Podobno Poznaniaka nad polskim morzem można spotkać najłatwiej właśnie w Kołobrzegu i jego okolicach. Teoretycznie najkrótsza trasa – nieco ponad 250km oraz 4h jazdy i jesteśmy na miejscu. Nie da się ukryć, że jest to najbliższa droga nad morze, nawet pomimo średniej jakości asfaltu i częstych korków. Jednak czy rzeczywiście Kołobrzeg ma tyle do zaoferowania? Postanowiłem wybrać się na weekend i to sprawdzić jeszcze przed sezonem, a dokładnie 18-19 maja tego roku.
Z noclegiem teoretycznie nie powinno być problemu. Kołobrzeg mocno się rozbudowuje po obu stronach rzeki, a ceny apartamentów (zazwyczaj kupowanych w celach najmu krótkoterminowego) są podobno jednymi z bardziej rozstrzelonych do średniego wynagrodzenia mieszkańca regionu. Na pewno znajdziecie więc masę ogłoszeń na booking.com.
Atrakcje
Kołobrzeg kusi przez to, że jest jednym z większych miast nad polskim morzem. Czy jednak jest na tyle atrakcyjny, by nie okazało się to pustą nadzieją?
1. Twierdza Kołobrzeg - Kliknij, by rozwinąć
Nie tylko Poznań był miastem-twierdzą, ale również Kołobrzeg był projektowany z takim zamysłem od połowy XVII wieku. Aktualnie możemy przede wszystkim podziwiać jego pozostałości przy latarnii morskiej. Co ważne, obecna latarnia morska nie jest tą z Twierdzy – wtedy stała ona przed fortem natomiast teraz stoi na jego głównej platformie. Poprzednia została wysadzona w 1945 przez niemieckich saperów. Aktualnie możemy wspiąć się na latarnię, służy jako punkt widokowy, a o tym prawie zawsze pozytywnie napiszę 🙂 Warto też wspomnieć, że zaraz obok latarnii stoją też statki, którymi możemy popłynąć w krótki rejs po morzu.
Trochę dalej jest również Reduta Solna, ale znajduje się ona przy Skansenie Morskim – wspomnę o niej nieco później.
[collapse]
2. Falochron - Kliknij, by rozwinąć
Zamiast kierować się na promenadę możemy od latarni odbić nieco na lewo i pójść do końca falochronu zobaczyć statki wchodzące do portu oraz morze z nieco innej perspektywy. Przy silnym wietrze da się zobaczyć jak konstrukcja wpływa na tor ruchu jednostek wchodządzych do portu czy z niego wychodzących. Nie spodziewajmy się wprawdzie niesamowitych widoków – falachron na końcu jest dość wysoki i jeśli nie chcemy łamać zakazu wejścia na jego mury to raczej czystego widoku morza nie uświadczymy.
[collapse]
3. Promenada i Molo - Kliknij, by rozwinąć
Jeśli stwierdziliście, że falochron nie jest dla Was to można przejść się nadmorską promenadą. Obawiam się jednak, że relaksu będzie w tym niewiele, bo chodzenie prawą stroną nie jest zrozumiałe przez wszystkich i często kluczymy pomiędzy dziesiątkami innych turystów. Było tak w miarę ciepłą niedzielę 19 maja, boję się myśleć co będzie w szczycie sezonu w lipcu czy sierpniu. Zwłaszcza, że wielu turystów Kołobrzegu to osoby starsze, idący swoim tempem z racji wieku. Aczkolwiek wprawne oko może zauważć w pewnym momencie po prawej stronie charakterystyczny Pomnik Zaślubin Polski z Morzem. Możemy tam też zboczyć z promenady i skorzystać z Parku im. Żeromskiego – może tam będzie trochę mniej ludzi?
Ciekawiej za to robi się przed molo na małym placyku. Bardzo często znajdziemy tam kogoś grającego na jakimś instrumencie co może umilić czas, który tam spędzimy przez krótką chwilą w drodze na pomost. Pomimo tego, że przy wejściu na 220 metrową konstrukcję są kasy, to miasto od wielu lat zaniechało opłat za wstęp na atrakcję i możemy iść tam bez jakichkolwiek obaw o drobniaki w kieszeni. Miejsca jest dość sporo, może nawet ludzie bardziej respektują ruch prawostronny,a my możemy spojrzeć na morze i ląd od innej strony lub nawet usiąść w kawiarni na samym końcu pomostu. Generalnie więc polecam się tam udać, w końcu rzadko kiedy patrzy się na ląd od strony morza, prawda?
