Muzeum Rogalowe w Poznaniu

Przyznam się już na początku, że swego czasu Rogale Świętomarcińskie nijak mi nie pasowały smakowo i nie rozumiałem za bardzo tej całej idei ich corocznej sprzedaży 11 listopada z okazji imienin Marcina. Czasu od przeprowadzki do Poznania już trochę jednak minęło, zmieniły się też moje przyzwyczajenia i powoli zacząłem akceptować lokalny przysmak, ale mimo wszystko w granicach rozsądku.

Wielokrotnie mijałem też Muzeum Rogalowe do którego wejście jest od jednej z uliczek okalających poznański Rynek. Wydawało mi się, że to bardziej warsztaty dla dzieci, wycieczki zorganizowane i pewnie jest to produkt typowo turystyczny. Nadszedł jednak pomysł, by odwiedzić to miejsce – najpierw, by sprawdzić czy warto się tam udać przez Was, następnie dla innego, większego projektu, który po długich przygotowaniach powinien ujrzeć światło dziennie za niecały miesiąc.

Po pierwsze warto wiedzieć, że na rogalowy pokaz lepiej się umówić – generalnie trochę turystów tam bywa, a obsługa nie odmawia od razu, ale jednak perspektywa oczekiwania na tyłach Muzeum na wolne miejsce nie jest zbyt efektownym wykorzystaniem czasu. Zwłaszcza, że cały pokaz trwa blisko godzinę! Dostępne godziny sprawdzicie TUTAJ, a rezerwacji dokonacie poprzez Formularz TUTAJ, by jako potwierdzenie otrzymać e-maila na wskazany adres, który podaliśmy. Tyle z kwestii organizacyjnych, przejdźmy do praktyki.

Na miejsce należy przybyć z 10 minutowym wyprzedzeniem, by był czas na weryfikację rezerwacji oraz zakup biletów (15-20PLN/os.). A właśnie, ceny wejściówek znajdziecie TUTAJ. Wita nas stylowo ubrany jegomość, który utrzymuje porządek w kolejce, a wejście odbywa się w bardzo zorganizowany sposób. Poznańscy tradycjonaliści można by powiedzieć. Jesteśmy w środku.

W środku mamy miejsce na kameralny dość pokaz dla max 40-50 osób, a przedstawienie prowadziło dwóch rogalowych mistrzów. Spodziewałem się klasycznego i lekkiego pokazu tymczasem okazało się, że wspomniana dwójka mistrzów ma nie tylko umiejętność obcowania z ciastem, ale w prześwietny sposób wprowadza elementy gwary do opowieści, a humor na poziomie oraz szybkie i celne riposty na przeróżne zachowania czy komentarze publiczności sprawiają, że godzina mija w moment. W międzyczasie nie tylko poznajemy sekrety poznańskiego Rogala oraz mamy szansę usłyszeć lokalną gwarę ale i jest chwila na przekąskę (chociaż jestem ciekawy czy wszystkie grupy mają ten zaszczyt), na aktywne uczestnictwo chętnych w tworzeniu grupowego wypieku, na ciekawy i przyjemny w odbiorze film, by całość zwieńczyć otrzymaniem dyplomu.

Podsumowanie

Bawiłem się naprawdę dobrze i zdecydowanie polecam wizytę w Muzeum Rogalowym dla każdego. Nie spodziewałem się tak dobrej oceny przyznam szczerze. Trzeba zauważyć, że jest to jednocześnie trochę produkt pod turystów, bo osób z samego Poznania było niewiele, a zdecydowana większość z przeróżnych stron Polski poza Wielkopolską. Nie jest to jednak minus – ot, pewnie tubylcy sądzą, że znają Rogala na wylot więc nie odwiedzają. A szkoda, bo doświadczenie naprawdę idealnie pasuje na pomysł na leniwy weekendów – na mikroprzygodę.

2 myśli na temat “Muzeum Rogalowe w Poznaniu

Dodaj komentarz