Ten spacer wyszedł dość przypadkowo. Po parodniowym ochłodzeniu prognozy na sobotę były nad wyraz dobre. Spragnieni słońca postanowiliśmy wybrać się do Kórnika. Może zahaczymy o Arboretum jeszcze? To miało się dopiero okazać więc udaliśmy się na kórnicki rynek gdzie możemy najłatwiej zostawić auto (zwłaszcza, że parking w weekendy jest darmowy – jak zawsze to się może zmienić – czytajcie znaki uważnie!). Parking pod zamkiem jest niestety płatny – 12PLN za postój auta na początku października to trochę przesada skoro kilkaset metrów dalej mamy Rynek. Inną opcją jest Parking przy Promenadzie Wisławy Szymborskiej – z reguły pusty. Alternatywą opcją jest dojazd rowerem lub korzystając z firmy KOMBUS (szczegóły na ich stronie).
Na początek wzdłuż jeziora w kierunku Bnina
Zaczynamy czerwonym szlakiem, który biegnie teoretycznie ulicami Kórnika. Nie ma jednak sensu iść koło aut – zdecydowanie przyjemniej jest korzystać ze ścieżki tuż nad jeziorem. Skorzystajmy z ładnych pomostów, zróbmy zdjęcie jeziora – nawet jeśli w oddali będzie widoczna duża litera M amerykańskiego fast-foodu. Idąc w kierunku Bnina dotrzemy w końcu do wspomnianego wyżej parkingu gdzie skończy nam się ścieżka tuż przy brzegu jeziora. Pora na spacer ulicami trzymając się na razie czerwonego szlaku.
Ulicą Jeziorną dochodzimy do skrzyżowania z ulicą Śremską – skręcamy w prawo. Idziemy nią kilkaset metrów, a następnie skręcamy w prawo zmieniając szlak na żółty (chociaż oznaczenia są w słabej formie). Droga Zwierzyniecka odejdzie w lewo w Konarską z łamanym pierwszeństwem, a my śmiało kontynuujemy marsz naprzód Zwierzyniecką. Już niebawem jednorodzinne zabudowania zmienią się w ogródki działkowe, a my zobaczymy upragiony szlaban leśny.
W końcu las!
Po przekroczeniu wspomnianej granicy w końcu mamy nasze ulubione klimaty. Co więcej – nie jest to przesadnie popularne miejsce co wykorzystała moja dziewczyna zbierając kasztany (jak wszyscy wiemy w tych najpopularniejszy miejscach często nie ma już co zbierać…). Zaczyna się przyjemnie choć trochę dziś wieje i słyszymy dosłownie co chwilę spadające kolejne owoce drzew. Zastanawiamy się czy rzeczywiście kask do lasu to głupi pomysł, czy jednak ma odrobinę sensu.
Moja mapa turystyczna Poznania i okolic ma już parę dobrych lat i sugerowała mi, że żółty szlak odbija po jakimś czasie w prawo, by zejść ponownie do brzegu jeziora. Jak jednak wspomniałem żółte oznaczenie szlaku na drzewach nadszarpnął już ząb czasu, a i Wy nie musicie doglądać żadnego odbicia w prawo. Aplikacja Mapa Turystyczna, która świetnie sobie daje radę w górach zaczęła być uzupełniana o niektóre szlaki również w głębi kraju! To właśnie upewniło mnie, że szlak żółty cały czas prowadzi prosto ładną leśną drogą. Naprawdę nie sposób się zgubić w takim wypadku.
Kórnik – Błonie
Po kilkudziesięciu minutach spaceru dotrzemy do szlabanu leśnego od drugiej strony tego kompleksu. Kto śledzi pilnie posty na blogu ten może powiązać fakty i zauważy, że wyjdziemy w kórnickickim centrum rekreacyjnym. Pojawiło się już ono w poście o jeziorach (KLIK – Poznań gdzie nad jezioro) więc doskonale wiem gdzie jestem.
Tutaj już pojawi się chodnik, już jest bardziej cywilizowanie. Przy okazji zachęceni reklamą na ogrodzeniu siadamy w ogródku Krówki/Alabama Chicken & Grill. Burgery wprawdzie wyglądają ciekawie, oceny na Google Maps też są w porządku, ale to nie jest czas na nie – innym razem. Gofr z ulubionym dodatkiem jest małym i przyjemnym zwieńczeniem spaceru. Zwłaszcza, że dalej jest spacer ulicami Kórnika, a chętni (lub Ci co zostawili auto na Parkingu przy Promenadzie) z pewnością zejdą raz jeszcze do jeziora, by nacieszyć się promykami słońca.
Akumulatory naładowane – można wracać!
Podsumowanie
Spacer dookoła jeziora kórnickiego to doskonała okazja do 1,5 godzinnej aktywności. Mamy jezioro, mamy las, mamy prostą drogą – a do tego jeszcze miejsce gdzie może wpaść gofr czy lody. Zdecydowanie na tak!