Portugalia 2024 / Na zachód od Faro – Silves, Portimao i Lagos

Drugi wpis serii: Południowa Portugalia 2024 / Idealne miejsce na wakacje.

Po zwiedzeniu Faro nasz kolejny nocleg był w Lagos choć była to wersja „po korekcie”. Wg niektórych przewodników Lagos opisywane jest jako miasto imprezowe tymczasem ja nie do końca się z tym zgodzę o czym w dalszej części posta. Przed tym wpadliśmy jeszcze do Silves nazywanego Bagdadem Zachodu oraz Portimao gdzie mieliśmy spać w pierwszej wersji trasy. Które miasteczko Wam spodoba się najbardziej?

Silves – Bagdad Zachodu

To miasteczko oddalone nieco od oceanu znane jest przede wszystkim z ruin zamku. Duży, górujący nad miastem to doświadczenie muzułmańskiej historii z VIII wieku jest jednym z najważniejszych takich obiektów w okolicy. Dodatkowo w miasteczku działa muzeum archeologiczne gdzie możemy zobaczyć jeszcze więcej historycznych wpływów z Afryki Północnej. Pomimo tego jednak dzisiaj 4 na 5 Portugalczyków deklaruje się jako katolicy choć na pewno miała na to wpływ historia z XX wieku pod panowaniem król Salazara. Wpływów islamu można szukać sporo, chociażby kiedy byliśmy w Faro to odbywał się tam miejski festyn w tym temacie. Samo muzeum jest dość kompaktowe, nie powinno Wam zająć więcej niż 15 minut, ale jeśli zastanawiacie się czy warto Wam tam wchodzić to odpowiedzcie sobie na pytanie: „Czy lubię patrzeć na architektoniczne szczegóły?”. Bo w większości wpływ z islamu na architekturę jest najważniejszym tematem tego muzeum.

Kościół w Silves Ulica w Silves Muzeum w Silves

Zamek natomiast – moim zdaniem warto odwiedzić. Dobrze przygotowany na lekki spacer choć – tutaj spotykamy się z tym pierwszy raz w Portugalii – raczej nie przesadzają z barierkami więc dzieciaki trzymajcie krótko 😉 Ów zamek był naprawdę spory, część jego wnętrza jest w formie oryginalnych ruin, część ciut odrestaurowana – mi pasuje taki układ.

Spacer po zamku i najbliższych okolicach nie powinien Wam zająć więcej niż godzinę. Moim zdaniem warto – wizyta w tym miejscu przypomina, że zawsze dochodziło do pewnej mieszanki kultur na granicach styku, a do tego pozwala odkryć jak wiele Portugalczycy mieli do powiedzenia w historii świata.

Zamek w Silves Zamek w Silves Zamek w Silves

Portimao – czy warto?

Jak wspomniałem na początku, w pierwszej wersji trasy mieliśmy spać w Portimao, które jawiło się jako spokojne miejsce, idealne na nocleg. Położone przy ujściu rzeki Arade do Oceanu Atlantyckiego liczy ok. 55 tysięcy mieszkańców, ale jest bardzo rozciągnięte oraz kończy się podobno piękną plażą Praia da Roha. I to właśnie jego wielkość i sprawiło, że postanowiłem zmienić miejsce noclegu na Lagos.

Portimao mieliśmy jednak po drodze i zatrzymaliśmy się tam na krótki spacer. Bulwar nad rzeką jest wręcz idealny do spacerów, ale… jest tam praktycznie pusto. Niewielka ilość kawiarni sprawia, że aby usiąść na coś orzeźwiającego trzeba było wejść pośród uliczki tego miasta. A tam raczej nie było turystycznie i miejsko, ot ciągi komunikacyjne większe i mniejsze. Poza spacerem wspomnianym bulwarem, przyjemny był jeszcze odcinek w TYM miejscu, ale to szczegół.

Ważnym punktem za to jest jeszcze Muzeum Portimao, które w nowoczesnym formacie prezentuje nam historię rybołówstwa oraz konserw. Choć zdjęcia z tego miejsca dostępne w internecie prezentują się naprawdę świetnie to z uwagi na osobisty totalny brak zainteresowania kwestią rybołówstwa pozwoliliśmy sobie to odpuścić.