[collapse]
4. Park im. Żeromskiego oraz Park im. Fredry - Kliknij, by rozwinąć
Wspomniałem w zasadzie już o pierwszym w poprzednim punkcie. Nie jest to błąd, ciągnie się on wybrzeżem praktycznie przez cały czas , a kończy przy Kamiennym Szańcu – kolejnym obiekcie z Twierdzy Kołobrzeg – aktualnie jednak wykorzystywanym całkowicie w celach gastronomicznych i podobnych. Sam park jednak pełni funkcje uzdrowiskowe oraz ochronne przed sztormami i silnymi wiatrami.
Przy Kamiennym Szańcu skręcamy w prawo, w ulicę Aleksandry Fredry. Po swojej lewej stronie mamy kolejny park współdzielący nazwisko z tą właśnie ulicą. Jest znacznie mniej uczęszczany przez turystów, ale może tam znajdziemy spokój? Nie jest przesadnie duży więc można rozważyć spacer. Trzeba dodać jeszcze, że na jego terenie znajduje się amfiteatr przekształcony z innej części Twierdzy Kołobrzeg (co za niespodzianka! ;>) – kiedyś tu był Fort Wilczy.
Ciekawostką jest położony jeszcze dalej Park im. Dąbrowskiego, ale moim zdaniem można pominąć – to bardzo mały park z jeziorem.
[collapse]
5. Wieża Ciśnień - Kliknij, by rozwinąć
Teraz czeka nas dość długi spacer, bo kolejną ciekawostką jest wieża Ciśnień. Spełniała swoją funkcję aż do 2015 roku, a aktualnie jest mieści się tu fabryka lokalnego piwa Colberg wraz z pubem. Smakowo ciekawie, warto wpaść i spróbować ciekawego smaku, jeśli nie jesteśmy zmuszeni wracać autem.
[collapse]
6. Starówka z Ratuszem i Patria Colbergiensis - Kliknij, by rozwinąć
Trzeba przyznać, że ratusz w Kołobrzegu jest ładny. Ma też coś w sobie co sprawia, że przyjemnie usiąść na ławce i spojrzeć na wieżyczkę z kontrastowym zegarem i orłem lub chociażby pobawić się kulą ziemską stojącą przed nimi. Dookoła jest też kilka knajpek gdzie można usiąść. Co więcej, w jego podziemiach znajduje się Muzeum Kołobrzeskie Patria Colbergiensis. My trafiliśmy do niego w Noc Muzeów – wejściówka za 2PLN nie sprawiła problemu, a warto wspomnieć, że jest to miejsce prowadzone przez osobę fizyczną. I właśnie stojący za wszystkim Pan Robert (jeśli zbieżność imion nie jest przypadkowa) opowiadał o dziejach Kołobrzegu. Szczegóły jakimi się dzielił naprawdę zaskakiwały i pomimo faktu, że w zasadzie muzeum składa się z 3-4 pomieszczeń to z tego co wiemy P. Robert potrafi opowiadać o tym nawet 2 godziny. Czy warto? Bilet wstępu normalnie kosztuje podobno 8PLN. Na pewno dostaniemy solidną dawkę historii o Kołobrzegu, która przyda się każdemu. Zatem tak – wszystko zależy od przewodnika. My trafiliśmy idealnie, ale to była Noc Muzeów. Generalnie jednak opinie są w większości pozytywne więc macie dużą szansę na równie dobrze opowiedzianą historię tego nadmorskiego miasta.
[collapse]
7. Dom Kata - Kliknij, by rozwinąć
Aktualnie znajdziemy tam niezłą restaurację, ale trzeba wiedzieć, że nie ma żadnych dokumentów, które potwierdzałyby tytułową przeszłość tego budynku. Trzeba jednak przyznać – podobno jeden z pierwszych zabytków Kołobrzegu, liczy sobie jakieś około 300 lat, ale pełnił raczej funkcje gospodarcze niż sąd z ewentualną salą tortur jak głosi legenda miejska.
