W drodze do Wilna – Onikszty, Krywejkiszki i Park Europy – na co szkoda czasu?

Dzień jedenasty podróży Litwa Łotwa Estonia w dwa tygodnie – czy to się udało?

Pora wrócić na Litwę, a na koniec zostawiliśmy sobie stolicę z którą Polacy historycznie są związani – Wilno. Z Daugavpils czeka nas jednak 2,5 godziny drogi więc warto zastanowić się gdzie warto po drodze zrobić przerwę. My mieliśmy trzy takie punkty, szeroko polecane na wszelkich blogach. Wizyta u niektórych jest jednak kompletnie bez sensu – szczegóły w dalszej części posta.

Dojazd i nocleg

Dojazd do pierwszej atrakcji – ścieżki w koronach drzew powinien nam zająć niecałe 2 godziny. Do kolejnej tj. Grodziska Krywejkiszki – jedna godzina. Do ostatniej – Parku Europy – niecała godzina. Możemy sobie na to jednak pozwolić ponieważ jutrzejszy cały dzień zostajemy w Wilnie. Przyznam jednak, że koniecznie przeczytajcie cały post, bo z aktualnego punktu widzenia dokonałbym pewnej korekty…

Nocleg planujemy w Wilnie. Mieliśmy okazję skorzystać z oferty ibis Vilnius Centre skąd do ścisłego centrum jest parę minut spaceru. Standard typowo hotelowy – duża sieć, doświadczenie, nic do zarzucenia tak naprawdę. Na pewno rozważałbym raz jeszcze jako opcję przy kolejnej wizycie jeśli oferta cenowa byłaby równie atrakcyjna przy następnej wizycie.

Gdzie zjeść?

To kolejny dzień z serii „prowiant w plecak i obiadokolacja”. Ten najważniejszy posiłek dnia czekał na Wilno, a trafiliśmy do pizzerii Jurgis ir Drakonas, która ma w Wilnie trzy punkty, a i w Kownie jeden. Najbliższy ibis Vilnius Centre jest TEN. Śmiało polecam, pizza pomimo tego, że neapolitańską nie jest, jest stosunkowo lekka i powinniście mieć spokojnie siły i możliwości na dalszy, krótki wieczorny spacer po mieście. Bo warto!

Onikszty – Ścieżka w koronach drzew

Wróćmy jednak na naszą trasę wszak jakiś czas temu wyjechaliśmy z Daugavpils. Ścieżka w koronach drzew to projekt bardzo podobny do tego w Poznaniu jednak zrealizowany z nieco większym rozmachem. Istotnym dla nas faktem jest również kwestia odpłatności – bilet kosztuje 4€ i kupimy go w stylowym budynku tuż przy wieży, którą na pewno zobaczymy z parkingu. Parking znajduje się TUTAJ (nie patrzcie na StreetView, nieaktualne). Wieża jednak kończy nas spacer, a my musimy wrócić przed parking, ścieżka, która doprowadzi nas do wejścia na wieżę zaczyna się TUTAJ i pnie się powoli w górę.

To już kolejna ścieżka w koronach drzew którą miałem przyjemność zwiedzić i… czegoś mi tutaj zabrakło. Może większej ilości tablic edukacyjnych? Sprawia to, że to po prostu przyjemne miejsce na spacer choć lepiej się zaczyna robić pod koniec. W pewnym miejscu mamy doskonały widok na cel naszej wycieczki – wieżę, tę samą obok której kupowaliśmy bilety. To całkiem przyjemne miejsce choć i tak nie równa się właśnie z tym co możemy zobaczyć na samej wieży. Tam dopiero to miejsce daje się poznać jako świetny punkt widokowy z naturalną scenerią. To tak naprawdę jedyny cel bez którego nie poleciłbym tego miejsca. Z drugiej strony – 18PLN za wejście na wieżę widokową? Ciut drogo.

Wybór pozostawiam Wam, bo ja uczucia mam mieszane (z drugiej strony jeśli bym nie polecał to byście doskonale o tym wiedzieli – na tyle już mnie znacie z innych postów)

Grodzisko Krywejkiszki – gdzie narodziła się Litwa

Tak jak my mamy Biskupin, tak Litwini mają Krywejkiszki. Legendy głoszą, że historia tego miejsca zwanego Litewską Troją sięga X wieku, ale konkretne dokumenty mówią raczej o XIII wieku. Co można znaleźć na miejscu i dlaczego nie warto patrzeć na godziny otwarcia?

