Zachodniopomorskie 2023 – Ze Szczecina do morza przez zamki i Wikingów

4 września 2023 / Czwarty dzień wyjazdu „Zachodniopomorskie w tydzień„.

Pora opuścić miasto wojewódzkie i pojechać dalej. Przez te małe, wyludniające się miasteczka, prawie zapomniane wsie gdzie ludzie w sumie to oczekują tego samego co ci „miastowi”. Doszukują się czasem legend niestworzonych, budują historie mające nakłonić do przyjazdu turystów spragnionych endorfin w miejsca opisywane w ulotkach tzw. językiem korzyści choć często bardziej przypomina to dość prostą akwizycję. Co mieliśmy w planie tego dnia?

Opactwo Cystersów w Kołbaczu

Gdzieś pojawiło się podczas szukania ciekawych miejsc. Duże, ceglane budynki zawsze mnie przyciągają, a, że trochę mamy po drodze, w kierunku Stargardu, to można podjechać. Niestety w sumie to niewiele więcej można zrobić, bo budynek, choć duży i robiący wrażenie, w zasadzie jest lokalną atrakcją. Nie znajdziemy tam wiele dla turysty spoza rejonu, ot tablica informacyjna o świetności tego miejsca dawno temu i w sumie to teraz trochę jest wykorzystywane, ale jednak to trochę problem dla gminy, która ma inne, aktualne problemy na głowie. Moim zdaniem można pominąć.

Opactwo Cystersów w Kołbaczu

Stargard

Średniej wielkości miasteczko (ok. 65 tysięcy mieszkańców), miejsce znajdujemy na parkingu zaraz obok Rynku. Decydujemy się na wizytę w sklepie, lody i spacer. Zwłaszcza, że samo centrum miasteczka jest ładnie domknięte rzeką z jednej strony, a z pozostałych trzech parkami tworzącymi takie stargardzkie planty, którymi można spacerować. Zwłaszcza, że po drodze natkniemy się na kilka punktów dawnych fortyfikacji jak dwie bramy (Młyńska i Pyrzycka) oraz wiele baszt (Białogłówka, Morze Czerwone, Tkaczy, Jeńców), a do tego jeszcze kilka innych budowli obronnych sprzed lat.

Plebania Kolegiaty NMP w Stargardzie Baszta Tkaczy w Stargardzie

Samo centrum wraz z niską zabudową to nic specjalnego. Betonowy rynek z kilkoma ławkami, które wykorzystają dzieci i rodzice wszak dziś pierwszy dzień szkoły. Kilkupiętrowe bloki zaraz obok rynku tylko przypominają, że to stosunkowo małe miasteczko. Nic więcej tu nie zobaczymy, możemy wracać do auta. Ewentualnie gdybyście byli w inny dzień niż poniedziałek (kiedy byliśmy my i muzea są nieczynne) to można dać szansę Muzeum Archeologiczno-Historyczne. 10PLN za bilet normalny nie wydaje się wygórowaną kwotą.

Warto również wiedzieć, że nieco dalej na wschód od Stargardu jest zamek w Pęzinie, którego nie dodałem na trasę wycieczki. Tam będę musiał wpaść jak będę w okolicy kiedyś bo podobno to jeden z najlepiej zachowanych takich obiektów na Pomorzu Zachodnim.

Ruiny zamku w Dobrej

Kolejny punkt w nawigację dodany, jednak… nie udało nam się tego odwiedzić. Akurat w najbliższej okolicy były roboty drogowe i nijak nie dostrzegliśmy miejsca postoju w pobliżu plus nie chcieliśmy zawracać, by ponownie czekać w ruchu wahadłowym. Ruiny za to widzieliśmy z drogi i rzeczywiście prezentują się całkiem nieźle, ale nie mogę niestety o tym powiedzieć nic więcej.

Wieża Zamkowa w Golczewie

Więcej za to mogę powiedzieć o wieży w Golczewie, która była kolejnym punktem wycieczki. Brak parkingu, niezbyt opisane dojście do atrakcji i konieczność wspinania się pod wał ziemny – tak można w pigułce opisać to miejsce. To wszystko po to, by zobaczyć samotną i zamkniętą wieżę oraz informację, by uważać ponieważ dach nie jest idealnie zabezpieczony. Przy ilości baszt jakie widzieliśmy w Stargardzie moim zdaniem można pominąć.

