Lublin na jeden dzień!

Dzień szósty naszego urlopu „Lubelskie na tydzień 2020„.

Jak wspomniałem już nie raz obiło nam się o uszy, że to miasto jest jedyne w swoim rodzaju, a klimatyczne uliczki robią atmosferę nie do podrobienia. Po standardowym śniadaniu hotelowym umawiamy się do Muzeum Cebularza i zaczynamy zwiedzać. Muzeum jest rzut beretem od dzisiejszych spacerów więc odwiedźcie je jak nadejdzie czas Waszej wizyty, a ja pozwolę sobie na wtrącenie o nim, bez waględu na kolejność.

Muzeum Cebularza

Cebularz to taki odpowiednik poznańskiego Rogala Świętomarcińskiego. W sensie produkt regionalny, bo kształt ma inny.

Ale o tym wszystkim dowiemy się na warsztatach na które zapisaliśmy. W przystępny sposób uzyskamy wiedzę o tym jaka jest legenda, jaka jest faktyczna historia tego lokalnego przysmaku oraz podręcznikową wiedzę o produktach regionalnych. No i co najważniejsze – każdy z nas przygotuje swojego małego cebularza! Wprawdzie jest oznaczenie, że owy produkt nie jest zalecany do spożycia, ale ile przy tym zabawy! To zdecydowanie na plus, zresztą generalnie pomysł jest bardzo podobny do tego co Poznań oferuje ze swoim Rogalowym Muzeum – tylko u nas jest więcej gwary.

Zamek Lubelski

Jasny budynek prezentuje się na początek świetnie, a przede wszystkim bardzo duży. Większy niż jest naprawdę. Po wejściu na dziedziniec w zasadzie znajdziemy tam niewiele rzeczy, a najciekawszą jest bez wątpienia wejście na taras widokowy – tam wejść trzeba, bo widok jest rzeczywiście znakomity na całe miasto. Poza tym to właśnie tam w salach na różnych piętrach możemy wczytać się trochę bardziej w historię tego miejsca. W sumie trochę szkoda, że tak… mało tam jest. Czy naprawdę nie ma żadnego pomysłu, by w interaktywny sposób prezentować historię? I nie mówię tutaj o multimedialnych innowacjach, a po prostu przebraniach z różnego okresu.

IMG_4747

Trakt Królewski na Rynek

Kierujemy się w kierunku Bramy Grodzkiej nazywanej również Żydowską. To tutaj zaczyna się bezpośrednio lubelska starówka. Na początek ulica Grodzka – owszem, ma swój klimat. Ma kamienicę w koty czy inne urokliwe i bardzo ładne zdobienia. Patrzmy też w górę, czasem można zauwazyć coś jeszcze. Patrzmy w okna – w niektórych dostrzeżemy zdjęcia. W jednej z kamienic odnaleziono kilka tysięcy niewywołanych zdjęć i postanowiono je wykorzystać w ten sposób. My tymczasem lada moment dojdziemy do placu po Farze. To teraz miejsce spotkań w mieście, a prócz tego świetny punkt widokowy na Zamek Lubelski.

Stare Miasto w Lublinie

Idziemy dalej ulicą Grodzką, a lada chwila ukaże się nam Rynek z Ratuszem w jego centrum. Normalnie jest tam dostępna Podziemna Trasa Turystyczna, ale z powodu pandemii działanie jest zawieszone. A co z samym Rynkiem? Przez obecność Ratusza sprawia wrażenie dość małego. Cztery ulice dookoła wspomnianego budynku i po kilka knajp na każdej ścianie. W porządku, przyjmijmy, że jest przytulnie, ale my idziemy dalej, aż dochodzimy do Bramy Krakowskiej.  Nie chcemy jeszcze wychodzić poza starówkę i kierujemy się w prawo. I tutaj niestety wchodzimy w tę słabszą część starówki. Nie wiem czy w porównaniu ze wspieranym przez UNESCO Zamościem właśnie to sprawia, że uliczkę dalej lądujemy już na peryferiach. Plastikowe śmietniki nijak nie pasujące do klimatu, budynki z tabliczką „Zabytek Obiekt chroniony”, którym dużo nie brakuje, by się rozpaść całkowicie. Bardzo dużo szarych kamienic, niewiele jest tutaj rozrywki z wchodzeniem w wąskie uliczki, bo prędzej natkniesz się na śmietnik/remont niż architektoniczną perełkę. Na razie ocenamy bezpiecznie, że nie jesteśmy przesadnie zachwyceni.

IMG_4757

Po zrobieniu kółka po starówce (powrót do rynku i przejście na druga stronę starówki), zobaczeniu kamienia nieszczęścią (udało sięo niego nie potknąć , ani nie dotknąć) i charakterystycznego znaku ostrzegawczego z katem (a Wam się udało znaleźć?) przechodzimy przez wspomnianą już Bramą Krakowską. Tam, zaraz za jezdnią jest lubelski deptak.