[collapse]
8. Bazylika Mniejsza - Punkt widokowy - Kliknij, by rozwinąć
Nie tylko latarnia morska może nam posłużyć do spojrzenia na miasto z powietrza. Co więcej można tam nawet wjechać windą, a wszystko znajduje się w Bazylice Konkatedralnej praktycznie zaraz obok Ratusza. Bilet kosztuje 6PLN (normalny) a godziny otwarcia od poniedziałku do soboty w godzinach 10:00 – 16:00 (z przerwą pomiędzy 13:00 – 14:00).
[collapse]
9. Zieleń w mieście - skwery i bindaż - Kliknij, by rozwinąć
Z Bazyliki udajemy się zielonym szlakiem wyznaczanym praktycznie przez kolejne skwery: Miast Partnerskich, 750-lecia, Pionierów Kołobrzegu, przez Plac 18 Marca. Tutaj jest zielono, są kwiaty, jest gdzie usiąść, bardzo często też się coś odbywa, jakiś festyn czy coś podobnego. Na to, by się zatrzymać i spojrzeć na miasto nie tylko od strony morza – miejsca idealne.
Przechodząc jednak nieco dalej, przez Park Teatralny do Parku Koncertów Porannych trafiamy na jedną z bardziej wyjątkowych atrakcji miasta – to bindaż, roślinna alejka tworząca swoisty zielony tunel (jeśli pominiemy konstrukcję dzięki której rośliny rosną zgodnie z planem w tym kształcie). Nie jest to przesadnie popularne więc warto zerknąć na to przy okazji spaceru.
[collapse]
10. Bulwar nad rzeką - Kliknij, by rozwinąć
Jeśli jeszcze nam mało spaceru to możemy przejść się wzdłuż rzeki. Chociaż bulwar nie jest pierwszej świeżości to jednak urok rzeki w mieście został zachowany i można tam zobaczyć Kołobrzeg od jeszcze innej strony.
[collapse]
11. Muzeum Oręża Polskiego - Kliknij, by rozwinąć
Jak już wspomniałem przy Ratuszu, trafiłem tutaj w Noc Muzeów. Najpierw mowa o głównej siedziebie przy ul. Emilii Gierczak 5: jest znacznie większe od podziemnego projektu w Ratuszu, ale też spotkamy tam znacznie większe okazy. Na pierwszy rzut zobaczymy wystawy ubrań i broni ręcznej. Potem przejdziemy przez mini garaż gdzie zobaczymy takie rzeczy jak szczątki samolotu CASA z katastrofy w Mirosławcu (szczegóły wypadku TUTAJ), trochę pojazdów w tym nawet samolot, a na koniec wyjdziemy na wystawę zewnątrzną. Tam zobaczymy trochę cięższych rzeczy takich jak czołgi, działa samobieżne, a centralne miejsce zajmuje zrekonstruktowany w znacznej części niemiecki czołg Panzerkampfwagen IV. Podczas wspomnianej Nocy Muzeów, przygotowano jeszcze uruchomienie czołgu T34, które się powiodło bez jakichkolwiek problemów. Dodatkowo – na zewnątrz znajdziemy intensywnie czerwony wagon. Rzuca się w oczy, widać, że jest nowszy niż reszta eksponatów, a wystawa w jego wnętrzu utwierdzi nas w tym przekonaniu. To Sybiracki wagon pamięci, który ukazuje masową zsyłkę Polaków na Syberię. Co jeszcze ciekawsze, wagon ma ponad 100 lat, a jego historię znajdziecie TUTAJ.
Drugą filią jest Skansen Morski. Położony 20-25 minut spacerem od siedziby głównej, na drugim brzegu rzeki, zaraz obok wspomnianej Reduty Solnej (wspomnianej w punkcie 1. Twierdza Kołobrzeg), oferuje nam możliwość zobaczenia z bliska kilku elementów wyposażenia okrętów wojennych, ale przede wszystkim wejść na (oraz pod) pokłady dwóch okrętów, które wcześniej służyły w Marynarce Wojennej. ORP Władysławowo i ORP Fala zostały wyciągnięte i aktualnie można je zwiedzać bez żadnego ryzyka kontaktu z wodą. W żadnym wypadku nie znaczy to jednak, że lśnią odniowione. Generalnie są bardzo dostępne dla turystów, w większość miejsc możemy wejść (przy okazji zobaczymy, że poruszanie się po takim statku wcale nie jest takie proste, a co dopiero na morzu), ale przy silnikach unosi się zapach odpowiedni do miejsca… Zatem jeśli chcemy się poczuć jak na okręcie, ale wolicie „na sucho” – polecam!