Wieża Zamkowa w Golczewie

Centrum Słowian i Wikingów

No dobra, to teraz przenosimy się w trochę bardziej znane miejsce. Centrum Słowian i Wikingów położone na wyspie rzeki Dziwna to akurat zorganizowane miejsce na wzór Biskupina, tyle, że w klimacie Pomorza Zachodniego. To generalnie wioska z dawnych czasów, która znalazła dla siebie idealne miejsce. Przechodząc przez bramę czujemy, że trafiliśmy do trochę innego świata. Pomimo tego, że jesteśmy w pierwszy dzień szkoły i turystów można zliczyć na palcach jednej ręki to możemy skorzystać z oferty jadłodajni, ale przede wszystkim wszędzie zajrzeć. W innym miejscu ktoś szkoli się z wyplatania. Mały plac zabaw, który nijak nie przypomina tych sztucznych, osiedlowych tylko jeszcze bardziej przenosi nas w czasie. A przecież tuż za rzeką mamy marinę, nabrzeże miejskie i całe miasteczko Wolin. My rzeki nie przekraczamy, choć niemałe łódki możemy obejrzeć z bliska. Wtedy też dociera do nas, że Wikingowie wcale nie byli tak daleko od nas…

Centrum Słowian i Wikingów Centrum Słowian i Wikingów Centrum Słowian i Wikingów Centrum Słowian i Wikingów

Miejsce to znacznie bardziej nabiera klimatu kiedy na miejscu coś się dzieje. W sezonie regularnie znajdziemy tam wydarzenia, warto śledzić ich stronę/Facebook’a. Z drugiej strony – ludzi wtedy też jest sporo więc mniej chłoniemy ten cały klimat wioski. A ta atmosfera prawie pustej wioski wcale nie wygląda na opuszczoną kiedy dopiszemy sobie historię, że mieszkańcy wybrali się na polowanie… Miejsce więc ma potencjał na naprawdę świetne wydarzenia, ale moim zdaniem warto też dać mu szansę w spokojniejsze dni, wtedy bez pośpiechu sprawdzimy każdy zakątek wioski.

Wolin

W ogóle tutaj warto podsumować nieco gdzie jesteśmy. Wyspa Wolin to największa wyspa leżącą w całości na terytorium Polski. Rozpoczyna się właśnie w mieście o tej samej nazwie – Wolin, a pozostałe skrajne punkty tworzą jeszcze  Swinoujście oraz Dziwnów. Ograniczenie dostępu z zewnątrz, bliskość wody Morza Bałtyckiego czy Zalewu Szczecińskiego sprawiły, że to świetne warunki dla natury, dlatego sporą część zajmuje Woliński Park Narodowy, gdzie możemy nie tylko spacerować, ale również zobaczyć żubry. Kiedy wyjeżdżaliśmy z Międzyzdrojów dwa dni później, już wtedy pomyślałem, że chciałbym tam wrócić. Pamiętajcie tylko, że wstęp do Wolińskiego Parku Narodowego jest biletowany, bilety możecie kupić przez stronę TUTAJ.

Muzeum Bunkier V-3

Jeszcze tego dnia podjechaliśmy w jedno miejsce. Zalesie, Wicko, Wapnica i Lubin to główne osady, które korzystają z naturalnych właściwości tego terenu i jest tam całkiem sporo miejsc nastawionych na turystów. Bliskość nadmorskiego pasa tylko zwiększa liczbę potencjalnych klientów, ale… to też furtka dla wątpliwej jakości miejsc. Nawet jeśli sama historia ma lokalne umocowanie i ma swoją unikatowość, a nie tylko powielenie pomysłu z innych części kraju.

Zbliżało się już popołudnie, jeszcze chcieliśmy przespacerować się po Międzyzdrojach więc odwiedziliśmy tylko pierwszą miejscowość – Zalesie. Mały parking i naprzeciw bunkier z nazwą V-3. Rakiety V-2, które siały postrach podczas IIWŚ zna wielu, ale o V-3 nie słyszało się zbyt wiele. I generalnie historia jest ciekawa z technicznego punktu widzenia, na pewno zapadnie to w pamięć każdemu kto technikę wojskową kojarzy trochę bardziej.

Ale… jeśli żółtodziób będzie chciał odwiedzić Muzeum Bunkier V-3 to niech się zastanowi. Generalnie to jedno pomieszczenie wewnątrz. Ścieżka zwiedzania jest w formie oczywistego prostokąta, bo na ścianach i pod nimi mamy wszystko to co znaleziono w okolicy. Opisów nie ma, bo… poczułem się jak w wojsku choć nigdy w nim nie byłem. Starsza pani w mundurze moro zaczęła krótko i szorstko, że mnie oprowadzi. Wtedy jeszcze spodziewałem się innego pomieszczenia, ale nie, to były płonne nadzieje jak się okazało. Niestety nie mogłem zobaczyć przesadnie wyrazu twarzy przewodniczki, bo pomimo oprowadzenia wewnątrz, okulary przeciwsłoneczne o fasonie z lat 2000, skutecznie przykrywały również brwi. Jedynie mniej więcej w połowie oprowadzenia udało się dostrzec na minimalnie podniesiony kącik ust (dosłownie na sekundę czas się zatrzymał) w reakcji na własny „żarcik” o przyjaciołach ze wschodu. I tak, „wiedzowo” jest ciekawie dla kogoś kto się tym interesuje. Ale gdybym zabrał dziewczynę to maszynowo wypowiadane treści, bez komunikacji niewerbalnej to wypisz-wymaluj instrukcja jak nie przekazywać informacji…

Także – jeśli nie interesujesz się super II wojną światową to lepiej odpuść. Ja natomiast jeszcze kiedyś wpadnę w tamte okolice, zobaczyć dalsze osady, może tarasy widokowe na krańcu tej wyspy.

