Wpis jest częścią serii Powiat na weekend gdzie sprawdzamy po kolei każdy wielkopolski powiat pod względem turystycznym. Więcej wpisów z tej serii znajdziesz TUTAJ.
„W końcu ciepły majowy weekend! Chociaż wiatr będzie to na rower średnio…” – takie słowa padły po zajrzeniu w prognozy niezawodnego Meteo. Większy wyjazd zaplanowany tydzień później (o tym większym dowiecie się za dwa tygodnie 😉 ) to zdecydowałem się, by sprawdzić kilka rzeczy z notatek o powiecie szamotulskim. Przyznam, że do ostatniej chwili wahałem się czy zrobić sobie szczelnie wypełniony dzień, czy nie lepiej przespać się we Wronkach. Wybrałem pierwszą opcję i rzutem na taśmę zdążyłem sprawdzić każde z zanotowanych miejsc, trzy questy i jedno niezwykle ciekawe Muzeum. Ale od początku – byście wiedzieli gdzie warto pojechać, a na co nie warto tracić czasu.
Kaźmierz – pałac i Jezioro Bytyńskie z 6 wyspami.
Najpierw po drodze trafiam do Kaźmierza. Ta mała wieś firmuje się posiadaniem pałacu gdzie aktualnie znajduje się biblioteka. Dziwi więc trochę status na GoogleMaps „Tymczasowo zamknięte”, ale GoogleMaps pokaże jeszcze swoje znacznie większe ułomności później. Miejsce do pozostawienia auta znajdziemy albo naprzeciw pałacu, na parkingu przed garażami (niezbyt użytkowany). Opcjonalnie możemy wjechać w otwartą bramę pałacu, bo za pałacem jest parking oznaczony niebieskim znakiem informacyjnym.
Pałacyk sprawia ładne wrażenie. Trochę oderwany od zabudowy domów jednorodzinnych obok, ale owszem, jest. Możemy obejść, za nim znajduje się jeszcze mały park nad rzeką Samą. Łącznie pobyt na 5-10min. Czy warto? Moim zdaniem atrakcja bardziej na wycieczkę rowerową niż specjalną wizytę.
W takim razie kierujemy się teraz na plażę Jeziora Bytyńskiego. Niemałe jezioro ma aż 6 wysp w swoich granicach więc na pewno jest tam doskonale rozwinięta baza turystyczna, prawda? Nic bardziej mylnego. Mała plaża z kilkoma domkami, mini plac zabaw i kilka atrakcji, które utrwalają przekonanie, że inwestycji to nie widziało od ponad dekady. A szkoda, bo takie jezioro mogłoby stanowić świetny punkt dla kajaków czy rowerów wodnych. Kawałek dalej za to dostrzeżemy przy drodze sporej wielkości kemping. Niewielu gości w ten majowy weekend, ale już wygląda to sensowniej.
UWAGA: Dojazd na plażę z Kaźmierza wiedzie spory kawałek przez drogę gruntową. Jeśli masz czyste auto to lepiej zrezygnować z dojazdu 😛
Pniewy – Łazienki i Quest
Następnie kieruję się do miejscowości o nazwie Pniewy. W zgromadzonych materiałach niewiele z atrakcji, ale jest quest. Questy czasem potrafią pokazać coś ciekawego to sprawdzimy to miejsce. O ile dojedziemy… GoogleMaps płata figla bo po prowadzeniu celu „Rynek, Pniewy” próbuje prowadzić remontowaną drogą. Po zawróceniu, spędzeniu paru minut w korku proponuje następnie wjazd pod zakaz… Ostatecznie udało mi się dojechać na Rynek gdzie akurat w ten piękny sobotni dzień był targ. To sprawiło, że auta nie było gdzie zostawić i dojechałem w miejsce gdzie zawracałem… Gdzie najlepiej zostawić auto? Czytaj kolejny akapit i wybierz najdogodniejsze miejsce.
