pl/, ale już o jarmarku na Placu Wolności tylko na Facebooku: facebook.com.
Jarmark na Placu Wolności
Najpierw skupmy się na tym najpopularniejszym, który odbywa się na jednym z najważniejszych poznańskich placów. Z atrakcji mamy młyńskie koło, gospodę czy karuzele dla dzieci. Oczywiście nie mogło zabraknąć grzańca czy małej gastronomii w postaci mięs, pajdy ze smalcem i kilku innych pozycji. Dodajmy do tego kilkanaście budek i voila – jarmark na Placu Wolności jak się patrzy w pigułce.
Moim zdaniem Plac Wolności najlepiej odwiedzić w weekend w południe. Najlepiej jeśli trafi Wam się błękitne niebo, wtedy spacer z grzanym winem (czy kawą, też jest) powinien nie przypominać procesji jaką przypomina wieczorami. Niestety, ale Plac Wolności padł trochę ofiarą małej przestrzeni i wąskich przejść. Jeśli wybierzecie się wieczorem i nie lubicie ścisku – raczej będziecie chcieli dokończyć wino i ewakuować się czym prędzej.
Ah, bym zapomniał. Na Placu Wolności byłem kilka razy, czasem tylko przechodząc. Nie mogę jednak pojąć jak w takim miejscu, w 2023 roku można wieszać tabliczki „Płatność tylko kartą”. Nie tylko przedłuża to obsługę, ale w świecie bezgotówkowym jest naprawdę zaskakującym posunięciem. I z tego co zaobserwowałem – nie są takie komunikaty stałe. Trudno mi powiedzieć czy to awarie terminali, czy niedoszacowana ilość płatności. Ale jeśli się tam wybieracie to miejcie trochę gotówki w portfelu. A ile, o tym w ostatnim akapicie.
Jarmark na Targach Poznańskich
Tutaj mamy znacznie więcej miejsca. Poza młyńskim kołem mamy lodowisko, możliwość zjazdu na oponie, domek świętego Mikołaja (wejście płatne) czy Łosia Marcina. Kiedy w dzień otwarcia byłem na targach brakowało mi trochę klimatu, ale kiedy jednak po tym sprawdziłem Plac Wolności to niezwykle zatęskniłem za ilością miejsca na targach. Bo to trzeba powiedzieć z pewnością – targi są znacznie, znacznie większe, mają też bogatszą ofertę w budkach. Znajdziemy tam nie tylko grzane wino, ale również oddział Gzuba serwujące grzane piwo – również bezalkoholowe.
Czy zatem bardzo polecam jarmark na Targach? Wieczorami na pewno. Nienawidzę takich tłumów jakie występują na Placu Wolności, nie jest to dla mnie żaden komfort przeciskając się i uważając, by nie wylać grzanego wina. Oferta budek też bardziej nakłania do wizyty na MTP, ale… chyba właśnie sobie zdałem sprawę dlaczego na MTP nie czuję tego klimatu. To może zabrzmieć absurdalnie, ale budki o kolorze szaro-białym nijak nie budują mi świątecznego nastroju. Bardziej przypomina mi to klasyczny ikeowski styl, ładny, pasujący do wszystkiego, ale jednocześnie dość zachowawczy. A na jarmarku nie ma być zachowawczo, ma być wino i Last Christmas na pierwszym planie! 😀
Ceny na jarmarkach w Poznaniu
Internet już ocenił, że jest drogo, paragony grozy pokazane. Ale tak poważnie – czy jednak 15-20PLN za grzane piwo/wino to dużo? Każda wizyta w kawiarni skończyłaby się podobnym wydatkiem. Na jarmark też raczej nie idzie się, by wina kupować w ilościach hurtowych i spędzić tam cały długi wieczór. Moim zdaniem więc napoje „nie odstają. A jedzenie? 30 złotych za pajdę ze smalcem?! No właśnie nie do końca. Bo pajda z samym smalcem kosztuje 20PLN. Niemało, ale pajda nie jest też mała. 30PLN to wersja full-wypas, to już naprawdę spora przekąska. I teraz jak porównamy te wartości do ceny przekąsek w knajpach to chyba nie wygląda tak źle. Nie jest idealnie, ale przegięciem był tego nie nazwał. Jedyne co to szaszłyki za ponad 50 złotych – moim zdaniem jednak za coś takiego powinna być „4” z przodu. Niestety, ale po wzrostach cen właśnie tak wyglądają ceny w knajpach – poniżej 40PLN już rzadko kiedy można znaleźć sensowne danie.
Ja wiem, że ludzie zawsze będą gadać o pieniądzach, że drogo. Z jednej strony to kwestia subiektywna. Z drugiej – warto na nie spojrzeć w kontekście innych miejsc jak kawiarni czy knajpy. I okazuje się wtedy, że one wcale nie są tak kosmiczne. Wysokie – owszem, ale to cena wyznaczona przez popularność miejsca. I pamiętajmy, że to ostatecznie my wybieramy portfelem, a nie narzekaniem.
Podsumowanie
Jarmarki w Poznaniu… Z jednej strony nie jest to w ogóle poziom Wrocławia. Z drugiej jest przez to spokojniej, bardziej „lokalnie”. Moim zdaniem to mimo wszystko fajne wydarzenia, które można wybrać niekoniecznie na wieczorne spotkanie na mieście, ale wręcz idealne na krótki spacer w ciągu dnia, najlepiej w weekend z rodziną czy znajomymi z którymi widujecie się regularnie, ale „jakoś ostatnio nie było kiedy pogadać”.