Poznański Rynek jest większości z nas doskonale znany. Fasada Muzeum Powstania Wielkopolskiego 1918-1919 często zachęca do odwiedzin i korzysta z terenu przed nią kiedy to możliwe. Galeria Arsenał pojawia się od czasu do czasu w lokalnych wiadomościach. Domki budnicze to już klasyka. A wiecie, że praktycznie na środku jest wciśnięte Wielkopolskie Muzeum Wojskowe?
Jak trafić do Wielkopolskiego Muzeum Wojskowego?
Niewiele rzeczy pomaga zwrócić uwagę na to miejsce. Elewacja bliźniaczo podobna do Galerii Arsenał nakazuje sądzić, że to to samo tylko w dwóch budynkach. Brak potykaczy na rynku czy reklam w szybach sprawiają, że budynek wygląda na lekko opuszczony. Zwłaszcza, że naturalnie – godziny urzędowania muzeum to nie godziny kiedy na Rynku mamy najwięcej ludzi. Postanowiłem więc sprawdzić to miejsce już w styczniu. Godziny otwarcia sprawdzone w internecie i… odbiłem się od drzwi z kartką, że muzeum jest nieczynne i wracają na początku lutego. Jest dla mnie totalnie niezrozumiałe jak w dzisiejszych czasach zostaje podjęta decyzja o tymczasowym zamknięciu miejsca i nikt nie wpadnie na pomysł aktualizacji stron internetowych. Koniec końców w jednym z pierwszych dni lutego ponowiłem wizytę i tym razem mi się udało.
Co nas czeka w środku?
Bilet normalny kosztuje 15PLN, kurtka zostaje w darmowej szatnie. Czeka nas spacer na parterze oraz piętrze – całkiem sensowna pętla bez zawracania czy chodzenia tymi samymi ścieżkami. Start jednak warto zacząć mniej więcej od drzwi – taki będzie chronologiczny porządek. W przeciwnym razie najpierw poznanie obronę powietrzną, by potem cofnąć się kilkaset lat wstecz. A właśnie – dla tych z dziećmi, bez opłat możemy w kasie wypożyczyć Worek giermka rycerza lub Plecak żołnierza. Wypełnione zagadkami i zadaniami, które dzieciaki będą miały zrealizować podczas spaceru po wystawie z pewnością należy docenić.
Podczas spaceru mamy okazję zobaczyć dziesiątki rekwizytów, które armie używały na przestrzeni kilkuset lat. Mundury, miecze, spinki, granaty, modele samolotów, karabiny – jest tego całkiem sporo, a każda rzecz pieczołowicie oznaczona karteczką z podpisem cóż to za towar. Problem jednak polega na tym, że historii samej sobie w tym niewiele. Pomimo tego, że znajdziemy tam kilka dioram, które doskonale nadają się do nadania dynamiki, do pokazania pewnych wydarzeń, do przedstawienia kawałka historii które zostają w pamięci to niestety – najczęściej mamy encyklopedyczne hasła.
Takie frazy niestety trafiają tylko do znawców. To pasjonaci będą wiedzieli czym różnią się ostrza względem siebie, zwykły turysta zagra mimowolnie w grę „znajdź 5 optycznych różnic” i przejdzie do następnego eksponatu nie zapamiętując praktycznie niczego. Plecak żołnierza czy Worek giermka rycerza to dobry kierunek, ale nie tylko dzieci powinni poznawać cokolwiek w ten sposób. Zaangażowanie, wiarygodna i dobrze opowiedziana historia to koła zamachowe nauki każdego człowieka. W przeciwnym wypadku to będzie tylko przegląd wystaw. To tak jak być na szkoleniu, ale pamiętać tylko niektóre slajdy z prezentacji – niewiele się wyniesie, a w dłuższym czasie totalnie się o tym zapomni.
Podsumowanie
Wielkopolskie Muzeum Wojskowe aktualnie ma niestety jedynie potencjał. Posiada bogate zbiory, które nadają się idealnie do opowiadania historii, opowieści o wojnach, ale niestety jest zdominowane przez encyklopedyczne hasła. Pomimo wielu eksponatów, które zostały przedstawione jako dary różnych ludzi, z całej Wielkopolski, to głównie jednak one po prostu leżą. Nie namawiam do zrobienia muzealnego zadania w postaci wystrzału z armaty, ale czytanie encyklopedii bez wątpienia nie jest najlepszą formą nauki.
Wizyta zajmie Wam około 30 minut chyba, że jesteście pasjonatami wojskowych artefaktów albo za cel postawicie sobie przeczytanie wszystkich nazw przedmiotów. Czy warto? Dorosłej osobie bym nie polecił. Ale tymi z dziećmi, którzy mogą pobawić się zadaniami jako giermek czy rycerz – trochę zazdroszczę, bo wtedy placówka może okazać się wciągająca. 🙂
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.