Kompaktowe Wilno – co MUSISZ zobaczyć, a co lepiej odpuścić?

Dzień dwunasty podróży Litwa Łotwa Estonia w dwa tygodnie – czy to się udało?

Obecna stolica Litwy ma szczególne miejsce z perspektywy Polaka. Długi czas większość mieszkańców stanowili Polacy, a w 1944 to właśnie polska Armia Krajowa odbiła miasto z rąk niemieckich.

Dojazd i nocleg

Do Wilna dojechaliśmy już dnia poprzedniego (TUTAJ), a naszym hotelem był ibis Vilnius Centre. Do ścisłego centrum jest parę minut spaceru. Standard typowo hotelowy – duża sieć, doświadczenie, nic do zarzucenia tak naprawdę. Na pewno rozważałbym raz jeszcze jako opcję przy kolejnej wizycie jeśli oferta cenowa byłaby równie atrakcyjna przy następnej wizycie.

Gdzie zjeść?

Będąc łącznie 3 dni w Wilnie nie chcieliśmy się ograniczać do jednej knajpy i po wczorajszym Jurgis ir Drakonas sprawdzilismy jeszcze poniższe restauracje:

Restoranas GABI znajdująca się w wąskiej, urokliwej uliczce odchodzącej od jednego z wielu wileńskich deptaków zaprasza do swojego ogródka. To wybór dla tych, którzy chcą spróbować typowej litewskiej kuchni z cepelinami na czele. I tak – cepeliny świetnie się sprawdziły na mniejszy głód, a wino dobrze pasowało do klimatu tej knajpy. Było również w menu ciekawe piwo, którego jednak zabrakło. 🙁

Trys Klevai – była kuchnia włoska, była litewska i zaczęlismy poszukiwać czegoś niestandardowego. Tak trafiliśmy na kuchnię chińską do knajpy w której zawsze ktoś siedział, a jest położona zaraz obok powyższej GABI. Bez wątpienia – porcje okazały się byc wystarczające, jakość jedzenia również nie miała nic do zarzucenia. Ale… zabrakło mi tego czegoś, co by sprawiło, że zapamiętałbym knajpę bardziej. Szczególnego, bardziej spersonalizowanego sposobu obsługi? Bardziej klimatycznego ogródka niż stoliki na zewnątrz? Podsumuję to tak – to dobre i pewne miejsce na jedzenie, ale nie spodziewajcie się, że będzie to knajpa, którą sobie przypomnicie w kontekście jedzenia i przypomni Wam Wilno.

Co zobaczyć w Wilnie?

Na spacer po najważniejszych punktach Wilna nie musiecie przeznaczyć więcej niż jednego dnia. Ale koniecznie sprawdźcie poniższe szczegóły, bo w niektóre miejsca nie warto iść. Zwłaszcza, że całkowicie nie są po drodze.

Plac KatedralnyPlac Katedralny w Wilnie

Jeden z punktów koniecznych do zobaczenia, bo to właśnie od niego mają początek dwa, główne wileńskie deptaki – ulica Zamkowa i Prospekt Giedymina. Co więcej swoją wielkością oraz funkcjami wydaje się bardziej wpisywać w cele mieszkańców niż klasyczny Plac Ratuszowy do którego później dotrzemy. Po prostu – plac świetnie nadaje się do odpoczynku w samym centrum miasta.

Nie sposób jednak pominąć ważne obiekty jakie z niego zobaczymy:

  • Bazylika archikatedralna – obiekt katolicki, ale czuwający nad historią – miejsce pochówku książąt Wielkiej Litwy. Co ciekawe – jeszcze przed wprowadzeniem katolicyzmu na Litwę, w tym miejscu była światynia dla naczelnego bóstwa pogan, a w podziemiach znajdują się pozostałości ołtarza ofiarnego!
  • Zamek Dolny – odbudowany zaledwie nieco ponad dekadę temu (!) budynek znajdujący się „za katedrą”. Istniał od XVI do początku XIX wieku i pełnił funkcję siedziby władców Wielkiego Księstwa Litewskiego. Aktualnie cały czas jest jeszcze wykańczany wewnątrz. Moim zdaniem wpisuje się jednak idealnie w obraz miasta.
  • Litewskie Muzeum Narodowe
    Umiejscowione w budynku dawnego arsenału i położone w doskonałej linii gdzie nad środkowymi kolumnami góruje jedno z miejsc które warto odwiedzić – Baszta Giedymina. Wraz z przylegającym parkiem idealnie dopełnia funkcjonalność Placu Katedralnego czyniąc dobre miejsce dla chwilowego odpoczynku innego niż typowo miejska kawiarnia.

