Wrocław… Jakim cudem nie napisałem jeszcze o tym szczególnym mieście? Może dlatego, że bywam tam regularnie od dekady? Jeszcze przed dokończeniem bezpośredniej drogi ekspresowej S5 wpadałem tam pociągiem albo autem. A kiedy od paru lat oddali do użytku drogę, która skróciła czas podróży do 2 godzin (niecałą godzinę krócej) to już w ogóle Wrocław jest niczym na wyciągnięcie ręki. I tak miasto chyba trafiło w to miejsce, że nie jest daleko, by traktować to jako wycieczkę, a jednocześnie nie jest blisko, by uznawać je za mikroprzygodę. Pora jednak podsumować to miejsce, bo okazało się, że weekend to może być za mało byście poznali cały Wrocław. Ah, jeszcze jedno – poszczególne miejsca zwiedzałem na przestrzeni wielu lat i przez ten czas zmieniałem urządzenia do zdjęć stąd jakość może być nierówna 😀
Czego spodziewać się w tym wpisie?
Skoro już wiecie, że 2 dni to za mało na zwiedzenie wszystkiego bez pośpiechu to forma tego wpisu będzie taka:
Skoro plan już mamy to zaczynamy!
Najważniejsze miejsca we Wrocławiu
MustSee: Hydropolis
Odwiedziłem to miejsce tuż przed pandemią, w pierwszy weekend po zimowych temperaturach kiedy była nadzieja, że już, zaraz, wszyscy wylegniemy na turystyczne wojaże. Jak było później to już wiecie, ale wtedy Hydropolis działało w normalnym trybie.
Hydropolis to centrum wiedzy o wodzie. Umieszczone w budynku ponad stuletniego zbiornika wodnego, który przestał funkcjonować całkiem niedawno – w 2011 roku, pomimo, że już podczas modernizacji dekadę wcześniej było jasne, że kres jego możliwości jest blisko. O ile zaopatrywanie ogromnego miasta w wodę sprzed stu laty było nie lada wyzwaniem to na szczęście pomysłodawcy Hydropolis przygotowali znacznie więcej. Na ścieżce zwiedzania trafimy do oceanu na całym zakresie jego głębokości. Od wizyty minęły 3,5 roku, a ja do tej pory pamiętam te stworzenia, które tam znaleziono – w miejscu, które podobno jest zbadane mniej niż księżyc! Znajdziemy też Strefę Relaksu gdzie chwila leżakowania przyda się każdemu, polecam takie wytchnienie! Popatrzymy na statki, praktycznie na każdy aspekt na który wpływa woda, a jest tego od groma i trochę. Oczywiście będzie historia o wodzie w mieście, a kto jak kto, ale Wrocław ze swoją katastrofalną powodzią z 1997 roku ma prawo opowiedzenia o tym.
Placówka jest bardzo interaktywna i pomimo, że otwarcie było, bagatela, w 2015 roku to prezentuje się naprawdę świetnie blisko dekadę później. Moim zdaniem nie można powiedzieć, że zwiedziło się Wrocław bez sprawdzenia Hydropolis.
MustSee: Centrum Historii Zajezdnia
To miejsce również wpadło w ten weekend tuż przed pandemią. Chyba już wtedy kombinowałem post o Wrocławiu, ale pandemia odwlekła to o 3 lata..
Centrum Historii Zajezdnia nie wyróżniło się niczym szczególnym podczas research’u na początku 2020 roku. Fraza „tym większym zaskoczeniem było” niestety w pełni nie odda naszych emocji, które mieliśmy po spacerze po tym miejscu. Ścieżka zwiedzania która prowadzi nas przez dekady dosłownie namacalnej historii. Otwarte zaledwie rok później niż Hydropolis, w 2016 roku i jakimś cudem chowało się przed wizytą podczas wizyt we Wrocławiu. Pewną trudnością może być nieco oddalenie od ścisłego centrum, ale to nie wymówka, by Instagram proponował dziesiątki postów z wrocławskich neonów zamiast kilku z Centrum Historii Zajezdnia!