Międzyzdroje

Docieramy do Międzyzdrojów. Przez jakiś czas miałem myśl, by najbliższe dwie noce spędzić w Świnoujściu (dokąd wybieramy się nazajutrz), ale ostatecznie stanęło na Międzyzdrojach, a dokładnie Apartament Orla (Booking.com). Położone trochę na uboczu nie są wcale tak oddalone od centrum, ot parę minut wieczornego spaceru, ale ważniejszą wadą jest brak parkingu. I niby jest kilka miejsc miejskiej strefy parkowania naprzeciw, ale one akurat zawsze były zajęte. Jest też trochę miejsc wzdłuż ulicy, ale patrząc na krzesełkowe zajmowanie miejsc parkingowych (bo na ulicy mamy kilka innych takich przybytków) raczej nie wróży to zdrowej walki. Na dwa noclegi jeszcze było okej, ale w sezonie i na dłużej – warto poszukać czegoś innego.

A co w Międzyzdrojach?

Promenada na wydmach

Przede wszystkim położenie naszego miejsca na uboczu pozwala nam przejść się ładną, drewnianą promenadą na wydmach do centrum. Sporo osób tam spaceruje, a bliskość granicy z Niemcami, początek września sprawiają, że ilość osób poniżej 35 roku życia jest znikoma. Niektórzy już zajęli miejsca na ławeczkach z widokiem na zachód słońca i czekają aż nadejdzie, czasem z sanatoryjnym kompanem, a czasem samemu, czekając jeszcze na kogoś. Leniwy spacer wpada więc idealnie choć ciągle trzeba kogoś omijać. Widać jak na dłoni, że Bałtyk we wrześniu już należy do osób starszych, a sezon… zobaczycie w kolejnych postach 😉

Promenada na wydmach w Międzyzdrojach

Molo w Międzyzdrojach

Jedno z najbardziej znanych na polskim wybrzeżu, wbija swoją szpilkę o długości blisko 400 metrów w zimne Morze Bałtyckie. Nikogo już w wodzie nie ma, a molo razem z Bałtykiem przejęli seniorzy. Kawiarenki, mini-koncert z hitami sprzed dekad śpiewanymi na żywo, to rzeczywiście inny klimat niż wakacyjne weekendy, które zdarza nam się spędzać nad Bałtykiem w różnych miejscach. Ale… to też pewnego rodzaju odpoczynek.

Molo w Międzyzdrojach

Ulica Bohaterów Warszawy i ewentualne jedzenie

Tutaj skupia się większość życia, głównie turystycznego, kiedy na plażę za zimno, zachodzące słońce już się znudziło bądź zaszło, a molo jest za wąskie. Mnogość miejsc gdzie można coś zjeść, w wielu coś wypić, ale to wszystko nastawione bardzo na turystów. Patrząc po opiniach z Google’a znajdzie się kilka dobrych miejsc na jedzenie, choć moim zdaniem warto wybrać się przez Park Zdrojowy w kierunku ulicy Światowida oraz Placu Neptuna. My sprawdziliśmy TwoSisters oraz Kuchnia Virgo gdzie zjedliśmy dobrze i za rozsądną cenę (jak na zachodnie krańce Polski nastawione na turystów z Niemiec). Interesujący jest też Andalusia Tapas Bar, ale to innym razem ;).

Aleja Gwiazd

Oczywiście sztandarową międzyzdrojską atrakcją jest Aleja Gwiazd gdzie znane osobistości odciskały swoje dłonie. Jak taka atrakcja była jedna w całym kraju to jeszcze, teraz to niestety jedna z wielu, a mnogość odciśniętych dłoni plus dyskusyjne zasługi niektórych artystów wydaje się tylko zmniejszać elitarność znalezienia się w tym gronie. Zatem klasyka – festiwal nostalgii :>

Jeśli zresztą mówimy o słabych atrakcjach dla mas – wiecie, że jedno miejsce z Międzyzdrojów znalazło się w przeglądzie Hed’a – Najgorzej oceniane atrakcje turystyczne? (Youtube)? Totalnie o tym zapomniałem, ale kiedy zobaczyłem budynek będąc na miejscu to szare komórki skojarzyły fakty 😀

Podsumowanie

Ledwo co ruszyliśmy auto, a to kolejny całkiem długi dzień. Nieco męczący, ale jak patrzę na to teraz to jednak trochę widzieliśmy. Międzyzdroje mogą być jednym z wielu nadmorskich miasteczek – choć z uwagi na swoją istotność warto tam wpaść raz na 5-10 lat). Natomiast bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie ogólnie wyspa Wolin. Do tej pory nie patrzyłem w tamte rejony jako pomysł na wiosenny czy jesienny luźny wypad, ale myślę, że w najbliższych 2-3 latach wpadnę tam na przedłużony weekend.

Przejdź do kolejnego dnia z wycieczki Zachodniopomorskie 2023 – Świnoujście w jeden dzień

Dodaj komentarz