Czy w tytule jest błąd? Czy przypadkiem na poznańskim rynku nie ma „Muzeum Instrumentów Muzycznych”? No właśnie, odpowiedzmy sobie na to pytanie.
Muzeum Instrumentów Muzycznych – owszem, tak się oficjalnie nazywa placówka Muzeum Narodowego. Najlepiej wpaść tam w sobotę, bo wejściówka darmowa a i ludzi niewiele – przynajmniej w taką przeciętną sobotę lutego w okolicach godziny 13-14. Długi czas to miejsce było na mojej liście, ale generalnie nie wydało mi się przesadnie interesujące. Aktualizacja Poznań na weekend zbliża się jednak konkretnymi krokami to i z obowiązku należało odwiedzić tę atrakcję. Parking w sobotę – jeśli nie uda Wam się trafić na wolne miejsce w okolicy Wielkiej czy Żydowskiej – polecam parking buforowy na Chwaliszewie – 3zł/h nie drenuje kieszeni. Zwłaszcza, że jeśli pójdziemy tylko tutaj to chyba wyrobimy się w godzinę.
Wejście jest od strony rynku, od domków budniczych. Estetyczne, z ładnymi, złotymi literami MUZEUM. A nie, jednak nie, kartka na drzwiach informuje, że wejście obok. Drzwi też są, owszem, chociaż nie tak przyjemne dla oka to w porządku – działają i wchodzimy do środka.
A tam mała szatnia, miejsce gdzie uprzejme panie informują, że dziś bez opłat i pytają czy chcemy tablet z słuchawkami. Jasne, zobaczymy co za multimedia przygotowano! I chociaż obsługa mówi, że nie wszystkie sale są w aplikacji to zaczyna się fajnie. Zaczynamy od pierwszej sali.
Wchodzimy i widzimy parę gablot z nazwami instrumentów oraz miejscami. I jeszcze oczywiście są daty, rzecz najważniejsza w muzeum o czym przekonamy się jeszcze nie raz. Świetnie, rzućmy okiem w tablet. Można znaleźć tę salę w aplikacji, ale oznaczenie jest słabe. Na początek łatwo się zgubić, bo w realnym życiu nie ma żadnych informacji czy QRCode’ów gdzie kliknąć na tablecie. Ot, wchodzisz, czytasz mniej więcej jakie są instrumenty, może czasem nazwa przewodnia pomieszczenia Tobie pomoże, a następnie na tablecie sprawdzasz czy taka sala jest w aplikacji.
Jeśli już masz szczęście i sala jest dostępna to dalej masz do wybrania każdy z instrumentów. A po wybraniu instrumentów do przeczytania encyklopedyczny opis na parę akapitów i możliwość odsłuchu wybranego instrumentu.
I to tyle. Łącznie kilkanaście takich sal. Nie wszystkie dostępne w aplikacji. Część instrumentów za szkłem, część niby dostępna dla zwiedzających. Bębny kuszą by uderzyć, wszak tabliczki „nie dotykać eksponatów” nie rzucają się w oczy albo są w ogóle niewidoczne. Pamiętasz, że bębny w Karpaczu robiły fajny efekt, ale czujesz, że chyba to nie będzie odpowiednie tutaj. I masz rację, bo kiedy przez przypadek odłożysz tablet na siedzenie pianina (uderzam się w pierś, ale to jedno z miejsc gdzie wspomniana tabliczka powinna być wyeksponowana, bo miejsce było dość „naturalne”) to obsługa grzecznie zwróci uwagę powtarzając po trzykroć ile zła dokonałeś. Do końca wizyty będziesz trzymał ręcę przy sobie, a ciekawość powróci jeszcze później.
Na szczęście spacerujesz sam. Jeśli będziesz wytrwały to zwiedzisz wszyskie sale. I tak tylko na to popatrzysz. Może czasem zaskoczy się widok jakiegoś instrumentu w rzeczywistości. Na wiele z nich nawet nie miałeś się natknąć wcześniej.
Ale tak naprawdę to słabe muzeum moim zdaniem. Miniona era. Patrzeć, podziwiać, nie dotykać. Czytać encyklopedyczne hasła z aplikacji (chociaż chyba ciekawsze by było jakby zrobili małego questa po wszystkich salach). Z pracownikami muzeum, którzy z krzesła wstaną tylko po to, by patrzeć czy przypadkiem czegoś nie dotkniesz. Nie podejmą tematu, nie rzucą ciekawostką do losowego turysty o eksponacie jeśli przy którymś zatrzymasz się na dłużej. Czy to wystawa? Nie chciałbym deprymować wystaw, bo one mogą być jeszcze ciekawsze niż opisywana atrakcja.
Jeśli więc jesteście miłośnikami muzyki lub jeśli nie byliście w żadnym nowoczesnym muzeum to idźcie – spodoba się Wam. Jeśli jednak macie jakieś rozeznanie w nowych, interaktywnych muzeach to odpuście. Jeśli oczekujecie zaangażowania i dyskusji od pracowników – dajcie sobie spokój. Jeśli macie Internet gdzie encyklopedyczne hasła są dostępne w sekundy wraz z dźwiękiem – usiądźcie wygodnie w fotelu i poszukajcie ciekawych instrumentów w necie.
Chyba, że akurat przechodzicie w sobotę po poznańskim rynku i nie macie co ze sobą zrobić to wejdźcie, by samodzielnie wyrobić opinie o tym miejscu. Wszak przypominam – sobota jest darmowa. I to jedeny plus obok generalnie całkiem bogatego zbioru instrumentów. Szkoda tylko, że oferuje się to w tak archaicznej formie.
Jedna myśl na temat “Wystawa Instrumentów Muzycznych w Poznaniu”