Spacer po tych dekadach historii jest poprowadzony wzorowo. Tekstu wystarczająco, by nadać kontekst, którego wystawa jest w stanie oddać. I to pomimo faktu, że dosłownie w kolejnych segmentach ścieżki przenosimy się w czasie. Nie można zapomnieć o rzeczach, które możemy zrobić czyli poprowadzić lekcję, wsiąść na rower i masę innych rzeczy. W 2020 roku Centrum Historii Zajezdnia zrobiło na nas piorunujące wrażenie i muszę powtórzyć słowa z Hydropolis: Moim zdaniem nie można powiedzieć, że zwiedziło się Wrocław bez sprawdzenia Centrum Historii Zajezdnia.
MustSee: Spotykasz na swojej drodze krasnala – co robisz?
Przed częścią spacerową po najważniejszych punktach centrum musimy sobie powiedzieć o wrocławskich krasnalach, których spotkacie w kilkuset (!) przeróżnych punktach Wrocławia. O legendach możecie poczytać TUTAJ – VisitWroclaw.eu), ale jeśli chodzi o fakty to ich źródło należy szukać w Pomarańczowej Alternatywie, która poprzez graffiti postaci krasnala wyśmiewała opresję PRL. Właśnie dlatego najważniejszym krasnalem, choć nieco odstającym wyglądem jest Papa Krasnal, którego macie na poniższym planie spacerowym. W 2003-2005 roku podchwycono pomysł wykorzystania tego i ma to wpływ chociażby na inne miejsca wszak Gniezno ze swoimi Królikami na pewno inspirowało się Wrocławiem. Jeśli lubicie gry mobilne to z pewnością zainteresujcie się aplikacją Wrocławskie Krasnale (iOS / Android) gdzie możecie w łatwy sposób szukać kolejnych małych przyjaciół.
Spacer po centrum miasta
Powiedzieliśmy o tym co ważne, ale miasta to przede wszystkim ich centrum, najważniejsze deptaki, place, rynki, wąskie i szerokie uliczki dookoła tych ważnych placów. We Wrocławiu oczy trzeba mieć dookoła głowy więc podstawą spaceru jest wolny krok. Nie ma co się spieszyć, bo można przegapić naprawdę pięknie prezentujące się rzeczy. A i pamiętajcie o krasnalach oczywiście, czasem można się o niektóre potknąć!
Start z dworca
Spacer najlepiej zacząć od dworca Wrocław Główny. Jego fasada oraz rzadka w Polsce hala peronowa tylko zachęcają, by przyjechać do Wrocławia pociągiem. Wychodząc z dworca skierujcie się do Pomnika Anonimowego Przechodnia. Chociaż jak wiecie z innych wpisów, sztukę współczesną uznaję za dyskusyjną to dostępność tego pomnika jak i możliwość dostrzeżenia samego siebie sprawiają, że wydaje się on warty uwagi. Swego czasu był jedną z wizytówek Wrocławia, ale w świecie Facebook/Instagrama i ciągłej chęci czegoś nowego, krasnale przejęły tę popularność.
Ścisłe centrum
Od wspomnianego pomnika, wybierzmy ulicę Świdnicką, którą przez Fosę Miejską dotrzemy z czasem do Rynku. Ulica Świdnicka to główny deptak miasta, przy niej też spotkamy Papa Krasnala, którego poznaliście w akapicie o wrocławskich krasnalach. Poza tym rozglądajmy się dookoła, bo pięknych fasad tam sporo, ale nie chcę nudzić Was informacjami o latach, historii każdej cegły. Wszak w końcu dotrzecie na wrocławski Rynek. A tam już koniecznie przystaniecie, by rzucić okiem na Stary Ratusz wraz tarczą zegara z XVI wieku! Obrazek z Wrocławia nie może nie zawierać tego miejsca choć nie zapomnijcie o Nowym Ratuszu czy wrocławskich Sukiennicach i przejściach przez nie.
Wrocław jednak nie ma litości, bo koniecznie musicie zajrzeć na Plac Solny i poświecić czas na uliczki dookoła Rynku. Jeśli jesteście bliżej zmroki to z Placu Solnego warto udać się na ulicę znaną jako Galeria Neon Side czyli „Wrocłąwskie Neony”. To niezwykle Instagramowe miejsce gdzie można spędzić wieczór. Jeśli jednak to nie pora na wieczorny odpoczynek, to z Placu Solnego warto wybrać się w kierunku ulicy Jatki gdzie odkryjemy kolejny ciekawy pomnik – „Ku czci Zwierząt Rzeźnych”. Ustawiony już w 1997 roku choć pomimo daty, źródłem nie była powódź tylko ogólna historia pomocy zwierząt na przestrzeni 800-lat miasta.