Kolejką linową na Basztę Giedymina

Zamek Górny nie miał tyle szczęścia co Dolny i na samej górze znajdziemy świetnie prezentującą sie Basztę Giedymina oraz ruiny zamku. Giedymin był pierwszym księciem litwy (XIV wiek) stąd nazwa ku jego pamięci. Na szczęście nie musimy się wspinać po schodach na górę, a możemy skorzystać z kolejki linowej gdzie za dosłownie kilka euro zostaniemy wwiezieni na prawie sam szczyt. Warto jednak wiedzieć, że można wybrac bilet w jedną stronę – zejść polecam samodzielnie zwłaszcza, że po zejściu warto iść wzdłuż rzeki w kierunku następnej atrakcji.

Zostańmy jeszcze na górze. Dlaczego warto tu wjechać? O ile możemy za dodatkowe kilka euro odwiedzić Basztę, by zobaczyć muzeum wewnątrz oraz wejść na taras widokowy na ostatniej kondygnacji o tyle już stojąc przed nią mamy świetny widok na całe Wilno. Jak wiecie uwielbiam punkty widokowe i właśnie dlatego uważam, że to miejsce konieczne do odwiedzenia, a kolejka sprawia, że nie wymaga nawet wysiłku.

Fotki zrobione, my schodzimy na dół i jak wspomniałem kierujemy się wzdłuż rzeki do…

Panorama przy Wieży Giedrymina

Park Bernardyński

Po sprowadzeniu Bernardynów w XV wieku do miasta, objęli oni opiekę nad sporym terenem. Bracia byli pracowici: zbudowali kościół, klasztor, browar, a sam ogród był niedostępny przez 400 lat dla mieszkańców jako część klasztoru. Stąd właśnie zrodziła się dzisiejsza nazwa „Park Bernardyński” choć przez dekady potrafił zmieniać swoją formalną nazwę.

Zrewitalizowany, z odświeżonymi alejkami jest aktualnie najstarszym parkiem Wilna, który oferuje spokój dla każdego, bez żadnych dodatkowych opłat. Jedynym ograniczeniem są godziny otwarcia od 7 do 22. Nam przydał się dlatego, że po krótkim spacerze planujemy przekroczyć granicę do sąsiedniej republiki… Macie swój paszport?

Zarzecze – państwo w państwie

Rzeki w wielu przypadkach mają istotny wpływ na rozwój miast i podział na dzielnice. W Wilnie również do tego doszło i dzielnica zwana Zarzecze przez długi czas nie przystawała do wielkiego miasta. Brak porządnej przeprawy przez rzekę utrudniał komunikację przez co możliwości rozwoju tego obszaru były bardzo ograniczone. W latach 90 znacznie tańsze czynsze zaczęły sprowadzać ludzi młodych. Kilkanaście lat wystarczyło, by miejsce zaniedbane stało się dzielnicą artystyczną, a pomysłowi mieszkańcy ogłosili nawet niepodległość w 2005 roku, ale… 1 kwietnia. Obędzie się bez paszportów, ale podobno co roku świętują rocznice niedpodległości, a na mostach pojawią się celnicy z pamiątkowymi wizami.

Konstytucja Republiki Zarzecze

Republika Zarzecza ma swój rząd (zbierający się w kawiarni), ministrów, hymn i konstytucję. Tę ostatnią zdecydowanie warto poznać zwłaszcza, że jest dostępna na tablicach w wielu językach – w tym polskim. Zasady takie jak „Człowiek ma prawo rozumieć” czy „Człowiek ma prawo nic nie rozumieć” na pewno są dośc osobliwym podejściem do prawa, ale… mają sens. I wydaje się, że są znacznie czytelniejsze dla przeciętnego człowieka niż prawnicze kwestie. Tablice znajdują się TUTAJ, na jednej z uliczek odchodzących od głównego placu dzielnicy. Na głównym placu miasteczka wraz z figurą Anioła z Zarzecza mamy tak naprawdę centrum republiki. Kilka odchodzących od niego alejek buduje klimat, ale jeśli zapuścimy się dalej to w zasadzie zobaczymy podobny widok co we wszystkich dzielnicach, które mają być „artystycznym odrodzeniem miast” – miło, że street art jest na tym budynku, ale dziesięć innych kamienic wygląda już zwyczajnie.