I dochodzimy do problematycznej części czyli ceny za wstęp. Serio 20PLN za wejście do jednego oddziału muzeum? Moim zdaniem ceny są zdecydowanie za wysokie. Uważam, że 10PLN byłoby racjonalną wartością zatem tym bardziej polecam szukać okazji w stylu Nocy Muzeów gdzie zaoszczędzimy… 100%. Co za paradoks prawda? W Ratuszu normalna cena 8PLN, w Noc 2PLN, a tutaj klasycznie 20PLN, a w wyjątkową Noc 0PLN…
[collapse]
Poza Kołobrzegiem
1. Muzeum Oręża Polskiego / oddział Podborsko 3001 - Kliknij, by rozwinąć
Lokalne Muzeum na stronie ma jeszcze informacje o kolejnym oddziale, umiejsciowionym w Podborsku. Problem polega na tym, że jest to ponad 50km od Kołobrzegu, ba jest nawet inny powiat! Dlatego też nie odwiedziłem tego miejsca na razie, może kiedyś, może po drodze.
[collapse]
2. Eko-Park Wschodni - Kliknij, by rozwinąć
Na wschód od Kołobrzegu jest za to urokliwe miejsce – Eko-Park Wschodni. Najłatwiej dojechać rowerem wzdłuż morza albo autem ustawiając nawigację na ulicę Na Grobli w Kołobrzegu, tuż przy hotelu Holtur. Po lewej stronie jest bezpłatny parking gdzie możemy zostawić auto. My natomiast możemy udać się dalej, szeroką ścieżką w kierunku morza. Najpierw krótki odcinek przez las, a potem będziemy szli pomiędzy Solnymi Bagnami bedącymi ostoją ptaków o znaczeniu europejskim. Dlatego warto iść spokojnie, a po drodze spotkamy mnóstwo kaczek, dość oswojonych z obecnością człowieka. Pomimo to jednak nie starajmy się w żaden sposób naruszać ich prawa do miejsca, a tym bardziej dokarmiać! W końcu, nie zajmie to dużo czasu, dotrzemy do morza gdzie zobaczymy pomost. Może nie jest tak długi jak molo. Może nie ma kawiarni na końcu. Ale mniej ludzi i bliższy kontakt z morzem sprawiły, że zdecydowanie polubiłem to miejsce. Stąd – zachęcam bardzo mocno do wizyty w Eko-Parku.
[collapse]
3. Rogowo - Resko Przymorskie - Kliknij, by rozwinąć
To bardziej ciekawostka niż miejsce do odwiedzenia. Osobiście próbowałem od strony Dźwirzyna dotrzeć do jeziora zwanego Resko Przymorskie. Nawet mi się to udało wchodząc na teren Stanicy Wodnej, ale miałem ten przypadek, że ludzi tam było niewielu, bo kręcenie się pod czyimś domkiem letniskowym jest średnio uprzejme.
Warto jednak wiedzieć, że jezioro było intensywnie wykorzystywane przez Niemców jako lądowisko dla wodnosamolotów. Skrywa też zapewne wraki, ale wyciągnięcie ich nie jest łatwe. Całość historii do przeczytania TUTAJ.
[collapse]
4. Karlino - Polski prawie Kuwejt - Kliknij, by rozwinąć
To też bardziej ciekawostka, ale kompletnie nie znałem tej historii. Prawie 40 lat temu w Karlinie pojawił się płomyk nadziei na bogactwo z ropy naftowej. Ów płomyk miał wielkość 100 metrów, gdy nastąpił wybuch wieży wiertniczej gazu ziemnego! Ze względu na temperaturę jego ugaszeniem zajęli się… artylerzyści! Niestety złoże pomimo widowiskowego początku nie okazało się duże i polski przemysł naftowy zapomniał o Karlinie chociaż podobno można tam znaleźć jeszcze pozostałości po tamtych wydarzeniach… Szczegóły TUTAJ.