Deptak w Portimao

Lagos – bardzo turystyczne, ale ze świetną kuchnią i niedalekim ultraciekawym wybrzeżem

Dotarliśmy do Lagos kiedy z nieba prażyło słońce, a większość knajp miała popołudniową przerwę. To zatem idealny moment na sjestę, by potem wyruszyć coś zjeść, a dalej na spacer, by zobaczyć to „imprezowe miasto”. A jakie naprawdę jest Lagos?

W centrum jest bardzo turystyczne, to prawda. Wąskie uliczki, naprawdę spora ilość turystów a dla nich ogromna ilość knajp nie tylko z portugalską kuchnią, ale również z tymi z całego świata. Dodatkowo, akurat w dzień kiedy byliśmy (01/06/2024) odbywał się finał piłkarskiej Ligi Mistrzów i knajpy odpowiednio się do tego przygotowały. Pomimo tego jednak na lokalnym rynku wtedy odbywały się koncerty orkiestr (kiedy przyjechaliśmy akurat jedna z nich maszerowała przed naszym noclegiem), a nad rzeką jest znacznie spokojniej.

Rzeka w Lagos

Ponta da Piedade

Wprawdzie wspomniałem wyżej o sjeście to spędziliśmy ją aktywnie. Zabraliśmy chwilę wcześniej zaparkowane auto o podjechaliśmy do Ponta da Piedade. Jednego z wielu lądowych krańcy Portugalii. Czym ten akurat się wyróżnia? Przecudne formy walki lądu z oceanem to oczywiście przyrodnicze cudy i świetne miejscówki na zdjęcia, ale warto też podkreślić bardzo dobrą infrastrukturę dla turystów – darmowy parking, sporo kładek i punktów widokowych, ścieżki – można tam się nachodzić, by znaleźć idealne ujęcie to wakacyjnego albumu.

Ponta da Piedade Ponta da Piedade Ponta da Piedade

Jedzenie i nocleg w Lagos

Noclegowo skorzystaliśmy z Casinha D’Avo Guesthouse. Na uboczu ścisłego centrum miasta, tuż za dawną bramą miejską jest idealne na parę nocy. Dostępność do balkonu, kuchnia do dyspozycji i klimatyzowany pokój z czystą prywatną łazienką. Od ścisłego centrum jest parę minut spaceru wąskimi uliczkami starego miasta, ale jest naprawdę cicho dzięki temu. Jedynym małym mankamentem jest brak parkingu – najbliższy jest TUTAJ, oddalony o 5-10min spaceru. Nie ma jednak problemu z tym, by wjechać zostawić bagaże i wyjechać.

Jedzeniowo strasznie mogę polecić Casa do Prego. Dotarliśmy tuż po sjestowej przerwie i udało nam się znaleźć stolik jeszcze przed wieczornymi rezerwacjami. Poza świetnym jedzeniem podkreślę jeszcze obsługę – pomimo tego, że każdy z kelnerów był swego rodzaju indywidualnością to każdy serwis był naprawdę wysokiej, personalizowanej jakości. W końcu kiedy ostatnim razem zostaliście zaczepieni przez kelnera o Waszą podróż, a a odpowiedź, że jesteśmy z Polski rzucił szczere „Kurwa, you are from Poland!” po czym przyniósł małą składaną turystyczną mapkę, by pokazać nam najlepsze plaże (bo taki był plan na jutro)?

Podsumowanie

O plażach wspomniałem tylko w kontekście Portimao, ale czy to oznacza, że ich tutaj nie ma? Nic z tych rzeczy.

Wybrzeże Portugalii to prawie ciągle jakąś plaża. Miejsc do pozostawienia aut jest sporo i jak chcemy to nawet będąc w jednym miasteczku i mając auto to niewiele paliwa zużyjemy nawet jeśli będziemy chcieć codziennie być na innej plaży. Ten odcinek „Na zachód od Faro” chciałbym jednak inaczej podsumować – to w większości miasteczka turystyczne. Średniej wielkości osady, z reguły bez ogromnych hoteli w sezonie poznają przybyszy z całego świata. Turyści jednak zachęcają do tego, by wszyscy, którzy z Portugalią czują jakiś związek otwierali swoje małe, turystyczne biznesy ze swoją kuchnią, a to pozwala nie martwić się o dostępność takich rzeczy. Bo będą miejsca na tej wycieczce gdzie wyboru dużego nie będzie… 😉

Dodaj komentarz