Parking znajdziemy TUTAJ, bo samo „Grodzisko Krywejkiszki” wyprowadzi Was w pole. Nie musicie sprawdzać samodzielnie, sprawdziłem to za Was. Całkiem ładną aleją zaczynamy nas spacer, by po chwili przechodzić obok Muzem Archeologicznego. My musieliśmy obejść się smakiem – w poniedziałki i wtorki jest nieczynne, a nam akurat wypadł wtorek. Idziemy dalej.

Docieramy do miejsca w którym można wejść na teren grodziska. A może nie można wszak nieczynne? No właśnie niby nieczynne, a bramki otwarte, nikt nie pilnuje i kilkanastu turystów spaceruje sobie po historycznych miejsca. Jeszcze niepewni wchodzimy.

Nie było czego się obawiać. W środku spotkaliśmy mieszkańców Litwy spacerujących po kilku pagórkach, ale z ciekawych rzeczy widzieliśmy również prace archeologiczne. Na porządny spacer zejdzie Wam nawet 30-45 minut, a jestem ciekawy czy znajdziecie zrekonstruowaną wioskę z XIII wieku. Czy jednak warto? Nie jestem pewien. Z jednej strony to polecany obiekt turystyczny, znajdziemy tutaj kilka tablic informacyjnych ale przyznam, że dość chaotyczne miejsce (nie ma na ścieżkach strzałek którędy zwiedzać).

Ocenię tak: również uczucia mieszane i jeśli ktoś ma czas to odwiedzić może. Niezwykle klimatyczny jest również mały kościółek jeszcze przed głównymi ścieżkami grodziska. Warto wiedzieć, że to właśnie tutaj Władysław Jagiełło ufundował jeden z siedmiu pierwszych kościołów na Litwie. Świetne miejsce wiedząc, że było to centrum kultów pogańskich

Park Europy – 55 hektarów sztuki

Nie byłem przekonany do tego miejsca. Sztuka nowoczesna to bardzo złożony temat, który wymaga od odbiorcy znacznego zaangażowania. Cenię komunikację wysokiej jakości i powtarzam każdemu – dobra komunikacja to umiejętność uwzględniania potrzeb odbiorcy. Co z tego, że Twoja sztuka jest świetna skoro nikt tego nie rozumie?

Park Europy (znajdujący się TUTAJ) to projekt litewskiego rzeźbierza, który na wspomnianych 55 hektarach, w lesie rozstawił blisko setkę rzeźb artystów z całego świata. Po zakupie biletu (13€) dostajemy mapkę, która bardziej przypomina ksero rysunku do gry w podchody niż przemyślaną stylistycznie koncepcję i zostajemy sam na sam ze ścieżkami leśnymi.

Możemy tam spędzić 30-60 minut, ale dojazd nie jest „po drodze” i to też trzeba doliczyć. Podczas spaceru widzieliśmy rzeźby, które całkowicie nie przypominały nazw jakie miały. Widzieliśmy ludzi robiących sobie dziwne zdjęcia w stylu „rzeźba i ja”. Parę razy się zgubiliśmy na ścieżkach, parę razy udało nam się dojrzeć o co artyście chodziło. Ale… nie. Nie polecam tego miejsca. 50PLN za możliwość spaceru po lesie nie jest warte wydania i przede wszystkim stratą czasu.

Podsumowanie

Droga do Wilna oferuje kilka teoretycznie ciekawych rzeczy, ale jedno okazało się totalną pomyłką, a dwa pozostawiły mnie z mieszanymi uczuciami. Dlatego właśnie twierdzę, że zdecydowanie lepiej ten dzień – poza ewentualną wizytą na ścieżce w koronach drzew – wykorzystać na odwiedzenie Zamku w Trokach o którym jest post TUTAJ. Ja specjalnie zostałem w Wilnie jeden dzień, by pojechać do legendarnernego miejsca, a okazuje się, że nie spędzimy tam tyle czasu ile opisują to popularne przewodniki. Idealnie więc nadaje się, by właśnie pojawił się tego dnia.

2 myśli na temat “W drodze do Wilna – Onikszty, Krywejkiszki i Park Europy – na co szkoda czasu?

Dodaj komentarz