[collapse]
Gdzie zjeść w Kołobrzegu
Dochodzimy do kolejnego trudnego punktu. Wydaje się to wręcz niemożliwe, ale zjedzenie czegoś dobrego w normalnej cenie jest bardzo trudne! Według TripAdvisor’a oraz Google Maps nie ma w zasadzie knajp z maksymalnymi oceniami! Okej, jest jedna, ale o niej na koniec…
Dotarliśmy na miejsce w piątek z ochotą na makaron. Trattoria Corleone wydawała się być znośnym kompromisem. Wprawdzie 4.0 na TripAdvisorze nie przekonywało, to było to coś na jednym z wyższych miejsc. Niestety wizyta okazała się pomyłką. Z dwóch dań które otrzymaliśmy, jedno było przyprawione nad wyraz pikantnie (gdzie w menu nie było o tym mowy), a drugie nie było przyprawione wcale… I to nie mówię tylko o pikatności – po prostu nie było żadnego smaku. To już kalafior na który natknąłem się pomiędzy warzywami następnego dnia (o czym za chwilę) miał bardziej wyrazisty smak niż lasagne… Rachunek za blisko 90PLN też nie zrobił dobrego wrażenia. Cóż, nie wyszło.
W sobotę usilnie próbowałem wybrać coś pewnego z TripAdvisor’a. Niestety – jak za dotknięciem magicznej różdżki, prawie wszystkie kołobrzeskie knajpy nie mają wstępu na poziom ocen ponad 4 gwiazdki. Wybraliśmy więc Fishka-Fiszka, głównie z polecenia kogoś oraz uwagą, że ryb raczej nie szukamy, a tam mieli również coś innego do wyboru. Oni jeszcze się łapią ocenowo ponad czwórkę. I trzeba przyznać, że zasłużenie. Mięso okazało się być bardzo dobre, nie było problemu ze zrezygnowaniem z sosu i dostosowaniem. Jakościowo trzeba docenić, ale w relacji cena/jakość wypadają już gorzej wszak rachunek wyniósł ponad 100PLN za obiad dla dwóch osób!
I bym zapomniał o najlepszym. Okazało się, że jest jednak knajpka oscylująca wokół najwyższej oceny na TripAadvisor. To… Zapiekanki Anki. Maleńki i surowy lokal, który bardziej nadaje się na szybką wizytę, by coś przegryźć i się posilić niż normalny obiad. Ale jakościowo – bomba! Anka przygotowuje zapiekanki na oczach klientów, a do tego pochodzi z… Poznania. Dodajmy jej naturalną otwartość i rozmowność i w zasadzie wizyta, by sprawdzić jedzenie zamieniła się w wykład o życiu w Kołobrzegu, o tym czym się różni od Poznania i co koniecznie powinniśmy zobaczyć. Stanowi bez wątpienia jasny punkt na mapie Kołobrzegu do które szczególnie polecam zajrzeć „w locie”. Zwłaszcza, że mała zapiekanka kosztuje… 6,50PLN. Wygląda to dość absurdalnie przy poprzednich rachunkach, prawda?
Podsumowanie
Czy polecam Kołobrzeg na weekend? Ciężko powiedzieć jednoznacznie. Z jednej strony oferuje trochę atrakcji, które warto zobaczyć. Z drugiej – słaba oferta gastronomiczna, nastawiona na masową klientelę, najczęściej starszą i zza zachodniej granicy kraju (potykacze wyłącznie w języku niemieckim nie są specjalnie wyjątkowe) sprawiają, że pomimo przyjemnego spaceru jest problem z tak podstawową potrzebą jak dobrej jakości jedzenie w przystępnej cenie. Chyba trzeba będzie poszukać jakiejś alternatywy…
Nie tylko Poznań był miastem-twierdzą, ale również Kołobrzeg był projektowany z takim zamysłem od połowy XVII wieku. Aktualnie możemy przede wszystkim podziwiać jego pozostałości przy latarnii morskiej. Co ważne, obecna latarnia morska nie jest tą z Twierdzy – wtedy stała ona przed fortem natomiast teraz stoi na jego głównej platformie. Poprzednia została wysadzona w 1945 przez niemieckich saperów. Aktualnie możemy wspiąć się na latarnię, służy jako punkt widokowy, a o tym prawie zawsze pozytywnie napiszę 🙂 Warto też wspomnieć, że zaraz obok latarnii stoją też statki, którymi możemy popłynąć w krótki rejs po morzu.