Zostawiając auto TUTAJ, wybrałem się na spacer do parku położonego za okazałym budynkiem liceum. Park mały, parę minut zajął i gdzie jest start tego questa? Cholera, znowu trzeba będzie stać w korku! W takim razie dłuższy spacer, będzie przyjemniejsze. Nawigacja wskazała dojście na ulicę Wiśniową wzdłuż żółtego obszaru – czyżby to miejska plaża? Okazało się, że w Pniewach mają coś takiego jak Łazienki (TUTAJ). To świetne miejsce nad jeziorem gdzie można wypoczywać (ktoś nawet się opalał o 10 rano), zagrać w siatkówkę, a dzieciaki mają całkiem fajny plac zabaw. Do tego pobliska knajpa ze stolikami na tarasie przed molo. Ah, i dwa małe parkingi na których w sobotni poranek może były z 3 auta? Tak to powinna być właśnie wizytówka Pniew. Rynek wielkiego szału nie robi, ale tutaj naprawdę miło przyjechać.
Docieramy na parking przy skrzyżowaniu ulic Wiśniowej i Międzychodzkiej gdzie mamy początek questu Po sanktuarium św. Urszuli Leduchowskiej. Wprawdzie tytuł mocno sugeruje dość ograniczony obszar spaceru (jednak wolę z reguły questy po miastach, by poznać najładniejsze miejsca) to próbuję podążać za jego wskazówkami. Siostry pozdrawiają mnie przyjaznym „Szczęść Boże”, ale nijak spacer nie idzie płynnie. Sporo zastanawiania się co autor miał na myśli sprawia, że rezygnuję z dalszego spaceru. Jeszcze mam dziś dwa w planach. Spacer do auta już znaną ścieżką, raz jeszcze spoglądając z uśmiechem na Łazienki Pniewskie. Fajnie, że tu trafiłem.
Wronki – to nie jest miasto powiatowe?!
Przyznam się do czegoś. Jakoś tak sobie ubzdurałem, że Szamotuły to jakieś tam niewiele znaczące miasteczko pod Poznaniem. A Wronki? Z dawną drużyną sportową Amica Wronki zawsze gdzieś było znane to miasto. Potem wpadły żarciki o zakładzie karnym (największym w kraju swoją drogą) i tak te dwie rzeczy przylgnęły w świadomości wielu do Wronek. Właśnie po to też zwiedzam takie miasteczka, by zweryfikować te „legendy”.
Zgłodniałem jednak i zawitałem najpierw do Fabryki Zapiekanek i PIZZA. Położenie na ulicy Ratuszowej to szczerze mówiąc świetny start na zwiedzanie miasta, ale o tym za moment. Zapiekanki śmiało polecam, dały mi energię na cały pozostały dzień biegania po różnych miejscach. Na tyle, że jeśli będę we Wronkach po raz kolejny i będę chciał coś zjeść to wybiorę to miejsce, a to chyba najlepsza rekomendacja?
Quest powstańczy Wronki
Z quest’ami traktującymi o powstaniach mam pewien problem. Jak wspominałem zdecydowanie wolę te, które oprowadzają po mieście i wybierając czasem jedyny w miasteczku quest powstańczy spaceruję po mieście nie poznając samego miasta tak naprawdę. Na tle właśnie takich ograniczonych spacerów zdecydowanie pozytywnie wybija się Quest Powstańczy Wronki. Do tego ulica Ratuszowa przy Fabryce zapiekanek jest praktycznie pośrodku miejsca startu, a najdalszego punktu spaceru. Dlatego przyznam – nie chciało mi się wracać na miejsce startu, odnalazłem się z pomocą nawigacji i na trasę questu wpadłem przy zakładzie karnym. Bo tak, zakład karny ma ponad 100 lat i brał udział w tamtych wydarzeniach. Co nie znaczy, że quest ignoruje aktualne miejsca, bo obok mamy ogromną firmę Amica, której autor questa poświecił parę słów.