Naukowy Wrocław
Nieco dalej znajdziecie budynki Uniwersytetu Wrocławskiego – tam możecie wdrapać się na Wieżę Matematyczną z której rozpościera się fantastyczny widok na miasto. Poza tym możecie również zwiedzić kilka innych sal – niestety kiedy ostatnio, 11 listopada, wybrałem się w to miejsce to czynna była tylko wieża, ale Aula Leopoldina czy Oratorium Marianum wyglądają zjawiskowo – na pewno będą tam próbował wpaść podczas kolejnej wizyty. Idąc jeszcze dalej dotrzemy do Ossolineum, którego głównym punktem dla turystów jest Dziedziniec. Zapewne niewielka część będzie zafascynowana rolą Ossolineum jako polskiego instytutu naukowo-kulturalnego czy Muzeum Książąat Lubomirskich.
Wrocławskie Wyspy
Piasek, Słodowa, Bielarska, Młyńska, Daliowa, Tamka – trochę można by wymieniać nazwy wysp jakie Wrocław ma na swoim odcinku Odry. Dla turystów najważniejsza jest Wyspa Piasek. To właśnie przez nią musimy przejść jeśli chcemy iść na Młyńską, dalej Słodową (wtedy bezpośrednio wrócimy ze Słodowej do centrum). Ewentualnie ze Słodowej możemy jeszcze wpaść na Bielarską, aby potem wrócić na Słodową. Z Wyspy Piasek też przejdziemy na Ostrów Tumski (o nim w kolejnym akapicie).
Wyspy różnią się poziomem urbanizacji. Piasek jest prawie w pełni zabudowana, podobnie jak Młyńska zresztą mosty prowadzą wzdłuż ulic na których są tory tramwajowe. Na Słodowej wita nas budynek Concordia Design, który jako centrum coworkingowe prezentowany jest jako przyszłość biurowa, ale dalej Słodowa jest już przyjemniejsza – bardziej zielona, z wykorzystaniem nabrzeża dla łodzi. Jeszcze bardziej parkowa jest Bielarska.
Wam nie pozostaje nic innego jak spacer, bez konkretnych wskazań. Od siebie polecam kolejno spacer Piasek, Młyńską, Słodową, ewentualny krok na Bielarską, potem na Piasek i dalej bulwarami Kulczyńskiego oraz Włostowica dotrzeć do Mostu Tumskiego.
Ostrów Tumski
Ta nazwa powtarza się w wielu miastach. Ostrów oznacza wyspę porośniętą roślinnością, bo do XIX wieku wrocławski Ostrów Tumski rzeczywiście był wyspą. Dopiero wtedy zasypano koryta rzeki i obszar utracił do miano. Historia jednak zaczyna się znacznie wcześniej, bo około X wieku klasycznie – to właśnie tutaj powstał drewniany gród, który z czasem się rozrósł. Obecnie to świetne miejsce na spacer, bo jak wiecie sakralne obiekty nie są głównym celem moich wycieczek, ale spacer po historycznych ulicach wzdłuż takich budynków – owszem. Zwłaszcza, że to naprawdę dawna historia bo okolice XIII wieku. Na kościelnej wieży mamy punkt widokowy, a poza miejscami religijnymi ciekawostka będzie na pewno Ogród Botaniczny Uniwersytetu Wrocławskiego. Formalnie tylko jeszcze warto wspomnieć o ruinach pierwszego Piastowskiego Zamku Książęcego.
