Mazury i II wojna światowa – są bunkry i jest ….

Dzień czwarty naszego urlopu „Warmia i Mazury na tydzień„.

Znajdujemy się w Giżycku o którym szerzej rozpisałem się wczoraj. Jednak pomimo tego, że miasto wydaje się nie wykorzystywać swojego potencjału to stanowi dobry punkt wypadowy, by odwiedzić dwa ważne miejsca oraz trzecie, darmowe, przy okazji.

Wprowadzenie na Mazury podczas II wojny światowej

Mazury były świadkami historii jaka się tworzyła odkąd Niemcy podjęli decyzję o zaatakowaniu Związku Radzieckiego. To właśnie z tego miejsca padały najważniejsze rozkazy decydujące o froncie wschodnim i to właśnie tutaj czołowi przedstawiciele ówczesnego państwa niemieckiego mieli swoje kwatery. Najważniejszymi kompleksami tej układanki są:

  • Mamerki Bunkty Muzeum z Naczelnym Dowództwem Wojsk Lądowych
  • Wilczy Szaniec – kwatera główna Adolfa Hitlera i Naczelnego Dowództwa Sił Zbrojnych

Mamerki Bunkry Muzeum

Z Giżycka najpierw kierujemy się do mniej popularnego miejsca. Czy jednak można je pominąć? W żadnym wypadku!

Kompleks Mamerki składa się z trzech lokalizacji, a stosunkowo nieduży parking pozwala sądzić, że ludzi jest mniej. Pomimo niepogody jednak w miejscach tych spotykamy łącznie kilkanaście osób. Bilety kosztują 20PLN za osobę, można płacić kartą.

Najpierw możemy wejść do bunkra numer 28 gdzie urzędowały wojska łączności. Symboliczna wystawa pozwoli nieco lepiej wyobrazić sobie jak to wyglądało, gratką będzie przejście podziemnym tunelem do bunkra numer 30. Jak na razie bez szału.

Do drugiego obiektu należy się przespacerować, to zaledwie parę minut czytelnie oznaczonej drogi. I tutaj trafiamy do centrum tego muzeum. Oczywiście – turyści spragnieni widoków na pewno skorzystają z wieży widokowej – polecam, widok na jezioro i okolicę przedni! Wróćmy jednak do muzeum. Jak wspomniałem na początku, to właśnie dowództwo wojsk lądowych z Mamerek dowodziło akcją podboju ZSRR. Dlatego jest to jedyne w Polsce miejsce traktujące wyłącznie o froncie wschodnim. Ponad 1000 metrów ekspozycji, dwie makiety (łącznie 40 metrów kwadratowych), a wszystko to, by zakończyć przypomnieniem Bursztynowej Komnaty. Rekonstrukcja Bursztynowej Komnaty pozwala sobie nieco wyobrazić jak to mogło wyglądać. I warto przypomnieć, że to właśnie na Mamerki jako miejsce ukrycia ósmego cudu świata, wskazał Erich Koch – gauleiter Prus Wschodnich. Do tej pory jednak jej nie odnaleziono, a my na telewizorze przed makietą bitwy o Kursk otrzymujemy przegląd z ówczesnych doniesień prasowych kiedy saperzy wysadzali bunkier nr 31, by dostać się do nowych miejsc.

Trzecie miejsce daje możliwość samodzielnego zwiedzenia bunkrów, a informację jak się do nich dostać otrzymujemy po zakupie biletu. To kilka bunkrów, na jeden nawet możemy wejść na własną odpowiedzialność. Puste w środku, już nieużywane. Zbyt ciemne jednak, by je wykorzystać chociażby do rozgrywek paintballowych. Nie ma w nich nic, ale można sobie wyobrazić jak duży to musiał być kompleks.

Czy warto odwiedzić Mamerki? Zdecydowanie tak. By poukładać wiedzę o froncie wschodnim. Dwa – by spojrzeć na aktualną okolicę z góry. Trzy – by przypomnieć sobie o Bursztynowej Komnacie. A to tylko najjaśniejsze punkty. I jako ostatnią zachętę dodam, że napotkamy na swojej drodze również motyw łodzi podwodnej. I wcale nie jest to nadinterpretacja… Zresztą wrócimy do tego dnia szóstego naszej wycieczki.

Wilczy Szaniec

Po zobaczeniu bunkrów w Mamerkach kierujemy się do Wilczego Szańca czyli kwatery głównej Adolfa Hitlera. Po w miarę samodzielnym i standardowym zwiedzaniu w pierwszym miejscu dostajemy w twarz profesjonalnym przygotowaniem. Jedyne co jest bez sensu to wjazd. Należy podjechać do szlabanu, wysiąść z auta, podejść do kasy, by kupić bilet, wrócić do auta i wjechać. Sprawia to, że pomimo tego, że ludzi nie było dużo to utworzyła się kolejka.