Potem sprawdzamy właśnie ten niezwykle ładny park przy restauracji i rzucamy okiem na Ratusz wszak nazwa ulicy nie wzięła się znikąd. Ratusz ładny, nie rzucający się w oczy, ale jak już się go zauważy to warto. Ciekawi mnie natomiast oddalenie od placu centralnego miasteczka na który też trafimy podążając za instrukcjami. Wycieczka jednak nie zatrzymuje się na rynku – umożliwi nam również wizytę na kładce nad Wartą. Zdecydowanie warto! Ten quest udało mi się przejść cały choć na koniec nie znalazłem skrzynki – dość ogólny opis miejsca jej ukrycia sprawił, że musiał mi wystarczyć sam spacer. I wystarczył, bo poznałem nie tylko historię powstańczą, ale również najważniejsze punkty miasteczka, a spacer był bardzo przyjemy.
Co ciekawe – na miejscu jest Muzeum Ziemi Wronieckiej, ale… jest nieczynne w weekendy. Nie zrozumiem.
Obrzycko – ratusz, lody i dwa pałace
Nawigację ustawiam na pałac w miejscowości Zielonagóra. Tak, dokładnie tak ta nazwa wygląda. Na miejscu okazuje się, że to teren prywatny uniwersytetu, wejścia broni brama, parkingu brak – trudno, nie będziemy się narzucać. Pałac niezbyt widoczny do tego więc niewiele można o tym powiedzieć.
„Rynek, Obrzycko” – to kolejny punkt na mapie. Mały rynek małego miasteczka. Kilka starszych facetów przygląda się z zaciekawieniem każdemu nieznanemu samochodowi. A co my tam szukamy? Na samym środku małego rynku mamy świetnie zachowany ratusz z czerwonej cegły. Wygląda niezwykle klimatycznie i gdyby nie auta czy wygląd witryn sklepowych spokojnie mielibyśmy wrażenie przeniesienia się w czasie! Idealny punkt, by zrobić rundkę dookoła rynku dawkując sobie loda na patyku. Znajdziemy tam również tablicę informacyjną, która w skrócie opowie nam o historii tego budynku w pigułce. Lubimy to.
Pałac w Kobylnikach to kolejny punkt na drodze, ale okazuje się on również ogrodzonym terenem prywatnym. Różnica względem poprzedniego taka, że jest on doskonale widoczny i robi naprawdę świetne wrażenie. Moim zdaniem na żywo prezentuje się lepiej niż Pałac Wąsowo o którym pisałem TUTAJ. Tyle, że dostęp nie jest tak łatwy.
Szamotuły – miasto powiatowe pełną gębą
Od strony Obrzycka natykamy się na szamotulskie, niemałe Muzeum. Czynne jest w soboty do 16stej, a w niedzielę godzinę dłużej, ale ważna uwaga – nie przyjmują płatności kartą. Osobiście musiałem podejść w okolice Rynku, by wypłacić gotówkę, Wy jesteście uprzedzeni o tym wcześniej. Poza tym w mieście jest/albo nie quest. Więcej w kolejnych akapitach.
Muzeum Zamek Górków
Wchodząc na teren muzeum jestem nieco zdezorientowany. Jakim cudem to się chowało przed moją uwagą? Estetycznie wykonane drogowskazy. wysoka ceglana baszta, ładnie odrestaurowany zamek. To naprawdę dobrze wygląda. Wchodzę do oficyny, która jeszcze odkryje dla mnie coś więcej i kupuję bilet (20PLN bilet normalny na wszystkie miejsca). Uprzejma pani twierdzi, że nie ma opcji bym zobaczył wszystko w godzinę (dotarłem chwilę po 15stej), ale spróbujemy.