Bulwary, Panorama Racławicka oraz Mostek Pokutnic
Kiedy już wrócimy ostatecznie do centrum Wrocławia nie można pominąć spaceru wzdłuż samej rzeki Odry. Rzeka we Wrocławiu jest znacznie bardziej zabudowana niż w takim Poznaniu, bulwary jak tylko pogoda pozwala są celem mieszkańców oraz turystów. Ma to też taki sens, że dotrzemy nimi do muzealnych punktów: Muzeum Narodowego oraz Panoramy Racławickiej. O ile Muzeum raczej nie kojarzy mi się z innowacyjnością o tyle Panorama Racławicka to punkt w którym jeszcze nie byłem i nie jestem pewien czy chcę. Malarstwo niezbyt mnie kręci choć „kręci” to w tym wypadku słowo-klucz. Panorama Racławicka to obraz umieszczony w okrągłym budynku, o wysokości 15 metrów (to jeszcze jest okej) i szerokości… 120 metrów! To oznacza, że łącznie obraz ma 1800 metrów kwadratowych i prezentowany jest właśnie w budynku o cylindrycznym kształcie.
Kiedy już będziecie spacerować w kierunku wrocławskiego Rynku to można jeszcze zwrócić uwagę na Katedrę Św. Marii Magdaleny i jej dwie wieże. Atrakcją turystyczną jest przejście pomiędzy nimi zwane Mostkiem Pokutnic (czasem Czarownic). Poza tym, że stanowi całkiem przyjemny punkt widokowy to warto wiedzieć, że nazwa wiąże się z legendą w której młoda wrocławianka została przeklęta nieskończone zamiatanie tego mostku przez to, że „wolała zabawę niż statyczne życie u boku męża oraz zajęcie się domem i dziećmi”. Jak to absurdalnie brzmi w dzisiejszych czasach, prawda?
Wschód Wrocławia (okolice Hali Stulecia oraz ZOO)
Traktuję o tym osobny akapit ponieważ spacer do tych okolic z wrocławskiego rynku zajmuje blisko godzinę. Lepiej więc rozważyć tramwaj bądź pozostawienia auta na jednym z parkingów (ok. 7PLN za godzinę).
Hala Stulecia powstała ok. 1912 roku. Cel jaki jej przyświecał to możliwość organizowania targów, ale dość szybko okazało się, że targi będą potrzebować jeszcze większych terenów – stąd między innymi sukces Międzynarodowych Targów Poznańskich. Hala Stulecia jednak przez swoją monumentalność znacznie lepiej nadawała się na ważne, doniosłe wydarzenia z czego chcąc nie chcąc korzystano podczas II Wojny Światowej kiedy swastyka pojawiała się na wielu wydarzeniach. Aktualnie Hala Stulecia to przede wszystkim miejsce różnych wydarzeń kulturalnych, ale dorobiła się czegoś, czego nie ma w Poznaniu – interaktywnej wystawy o historii tego miejsca. Jakimś cudem nigdy tam wcześniej nie zajrzałem choć wizyta nie powinna zająć więcej niż 30min. Zdecydowanie polecam jednak odwiedzić to miejsce w czym pomaga świetnie zorganizowany Kalendarz dostępności, by móc wszystko zobaczyć.
W otoczeniu Hali Stulecia mamy jednak jeszcze kilka ważnych obiektów. Fontanna Multimedialna zachęca, by odwiedzić to miejsce w ciepły wieczór i zobaczyć wodno-świetlno-dźwiękowy pokaz. Spacer pergolą o długości ponad pół kilometra pozwoli spojrzeć na Halę Stulecia z każdego kąta, a po drugiej stronie zaprasza nas Ogród Japoński i dalej mamy cały Park Szczytnicki. O ile wstęp do Parku jest bezpłatny, o tyle Ogród Japoński wymaga już biletu choć cena 4PLN za wejściówkę dla osoby dorosłej sprawia, że warto zobaczyć to od środka. Koniecznie trzeba też wspomnieć o Pawilonie Czterech Kopuł, których budynki służyły dawniej jako budynki targowe, a obecnie są oddziałem Muzeum Narodowego. Do tego nad wszystkim góruje Iglica ustawiona w 1948 z przyczyn Wystawy Ziem Odzyskanych. Choć początkowo mierzyła 106 metrów, dziś ma 90,3m. Aktualnie jej funkcja jest czysto wizualna aczkolwiek warto przeczytać o kilku ciekawostkach na Wikipedii (LINK).
Ostatnim, niezwykle ważnym i dużym obiektem w tej okolicy jest Wrocławskie ZOO. Przyznaję jednak szczerze – nie udało mi się tam jeszcze dotrzeć choć dobre opinie krążące w przestrzeni publicznej oraz od niektórych znajomych sprawiają, że zapisuję to na liście zadań. O tych superlatywach wiedzą jednak już wszyscy stąd w weekendy można trafić na spore ilości odwiedzających.