„Ludzi nie było sporo” – nie przyzwyczajajcie się do tego. Po wjeździe na parking, kilka osób parkingowych w czytelny sposób wskazuje gdzie stanąć. Widać, że nie ma tu mowy o dobrych chęciach, a jedynie o tym, że atrakcja jest masowa i w sezonie potrzebne są dodatkowe parkingi, by pomieścić chętnych.

Jak wygląda zwiedzanie? Są trzy opcje w zasadzie:

  • Przewodnik audio, który kosztuje 8-9PLN za słuchawki i pozwala na samodzielne zwiedzanie
  • Aplikacja Wilczy Szaniec (iOS / Android), która z telefonem poprowadzi nas questem, bądź po prostu opowie o mijanych budynkach
  • Zaczekanie na zebranie grupy kilku osób, by być oprowadzonym przez przewodnika. Koszt przewodnika 100PLN, który jest następnie dzielony solidarnie na ilość osób – stąd konieczna gotówka)

Wybraliśmy trzecie rozwiązanie. Z jednej strony od deski do deski przeszliśmy całą ścieżkę. Z drugiej zajęło to nam 2,5 godziny i uważam, że może to być nużące dla większości dzisiejszych turystów. Polecam Wam zatem aplikację chyba, że naprawde chcecie poznać to miejsce bardzo dokładnie. A podczas spaceru z przewodnikiem poznacie prawie każdy budynek mijany po drodze. Opowie Wam zapewne o tym jak bunkry były wysadzane i co się działo podczas takiego wybuchu, że to wygląda tak, a nie inaczej. Opowie o funkcjach i mieszkańcach tych budynków. I o tym, że w tym miejscu wcale nie noszono broni.

Warto wiedzieć również, że na ścieżce, pomimo mnogości budynków i czasu jaki tam spędzamy – poruszamy się po najmniejszej strefie. To właśnie ten teren był do całkowitej dyspozycji Adolfa i jego najbardziej zaufanych osób. Poza tym były jeszcze dwie strefy – to naprawdę niesamowite jaki ten kompleks musiał być ogromny! I co najważniejsze – alianci wiedzieli, że gdzieś na Mazurach coś takiego jest, ale nie wiedzieli gdzie!

Czy zatem warto odwiedzić Wilczy Szaniec w Gierłoży? Bez wątpienia tak. To miejsce unikalne ze względu na historię. Tylko zastanówcie się dobrze czy warto Wam brać przewodnika. Bo jeśli nie jesteście fanami powolnego zwiedzania to może Was zrazić do przewodników.

Rzut beretem to skorzystajmy – zamek w Kętrzynie

Zamek w Kętrzynie

Rzeczywiście nie doszacowałem czasu jaki finalnie spędziliśmy w Wilczym Szańcu. Nie było już opcji na twierdzę Boyen w Giżycku. Postanowiłem więc jeszcze podjechać do zamku w Kętrzynie. Odbudowany w latach ’70tych XX wieku gdzie aktualnie ma siedzibę lokalne Muzeum. Co w nim niezwykłego i czy warto?

Jeśli macie przyjemność z odwiedzania kolejnych zamków krzyżackich – tak, warto. Jest ładnie odrestaurowany. A jeśli już jesteście to możecie zajrzeć do darmowego muzeum. Głównie lokalne zbiory, ale warto wiedzieć, że jest tam również diorama – choć akurat podczas naszej wizyty była niedostępna. Zapewne jak będę w okolicy to jeszcze zajrzę wszak skoro za darmo to dlaczego nie skorzystać?

Powrót do Giżycka

Kolejny zamek zaliczony, pora kierować się do Giżycka i znaleźć knajpę. Teoretycznie mieliśmy plan na odwiedziny we wczorajszej Classic (pizza wyglądała zachęcająco), niestety na miejscu okazało się, że nie było wolnego stolika. Wobec tego udaliśmy się do Podkładki. Miejsce wydawało się trochę naciągane stylem, ale finalnie okazało się naprawdę dobre pod względem jedzenia.

Wieczór zakończyliśmy w Browarze Chmury, tuż nad jeziorem. Polecam zestaw degustacyjny lokalnych piw do spróbowania. Zjeść tam nie mieliśmy okazji, może innym razem.

Podsumowanie

Mamerki i Wilczy Szaniec – oba te miejsca zasługują na Waszą wizytę. Może nie za jednym zamachem, bo mogą Was przytłoczyć, ale jeśli interesują Was takie tematy (mnie tak!) to może jednak warto? Tylko koniecznie przeczytajcie fragment o Wilczym Szańcu, by nie zrazić się do przewodników!

2 myśli na temat “Mazury i II wojna światowa – są bunkry i jest ….

Dodaj komentarz