O wystawie która dzieli i łączy czyli BodyWorlds moim zdaniem…

To było już dobre kilka lat temu gdy pierwszy raz zobaczyłem informację o BodyWorlds. Wystawie która wywoływała protesty lata temu, a teraz też nie jest zbyt oczywista. W końcu, na koniec 2022 roku nadarzyła się okazji, by zobaczyć wystawę osobiście ponieważ do 15 stycznia 2023 jest ona w Poznaniu. Którędy wejść, kiedy, co znajdziemy na wystawię i oczywiście podsumowanie z oceną – to znajdziecie w kolejnych częściach wpisu.

Gdzie, kiedy i za ile?

Wystawę znajdziecie na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich, a wejście jest od ulicy Głogowskiej, brama numer 10, dokładnie TUTAJ. Dostępna do 15 stycznia 2023 roku, a wejściówki kosztują za bilet normalny 60PLN w tygodniu i 70PLN w weekendy. My wybraliśmy się w późne środowe popołudnie. Organizatorzy zapowiadają 2 godziny zwiedzania, praktycznie może tyle zejść kiedy spotkamy tłumy. Zwiedzając w cztery osoby wszystko i czytając 80% treści spędziliśmy tam nieco ponad godzinę. I w środę wieczorem nie było prawie innych zwiedzających.

Więcej informacji znajdziecie na oficjalnej stronie: https://poznan.bodyworlds.pl/

Serce czy rozum?

Nie od dziś wiadomo, że najwięcej krzyku wywołują rzeczy emocjonalne. Do perfekcji wykorzystują to media, świetnie blogerzy i influencerzy, a masy ludzi niczym zdalnie sterowanie zabawki reagują zgodnie z przewidywaniami. Jedną z niezwykle trudnych kwestii jest śmierć. Temat tabu, „o nieobecnych mówi się dobrze albo wcale” – różnie to można nazywać, ale tak naprawdę to zasłony dymne na coś czego ludzie nie chcą nazywać. I właśnie dlatego wystawa plastynatów czyli specjalnie przygotowanych ciał ludzi, którzy kiedyś byli tacy jak Ty i ja może wywołać protesty. „Bo jak to tak – przecież wszyscy wiedzą co należy zrobić po śmierci”…

No właśnie… I tutaj wracamy do emocji. Bezrefleksyjne powtarzanie czynności to kierowanie się pierwotnymi instynktami – skoro nie trzeba nic zmieniać to nie zmieniajmy. Tymczasem cywilizacja doprowadziła nas do miejsca w którym jesteśmy głównie dlatego, że ktoś przestał „robić jak zawsze” tylko zaczął na nowo łączyć fakty i wykorzystywać to w praktyce. To nazywamy inteligencją.

Ku chwale nauki

I właśnie z takim przeświadczeniem odwiedziłem to miejsce. To tak naprawdę wystawa o nas samych. O wszystkich narządach naszego ciała. O tym, że my to nie tylko to co na zewnątrz i nasze emocje, ale również tysiące stron medycznej wiedzy, która odkrywa cały czas jak działa ta skomplikowana maszyna o nazwie człowiek. O tych zliczonych w ogromnej liczbie połączeń układów naszego ciała, która jakimś cudem powtarza się na tej planecie 8 miliardów razy w jednym momencie (tak, w listopadzie przekroczyliśmy tę liczbę).

Ścieżka wystawy zaczyna się konkretnie – początkiem życia. Potem dowiadujemy się o każdym układzie naszego ciała. Czy to wiedza encyklopedyczna? Na szczęście nie chociaż nazw jest sporo. Przyswojenie wiedzy ułatwiają za to krótkie opisy, klipy wideo chociaż finalnie największe wrażenie i tak robią właśnie plastynaty w większym czy mniejszym stopniu czy przekroju. To naprawdę zapada w pamięć. Czy wiedza przydaje się na co dzień? Niekoniecznie, ale jest inna strona medalu.

Ja podchodziłem do wystawy z punktu naukowego bez żadnych dolegliwości. Natomiast autorzy wystawy często odwołują się do tego jak zdrowo żyć. Czym grozi nadwaga, palenie papierosów, skąd się biorą nowotwory – to nie są łatwe i przyjemne tematy, ale takie, które jednak pojawiają się dookoła nas w bliższym czy dalszym otoczeniu. Chęć zdobywania wiedzy niestety rodzi coraz więcej wątpliwości, wachlarz możliwości jakie jest w stanie przewidzieć ekspert czy osoba angażująca się w temat jest znacznie większy niż amatora. Osobiście uważam jednak, że to dobry kierunek rozwoju.

Oczywiście można odwiedzić wystawę, tak jak nieliczni, który byli akurat wtedy gdy my, z ogromną nadwagą „przebiec” całą w 30 minut i wynieść z tego zero nie zmieniając w swoim zachowaniu kompletnie nic. Brawo, właśnie za 60PLN mogłeś skorzystać z edukacji i przedłużyć sobie statystycznie życie o kilka, kilkanaście lat. Ty jednak po prostu wywaliłeś 60PLN.

Podsumowanie

Ocena tej wystawy zależy od punktu widzenia. Naukowo jest to naprawdę kawał dobrej roboty. Medycyna i nasze ciało to nie do końca cukierkowa wizja jak to ładnie dostajemy w reklamach leków. To kwestia estetyki. Ale znacznie większe wyzwanie moim zdaniem jest w tym, że ta wystawa może wywołać trudne pytania. O to czy nie rzucić fajek? Czy może zacząć ćwiczyć? A może swoje ciało po śmierci przeznaczyć na cele naukowe? A może jednak nie, ale organy chociaż oddać? Dla większości ludzi to mogą być pytania obarczone sporym bagażem emocjonalnym do którego nie będą chcieli nawet podchodzić.

Moim zdaniem jednak warto. To unikalna możliwość poznania rzeczy których bez specjalizacji i wieloletnich studiów nie mogliśmy zobaczyć. A że świat nie jest taki jak w reklamach? Cóż… każdy z nas tworzy swoją wizję świata. Niektórzy pesymistycznie, niektórzy optymistycznie, ale im więcej danych mamy z dobrych źródeł wiedzy tym mamy szerszy horyzont. A takim dobrym źródłem jest BodyWorlds.

Dodaj komentarz