Dodatki Wrocławia
Wrocław ma jeszcze kilka dodatków o których warto wspomnieć choć nie są dla każdego. Pierwszym, najbardziej instagramowym, a przez to obecnie najpopularniejszym jest punkt widokowy w SkyTower. 205 metrowy budynek został ukończony w 2012 roku i obecnie umożliwia wjazd windą na jeden z poziomów z którego można spojrzeć na Wrocław z lotu ptaka. SkyTower jednak jest oddalone od centrum w kierunku dworca – spacer z Rynku powinien zająć Wam nieco ponad 30 minut.
Ciekawostką jest też kolej linowa Polinka. Rzeczne perypetie Wrocławia sprawiły, że studencki kampus został podzielone, a uczniowie musieli nadrabiać drogi przez Most Grunwaldzki co zapewne nie zachęcało do frekwencji. Otwarta w 2013 roku jest aktualnie dostępna również dla turystów choć patrząc na rozkład to raczej naprawdę trzeba chcieć z niej skorzystać – rozkład jazdy tylko w wakacyjne dni robocze na pewno nie jest pozytywnym punktem tej atrakcji (wszak w upalne dni raczej ludzie nie przyjeżdżają do miast). Szczegóły możecie śledzić TUTAJ.
Dobrze wiedzieć też o Kolorowych Podwórkach, położonych jeszcze za Wyspą Bielarską – spacer do nich z rynku zajmie niecałe 30min. Ten projekt z 2014 roku pewnego artysty sprawił, że niczym nie wyróżniające się kamienice zyskały mnóstwo kolorowych akcentów na ich dziedzińcach. Stety/niestety poza dodaniem barw, czy kształtów, pozostały jednak głównie atrakcją dla spacerowiczów – o ile na pewno przyjemniej patrzy się na takie pomysły niż na szarobure tynki, o tyle cały czas pierwszoplanową rolę na podwórkach grają auta całkowicie eliminując możliwość stworzenia przestrzeni wspólnej dla mieszkańców.
Atrakcję położoną znacznie bliżej Rynku, ale czynna tylko od wtorku do piątku jest Muzeum Farmacji we Wrocławiu. Przez swoje dni otwarcia nie udało mi się jeszcze tam zawitać, ale dla poszukiwaczy widoku dawnych aptek może to być gratką. Totalnym wyjątkiem za to jest Muzeum Medycyny Sądowej. Niestety otwierane jest tylko kilka razy do roku, ale za każdym razem zbiera maksymalną liczbę uczestników. Trudno się dziwić. Już czasów serialu CSI ludzi zawsze ciekawiły takie trochę dyskusyjne tematy. Coraz więcej seriali o motywie kryminalnym w ostatnich latach tylko zwielokrotniło liczbę ciekawskich stąd taka perełka jest na pewno warta rozważenia jeśli uda Wam się tam dostać.
Niedaleko centrum znajdziecie również Muzeum Poczty i Komunikacji. Zlokalizowane na piętrze budynku pocztowego przechodzi częściowo renowację (koniec planowany na koniec grudnia 2023), ale to na pewno gratka dla każdego z dzieckiem – warto zobaczyć jak wyglądały dawniej skrzynki pocztowe, telefony komórkowe, budki telefoniczne, komputery, a nawet telewizory.
Ostatnim elementem w tej części jest Muzeum Architektury. Położone niedaleko Panoramy Racławickiej jest jedynym takim muzeum w Polsce, a do tego mieści się w dawnym kościele bernardyńskim. Muzeum w dawnym kościele już mięliśmy okazję zobaczyć w Elblągu (LINK) i na pewno będę chciał tam zajrzeć podczas kolejnej wizyty jak tylko będzie czynne. Zwłaszcza, że spacer z Rynku zajmuje około 10 minut.
Plan na Wrocław w 2 dni
Tytuł posta nie pozostawił Wam wątpliwości – weekend to za mało, by wszystko zobaczyć na spokojnie.