Warto więc dosłownie przespacerować się w najbliższych uliczkach Zarzecza, sprawdzić czy taka Konstytucja nam się podoba oraz zauważyć jeszcze jedną ikonę tego miejsca – Syrenkę z Zarzecza. Dojrzymy ją z mostu prowadzącego centrum Wilna.

Punkt widokowy na miasto

Tylko 10 minut spaceru dzieli nas od punktu widokowego z którego wg przewodników rozpościera się cudowny widok na miasto. Dokładnie ten punkt znajduje się TUTAJ. Trzeba jednak zauważyć, że oddalamy się od centrum i w zasadzie to poza punktem widokowym nie znajdziemy tutaj całkowicie nic. Sama panorama również moim zdaniem pozostawia sporo do życzenia – znacznie lepszy widok mieliśmy z opisanej wcześniej Baszty Giedymina.

Dlatego właśnie sugeruję nie iść za namowami przewodników i odpuścić to miejsce.

Punkt widokowy Wilno

Cmentarz na Rossie

Może być ważny dla Polaków z uwagi na miejsce pochowania serca Józefa Piłsudskiego, ale jeszcze bardziej oddalamy się od centrum – to już 25 minut spaceru w jedną stronę z Placu Ratuszowego. Z uwagi na fakt, że osobiście nie uważam cmentarzy za szczególne miejsce pod kątem atrakcji turystycznej, jedynie wspominam, nie odwiedziłem.

Fabryka Sztuki Loftas

Kolejny oddalony punkt od centrum, tj. 20 minut spaceru z Placu Ratuszowego. Artystyczny projekt z którego dumna jest cała społeczność lokalnej bohemy – nie mogłem przejść obok tego obojętnie. Niestety – to własnie jest problem z tymi wszystkimi artystycznymi projektami – dużo szumu o nic, bo kilkanaście murali pomiędzy budynkami wykorzystywanymi intensywnie gospodarczo sprawia, że poza jedną, designerską knajpą nie ma tam kompletnie nic do zobaczenia. Moim zdaniem nie warto.

Fabryka Sztuki Loftas

Plac Ratuszowy

Najpierw był Rynek, a potem Ratusz. Dokładnie taka kolejność. Po otrzymaniu magdeburskich praw miasta, konieczne stało się wybudowanie obiektu dla władz jednostki, a wybór padł na plac, który już od kilkuset lat pełnił główne funkcje osady. Plac Ratuszowy jest stosunkowo niewielki (w porównaniu do rynków największych polskich miast), ale z pewnością szczelnie wypełniony ofertą gastronomiczną. Warto zobaczyć, jest świetnym punktem do sprawdzania każdej ulicy odchodzącej od niego, bo tych klimatycznych jest całe mnóstwo. I na wielu z nich również dobrze zjemy bądź spędzimy chwilę przy napoju. Najważniejszą z nich – ulicą Zamkową (Pilies gatve) – wrócimy na Plac Katedralny.

Ostra Brama

Jedna z pięciu bram, które prowadziły do miasta. Do dzisiejszych czasów przetrwała jako jedyna. Istniał zwyczaj umieszczania obrazów świetych na wewnętrznych stronach bram miasta, a w tym wypadku posunięto się dalej. 150 lat po postawieniu bramy, dobudowano do niej kaplicę. By utrzymać budynek, dokonywano wielu restauracji kaplicy, ale najciekawsza wydaje się ta niedawna – z 2010 roku kiedy Departament Ochrony Zabytków nakazał wstrzymanie prac, bo m.in. zdemontowano zabytkowe drzwi, uszkodzono płytki, a w liście otwartym do ministra, działania określono jako „Wstyd dla Litwy”. Aktualnie dla osoby świeckiej nie stanowi żadnej atrakcji, ale warto wiedzieć, że w Polsce istnieje 5 kopii Ostrej Bramy (Wikipedia).

