Zamość – pierwsze wrażenia

Dzień pierwszy naszego urlopu „Lubelskie na tydzień 2020„.

12:00 na zegarze, może ciut później. Wszystko spakowane? Skręcam kierownice i wrzucam oba rowery do auta – chyba nigdy nie zmienię zdania, że kombi jest najbardziej funkcjonalnym wyborem. Auto zatankowane dzień wcześniej, podstawowe sprawdzenie techniczne przed podróżą zrobione – dorzucam kubek termiczny z herbatą i odpalam nawigację. Niestety odpaliłem Yanosika pomimo tego, że ostatnio w Rawiczu mnie chciał poprowadzić pod prąd. Sensownie prowadzi 92 do Wrześni, potem A2 do Warszawy, a potem zaczyna dziwnie kombinować. Finalnie lądujemy na jakiś promie wśród turystów. Jest ciekawie. Właśnie dlatego wolę Here Maps. Pomimo, że czasem poprowadzi przez zamkniętą drogę (warto jednak zawsze patrzeć na znaki o objazdach) to trzyma się głównych dróg na które można pojechać bez obawy o urwanie koła. A to sprawia, że średnia prędkość jest wyższa.

Po drodze nie marnujemy czasu na szukanie ciekawych knajp. Kanapka z McDonalda wystarczy, na miejscu i tak coś zjemy. W hotelu Renesans meldujemy się ok. 18:15. Hotel jest wpasowany trochę na siłę w miejską tkankę miasta, ale jako hotel jest w porządku – przyjemne śniadania z miejscami na patio pozwalają zacząć dobrze dzień. Tylko materac twardy się trafił, ale jak dla mnie to nieistotny punkt.

Rynek w Zamościu i spacer

Ale my nie przyjechaliśmy siedzieć w hotelu, a zwiedzać. Trzy minuty zajmuje nam spacer na Rynek. Oryginalny Ratusz widzimy po raz pierwszy na żywo. Naprawdę się wyróżnia. Zagłębiamy się po okolicznych ścieżkach spokojnym spacerem. Pogoda jest idealna. Plac Solny, przejście do Parku Miejskiego, potem ścieżkami przed murami miasta z czerwonej cegły, by na koniec wpaść na kładki widokowe i wrócić przez Plac Wodny na Rynek. Jest przyjemnie. Turystów niewielu, miasteczko wydaje się ładne, pora coś zjeść.

Sciezka_po_Zamosciu

IMG_4639

Figa z Makiem

Wybieramy znajdującą się na Rynku Figę z Makiem i siadamy w ogródku. Jakieś lekkie przekąski i piwo/wino. Ciemny Jagiełło okazał się być najlepszym piwem jakie piłem podczas całego wyjazdu! Poważnie – jest z tym problem, by napić się dobrego, ciekawego piwa. Perła jest tym czym Lech w Wielkopolsce albo nawet bardziej. Na kartach knajp przez cały tydzień w większości przewijały się jedynie piwa krajowe. Kraftowe są zapewne tylko do dostania w konkretnych pubach. Duży minus. Ale jak wspomniałem – ciemny Jagiełło robi robotę i wieczór na zamojskim rynku z widokiem na charakterystyczny ratusz oraz przecudnie kolorowe Kamienice Żydowskie upływa przyjemnie.

Wracamy do hotelu. Jeszcze wrzucam sobie na YT video Good Idea o Zamościu (polecam!). Coraz bardziej zaczynam zauważać co dokładnie mi się podoba w tym mieście. Ale pełnię wiedzy uzyskam jutro gdy wybiorę się bogatszy w nową wiedzę ze wspomnianego video.

Jedna myśl na temat “Zamość – pierwsze wrażenia

Dodaj komentarz