Sobotę proponuję zacząć wizytą w Centrum Historii Zajezdnia. Obok niej znajdziecie parking, a po wizycie kierujecie się do centrum ewentualnie zahaczając jeszcze o widok Pociągu do nieba, bo jest w okolicach. W centrum czeka na Was spacer po centrum – Świdnicą na Rynek, zajrzyjcie na Stary i Nowy Ratusz czy Sukiennice. Macie czas na spacer przez uliczki dookoła centrum (opisane wyżej), od Placu Solnego przez Jatki, po okolice Uniwersytetu (pamiętajcie o Wieży Matematycznej z tarasem widokowym). Dalej sprawdźcie wyspy, przez Piasek przejdźcie bulwarem na Ostrów Tumski, by potem wrócić na Wyspę Słodową. Wieczorem zajrzyjcie koniecznie do Galerii Neon Side.
Niedzielę zacznijcie od wodnego centrum nauki czyli Hydropolis. Stamtąd macie już nieco bliżej do okolic Hali Stulecia oraz ZOO. Z pewnością chwilę Wam zajmie interaktywne centrum historii we wspomnianej Hali oraz spacer po Parku Szczytnickim, ewentialnie pamiętajcie, że za parę złotych więcej możecie dorzucić Ogród Japoński. Multimedialna fontanna obok Hali Stulecia najlepiej wygląda wieczorem. Niestety szczerze wątpię, że macie jeszcze siłę na ZOO…
Plan na Wrocław w 3 dni
Właśnie z powyższego powodu warto rozważyć przedłużenie weekendu we Wrocławiu. W piątek zacznijcie okolicą Hali Stulecia. Czeka na Was interaktywne centrum historii tego miejsca i Ogród Japoński za parę złotych. Park Szczytnicki raczej sobie odpuścicie, bo warto zachować sporo sił na ZOO. Idealnie byłoby zakończyć zwiedzanie ZOO wieczorem, by zajrzeć jeszcze na multimedialną fontannę przy Hali Stulecia. Powrót do centrum to czas wolny, gdzie Was nogi poniosą. Odpoczynek też wskazany.
Sobotę zacznijcie od Hydropolis, wodnego centrum nauki. Oddalone nieco od centrum, możecie rozważyć dojazd komunikacją miejską bądź autem. Zwłaszcza, że po Hydropolis czeka Was dłuższy spacer – poznajcie uliczki w centrum Wrocławia, zobaczcie Ratusze na Rynku, niedaleki Plac Solny, Jatki czy Ossolineum. Nie zapomnijcie o tarasie widokowym na Wieży Matematycznej Uniwersytetu Wrocławskiego! Potem poznajcie wyspy – przez Piasek przejdźcie na Ostrów Tumski, a potem przez Młyńską na Słodową. Nie muszę przypominać, że w każdym momencie możecie wypatrywać kawiarni i zrobić sobie przerwę? Pomimo zgromadzenia nazw to wcale nie zajmie Wam tak dużo czasu! Wieczór we Wrocławiu spędźcie według uznania, już zaczniecie kojarzyć to miasto, utrwali Wam się w pamięci. Jedynie po zmroku koniecznie wpadnijcie do wrocławskich neonów czyli Galerii Neon Side.
Niedziela jest generalnie Wasza. Musicie jeszcze wrócić do domu więc poza spacerem po ewentualnych dodatkowych punktach o których pisałem wyżej (np. Mostek Pokutnic, Muzeum Architektury, Muzeum Poczty i Komunikacji). Tylko jeden istotny punkt macie tego dnia do zaliczenia, nieco oddalony od centrum więc może warto wpaść tam wyjeżdżając z centrum. Mowa o Centrum Historii Zajezdnia gdzie obraz Wrocławia złoży Wam się w całość z historią tego miejsca. Przyjemnego zwiedzania!
Podsumowanie
Zrobione! W końcu, po tylu latach i wizytach udało mi się podsumować Wrocław. Niby bliski Poznaniowi, bo 2h jazdy to nie wyczyn. Niby częsty, bo ciągle mija się go jadąc w góry. A jednak kiedy usiadłem do podsumowania to miałem problem. Był tak bliski, tak zwykły, wręcz tak „codzienny”, że musiałem poświęcić chwilkę, by znaleźć co czyni z niego naprawdę świetnym miastem na weekend, a może nawet lepiej na 3 dni. Wybór należy do Was!