Prospekt GiedyminaProspekt Giedymina

Deptak odchodzący sprzed wieży na Placu Katedralnym pełni reprezentywną funkcję od dziesiątek lat. Przy niej siedzibę mają instytucje rządowe, sejm ale i masa ciekawych restauracji, pubów i miejsc gdzie można się zatrzymać, by odpocząć. My wieczorową porą upodobaliśmy sobie Girta Bite, gdzie mogliśmy dzielić się wrażeniami nie tylko o mieście, ale również o walorach smakowych alkoholu bazującego na miodzie. I pomimo faktu, że miód pitny, w postaci chociażby trójniaka, nie do końca trafia w moje zmysły smakowe, to wizyta tutaj była na tyle dobra, że wpadliśmy tam dwa razy. Od tej ulicy odchodzą też kolejne klimatyczne uliczki, które najlepiej byście sami odnaleźli, ale jeśli już tam jesteście to warto przejść się również Vilniaus Gatve na które roi się od knajp i pubów.

Muzeum Ofiar Ludobójstwa

Budynek dawnej siedziby Gestapo (a później NKWD) znajduje się przy prospekcie Giedymina jednak już poza deptakową strefą. Miałem go na liście od początku jako propozycję, ale finalnie trafiliśmy tam dopiero z uwagi na szybki powrót z Zamku w Trokach. Bilet kosztuje 6€.Muzeum Ofiar Ludobójstwa

Sal jest sporo, we wszystkich sporo tekstu do przeczytania. Historia dochodzenia do litewskiej niepodległości podczas okupacji ZSRR nie była łatwa. Państwo podziemne, pomimo niewielkiej liczby mieszkańców było aktywne, ale służby okupantów również – uciekając się do brutalnych metod walki.

Sporo tekstu o wywózce do Syberii i innych metodach jest jednak niczym kiedy zejdziemy do piwnicy. Będąca kiedyś więzieniem nie została odrestaurowana w sztuczny, nowoczesny sposób. Chłód tego miejsca uderza w nas momentalnie, a atmosfera robi się gęsta. Prymitywne cele, wygłuszony pokój przesłuchań, gumowe podłogi, by łatwiej zmyć dowody – to wszystko zobaczymy samemu. Opisów jest niewiele, bo nie są potrzebne – powiedzmy szczerze. Warto jednak sprawdzić każdy korytarz, bo dotrzemy do miejsca do którego trafiło również ponad tysiąc osób – miejsca pod ceglaną ścianą będącą dla wielu ostatnim widokiem jaki mieli okazję zobaczyć. W tym miejscu jest jednak coś co tym bardziej przykuje uwagę Polaków – fragment pewnego filmu, który raczej każdy z nas powinien kojarzyć i który właśnie tutaj był nagrywany. Wiecie jaki?

Muzeum Ofiar Ludobójstwa to miejsce inne niż wszystkie powyższe. To miejsce w którym przypomnimy, że nie zawsze ulice wyglądają tak radośnie jak teraz. Że każda mała decyzja jaką podejmujemy, bądź każda decyzja, której nie mamy ochoty podejmować ma wpływ na historię dziejów. Brutalna prawda, burzy nieco cudowny obraz czasów jaki żyjemy, ale wielokrotnie przypominała o sobie w historii – nie tylko tej dawnej. Moim zdaniem warto jeśli macie 30-45 minut.

Podsumowanie

Wilno jest miastem, które musicie odwiedzić. Pomimo statusu stolicy jest niezwykle kompaktowe, a i same oficjalne strony mówią o tym, że na zwiedzenie Wilna nie potrzebujesz więcej niż 10 000 kroków. Osobiście nie liczyłem ile zrobiliśmy, nie sprawdzałem wszystkich smart urządzeń, które to robią. Bo przede wszystkim należy skupić się na podróży, na mieście w jakim jesteśmy, a nie na maksymalnej liczbie kroków. To momenty zwiedzania w których uświadamiasz sobie po prostu, że warto było tu przyjechać są celem podróży, a nie maksymalna wartość na liczniku kroków. Bo do Wilna naprawdę warto przyjechać. 

Dodaj komentarz