Lubelski deptak – Krakowskie Przedmieścia

Minęliśmy go wczoraj, gdy spieszyliśmy się do Jazzve, ale dziś mamy go w całej okazałości. Jest to jedno ale, by zwiedzać go spokojnie. Beton. Lubelski deptak był tego dnia dokładnie tym czego obawiają się wszyscy, którzy przestrzegają przed nadmiarem betonowania powierzchni miejskiej. Temperatura doskwierała coraz mocniej, a cienia niewiele. Zwłaszcza, że ulica jest dość szeroka jak na deptak. Duże ogródki po obu stronach i pasy ruchu pieszych w każdą ze stron są nieco ciekawe same w sobie, ale jak spojrzymy na szyldy miejsc przy tej ulicy to już robi się mniej klimatycznie. Coraz więcej sieciówek sprawia, że w zasadzie gdyby szerokość ulicy pozwoliła to mógłby to być deptak w każdym innym mieście. Pewnie tylko znajdujący się na końcu deptaka Plac Litewski i Pomnik Unii Lubelskiej miałyby swoich odpowiedników. Mimo wszystko przespacerujmy się nim.

Centrum Spotkania Kultur – o co tu chodzi?

Kierujemy się jednak dalej trzymając się lewej strony drogi, aż dochodzimy do nowoczesnego budynku Centrum Spotkania Kultur. Jesteśmy w kompletnie innym miejscu w czasie niż starówka. Tutaj zobaczymy wszystko to co spotykamy w nowoczesnym wzornictwie, ale to jest dodatek. Naszym celem są dwa najwyższe piętra budynku gdzie znajduje się szklany korytarz oraz ogród na dachu. Brzmi łatwo? Nic bardziej mylnego. Znalezienie odpowiednich schodów i wyjścia jest trochę loterią. Ludzi tam prawie nie ma (jest piątek długiego weekendu przypominam!) więc czujemy się tak jakbyśmy weszli do teatru i chodzili po nim nie niepokojeni przez nikogo.

W końcu docieramy tam gdzie chcieliśmy i zderzamy się z opinią o sztuce nowoczesnej. O ile wcześniej design był konkretny tak teraz jest dość otwarty, by nie powiedzieć neutralny. A od tego niedługa droga do nudnych wzorów. Bez wątpienia jednak na plus jest ogród w postaci roślin oraz pasieki na dachu. Szklany korytarz jest w pewien sposób ciekawy, ale z drugiej strony jest na poziomie  innych budynków więc nie sprawia niebywałego wrażenia. Chociaż widać z niego dalszy punkt naszego planu, po drugiej stronie ulicy.

Ogród Saski

To znajdujący się po drugiej stronie Alei Racławickich najstarszy park miejski liczący blisko 200 lat. To właśnie tam udaje nam się schować w cieniu licznych drzew i pospacerować parkowymi alejkami. Bez wątpienia to świetne miejsce na wypoczynek w centrum miasta. Zwłaszcza, że turystów tam znacznie, znacznie mniej niż na starówce.

Po tym udajemy się do hotelu, by chwilę odpocząć i wyjść wieczorem do centrum. Po drodze jeszcze, na Krakowskim Przedmieściu, wstępujemy na pizzę do knajpy o nazwie STUDNIA. Oceny miała w porządku i możemy potwierdzić – wszystko bardzo dobre.

Lublin na wieczór – ileż to miasto zyskuje!

Tego wieczoru padać nie ma więc wychodzimy do centrum. Najpierw leniwe piwo na Rynku, udaje się znaleźć wolny stolik. Albo w sumie nie do końca stolik – podoba mi się, że są tam miejsca, które sa zwrócone w kierunku rynku. Tak, by można było rzeczywiście obserwować miasto i wspólnie o nim rozmawiać zamiast siedzieć jak zwykle naprzeciwko siebie. Niestety problem jak mwóiłem – dobrego, rzemieślniczego piwa brak. Następnie chcieliśmy zjeść coś lekkiego i skuszeni opiniami kierujemy sie do Perłowej pijalni piwa i ich ogródka. Wszystkie stoliki jednak zajęte, do tego mała kolejka. Pech chciał, że są oni kilkanaście metrów od Jazzve, które poznaliśmy wczoraj.

I tym razem Jazzve wygrywa, ale dziś towarzyszy nam rozsądek i rzeczywiście coś lekkiego ląduje na talerzach. Można? Można? Oraz udaje się zjeść na zewnątrz.

Wracamy na starówkę i deptak. Bez wątpienia to jest to czym się Lublin wybija pozytywnie. Szerokie Krakowskie Przedmieścia, przytulny Rynek i łącząca to wszystko klimatyczna Grodzka są w stanie sprawić wrażenie kompletności dla osób, które nie szukają czego więcej. Ale jeśli już ktoś lubi zajrzeć w mniej turystyczne rejony to może nie wystarczyć. Wracając do naszego wieczornego spaceru uwagę przykuwa „Podwórko”, ale z braku miejsca wracamy na Rynek gdzie udaje nam się znowu znaleźć jakieś przyjemne miejsce na piwo.

aIMG_4777

Pora wrócić spacerem do hotelu. Jutro trzeba będzie stąd wyjechać, aczkolwiek w planie mam jeszcze coś lokalnego…

Dodaj komentarz