Ta sama sobota co w tym, instrumentalnym wpisie. I kolejne miejsce do sprawdzenia przed przygotowywaną aktualizacją Poznania na Weekend – oddalone o parę uliczek Muzeum Archeologiczne w Poznaniu długo czekało na moją wizytę. W końcu się udało.
Tutaj również polecam szósty dzień tygodnia, bo jak sobota to wejście darmowe, a ludzi wcale nie tak dużo – w przeciętną, lutową sobotę, w większości pomieszczeń placówki towarzyszyło nam maksymalnie 5 osób. Tutaj nie dostajemy tabletów, ale jest lepiej – każdy może sobie zainstalować aplikację Muzeum i skanować setki QRCode’ów dostępnych prawie na każdym eksponacie bądź gablocie. Szczegóły o aplikacji TUTAJ.
My najpierw przechodzimy do wewnętrznego dziedzińca, by zobaczyć perełkę muzeum czyli obelisk Ramzesa II. Niby nic, ale kiedy uświadomimy sobie, że ten kawałek historii jest znacznie starszy niż nasz kraj, a jego historia wcale nie była taka wzniosła (wiecie już dlaczego na jednej stronie nie widać inskrypcji?) to trzeba przyznać, że zaczyna się nieźle. W końcu nie co dzień możemy obcować z przedmiotem sprzed ponad 3000 lat! To klasyka muzeum, zdjęcia trzeba zrobić, a my wracamy i kierujemy się na schody.
Wyżej zalecam najpierw udać się w prawo, by zobaczyć wystawę „Tu powstała Polska”. To bardzo przyjemnie zaaranżowane pomieszczenie, które wraz z sprytnie schowanymi szufladami ciekawostek pozwala nam zacząć podróż w czasie. Trochę tutaj historii znanej już z Lednogóry i tak dalej, ale wspomniane szuflady, kilka mini atrakcji dla dzieci czy możliwość przymierzenia kolczugi sprawiają, że spędzimy tam trochę czasu. Do tego optymalna ilość literek do czytania sprawia, że spacer wygląda rzeczywiście jak przyjemny spacer, a nie czytanie Wikipedii na stojąco. Obelisk był zacny, tutaj też jest dobrze, wracamy na schody.
Po drugiej stronie przechodzimy do Pradziejów Wielkopolski. To bardzo ciekawe miejsce dla wszystkich tych, których interesuje ekonomia i gospodarka zmieniających się epok. W szkołach ciągle uczymy się o kolejnych epokach, ale bardzo mało w niej lokalnych informacji więc miejsce to powinno być obowiązkiem każdego ucznia czyniącego pierwsze kroki z kartami historii. Tutaj też natkniemy się na parę atrakcji dla dzieci, a do tego ładnie wykonany projekt, który pozwoli zobaczyć jak kiedyś wyglądało życie na tych ziemiach.
Kolejna sala to Sudan. Zobaczymy rzeczy codziennego użytku odkryte przez polskich archeologów podczas misji, a nasi podopieczni będą mogli się nawet przebrać za archeologa. I tutaj znajdziemy parę ciekawostek, quiz multimedialny aczkolwiek więcej interesujących rzeczy znajdą dorośli. W końcu rzeczy codziennego użytku bardziej przemówią do ludzi, którzy wiedzą co czas potrafi zrobić, prawda?
Ostatnią salą jest Egipt. Tutaj jest już ciekawie, bo mamy pewne rzeczy, które występują w popkulturze, nie są nam tak obce i dzieciaki też będą mogły zobaczyć pewne znane rzeczy. Natkniemy się też na oryginalny papirus (za roletą, którą należy zasłonić po zobaczeniu – światło mu szkodzi). To naprawdę imponujące, że w lokalnym poznańskim muzeum udało się zebrać takie rzeczy.
Podczas powrotu, przechodząc przez „Pradzieje Wielkopolski”, mamut Klemens podziękuje nam za wspólną podróż. To świetne, że wystawa jest zrobiona dla dzieciaków w taki przystępny sposób. W końcu bardziej prawdopodobne jest to, że kiedyś usłyszymy: „Tato, chodźmy zobaczyć co tam u Klemensa!” niż „Tato, chciałbym przypomnieć sobie epokę brązu w Wielkopolsce!”.
To tyle. Czas podobny, jeśli nie trochę dłuższy jak w Muzeum Instrumentów Muzycznych. Ale satysfakcja i zadowolenie kilka poziomów wyżej. Więcej zabawy, łatwiejsza przystępność wiedzy, a jeśli ktoś interesuje się chociaż trochę historią i nie reaguje na obelisk tekstem „słaby ten filar” to z pewnością warto odwiedzić takie miejsce. W końcu ciekawość świata zaczyna się tutaj, w rodzinnym mieście.