Najpierw wizytuję Zamek. Ciekawe wykorzystanie cegły znajduję w wystawie na prawo od wejścia. Późniejsze sale to pokaz wnętrz. W każdej znajdujemy krótki opis na kartce A4. Widać, że muzeum do nowoczesnych nie należy, ale jest w porządku. Chociaż dzieciaki raczej będą się nudzić. Największe wrażenie robią na mnie sala rycerska oraz koncertowa (ta ostatnia cały czas jest regularnym w użytku co ciekawe).
Następnie Baszta. Dziwię się, że ostatni remont był jakieś ćwierć wieku temu, a jednak wystawa może zaskoczyć. Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że dobry projekt jest rezultatem głównie pomysłu, poprawnych decyzji i konsekwentnych działań, a nie tylko okoliczności i przypadku.
Wracamy do Oficyny. Okazuje się, że za drzwiami mamy niezwykle bogatą wystawę trzech warsztatów. Naprawdę! Byłem już w kilku podobnych miejsc, ale TYLU narzędzi chyba nigdzie nie widziałem. I tak na podsumowanie jeszcze dowiaduję się, że zdecydowana większość tych zbiorów to rzeczywiście własność Muzeum. Jakim cudem to się uchowało przez tyle lat? To miejsce jest naprawdę ładne i warte odwiedzin! Ah, jest jeszcze mała wystawa na piętrze oficyny – tam poznamy ubiór dawnych mieszkańców ziemi szamotulskiej.
Quest – Śladami Czarnej Halszki – jest czy nie jest?
Muzeum za chwilę będzie zamknięte. Pora skierować się na Rynek, który widziałem przez chwilę wypłacając pieniądze z bankomatu. Tym razem już na spokojnie. Rynek został zrewitalizowany i zgodnie z najnowszymi trendami – betonu nadmiar. Póki pogoda jest wiosenna to zachęca mieszkańców, którzy wpadają na ulubione lody w jednej z kilku kawiarni/cukierni w najbliższej okolicy. Jak będzie latem to się okaże. Właśnie między innymi przez rewitalizację Rynku dostęp do tytułowego quest’a jest zawieszony, a na niektórych portalach natkniecie się na informację o „remoncie na trasie”. Na pewno też finał znajduje się w muzeum, które jest już zamknięte kiedy podejmuję wyzwanie.
Bynajmniej – nie należę do tych, którzy wierzą we wszystko co usłyszą lub przeczytają. Chwila szukania i PDF jest dostępny TUTAJ. Zaczynamy przy kościele św. Krzyża i powoli spacerujemy podążając za instrukcjami. Bez większych problemów odhaczam kolejne miejsca na trasie i zbieram prawie wszystkie litery do rozwiązania. Sprawia, że poznaję jeszcze parę miejsc, zwracam uwagę na kilka detali, lepiej zapamiętam to miejsce. Także nie przesadzajmy. Na pewno lepiej mi się spacerowało z tym questem niż w Pniewach kilka akapitów wyżej 😀
Podsumowanie
Długi dzień. Wyjazd o 09:00, wróciłem po 18stej, bo jeszcze zahaczyłem Łazienki Obornickie w drodze powrotnej. Ale nie jestem zmęczony. To satysfakcja, że sprawdziłem wszystko co chciałem i z pewnością jestem w stanie podsumować Wam najlepsze miejsca z powiatu szamotulskiego.
Kaźmierz można odpuścić. Pniewy i ich Łazienki to przyjemne miejsce na odpoczynek nad jeziorem (bez kąpieli). Wronki dobre na jedzenie oraz spacer z questem, nie można też pominąć kładki nad wartą z tarasem widokowym. Obrzycko to niby nic, ale dobrze kiedyś zobaczyć ten ratusz, bo ma coś w sobie wyjątkowego. I Szamotuły na deser gdzie Muzeum Zamek Górków jest atrakcją must-see, a ewentualnym dodatkiem będzie quest. Lody na koniec i można wracać do Poznania. Świetny, aktywny dzień, idealny na wiosenny weekend.