Trochę dalej jest również Reduta Solna, ale znajduje się ona przy Skansenie Morskim – wspomnę o niej nieco później.
Zamiast kierować się na promenadę możemy od latarni odbić nieco na lewo i pójść do końca falochronu zobaczyć statki wchodzące do portu oraz morze z nieco innej perspektywy. Przy silnym wietrze da się zobaczyć jak konstrukcja wpływa na tor ruchu jednostek wchodządzych do portu czy z niego wychodzących. Nie spodziewajmy się wprawdzie niesamowitych widoków – falachron na końcu jest dość wysoki i jeśli nie chcemy łamać zakazu wejścia na jego mury to raczej czystego widoku morza nie uświadczymy.
3. Promenada i Molo - Kliknij, by rozwinąć
Jeśli stwierdziliście, że falochron nie jest dla Was to można przejść się nadmorską promenadą. Obawiam się jednak, że relaksu będzie w tym niewiele, bo chodzenie prawą stroną nie jest zrozumiałe przez wszystkich i często kluczymy pomiędzy dziesiątkami innych turystów. Było tak w miarę ciepłą niedzielę 19 maja, boję się myśleć co będzie w szczycie sezonu w lipcu czy sierpniu. Zwłaszcza, że wielu turystów Kołobrzegu to osoby starsze, idący swoim tempem z racji wieku. Aczkolwiek wprawne oko może zauważć w pewnym momencie po prawej stronie charakterystyczny Pomnik Zaślubin Polski z Morzem. Możemy tam też zboczyć z promenady i skorzystać z Parku im. Żeromskiego – może tam będzie trochę mniej ludzi?
Ciekawiej za to robi się przed molo na małym placyku. Bardzo często znajdziemy tam kogoś grającego na jakimś instrumencie co może umilić czas, który tam spędzimy przez krótką chwilą w drodze na pomost. Pomimo tego, że przy wejściu na 220 metrową konstrukcję są kasy, to miasto od wielu lat zaniechało opłat za wstęp na atrakcję i możemy iść tam bez jakichkolwiek obaw o drobniaki w kieszeni. Miejsca jest dość sporo, może nawet ludzie bardziej respektują ruch prawostronny,a my możemy spojrzeć na morze i ląd od innej strony lub nawet usiąść w kawiarni na samym końcu pomostu. Generalnie więc polecam się tam udać, w końcu rzadko kiedy patrzy się na ląd od strony morza, prawda?
[collapse]
4. Park im. Żeromskiego oraz Park im. Fredry - Kliknij, by rozwinąć
Wspomniałem w zasadzie już o pierwszym w poprzednim punkcie. Nie jest to błąd, ciągnie się on wybrzeżem praktycznie przez cały czas , a kończy przy Kamiennym Szańcu – kolejnym obiekcie z Twierdzy Kołobrzeg – aktualnie jednak wykorzystywanym całkowicie w celach gastronomicznych i podobnych. Sam park jednak pełni funkcje uzdrowiskowe oraz ochronne przed sztormami i silnymi wiatrami.
Przy Kamiennym Szańcu skręcamy w prawo, w ulicę Aleksandry Fredry. Po swojej lewej stronie mamy kolejny park współdzielący nazwisko z tą właśnie ulicą. Jest znacznie mniej uczęszczany przez turystów, ale może tam znajdziemy spokój? Nie jest przesadnie duży więc można rozważyć spacer. Trzeba dodać jeszcze, że na jego terenie znajduje się amfiteatr przekształcony z innej części Twierdzy Kołobrzeg (co za niespodzianka! ;>) – kiedyś tu był Fort Wilczy.
Ciekawostką jest położony jeszcze dalej Park im. Dąbrowskiego, ale moim zdaniem można pominąć – to bardzo mały park z jeziorem.
[collapse]
5. Wieża Ciśnień - Kliknij, by rozwinąć
Teraz czeka nas dość długi spacer, bo kolejną ciekawostką jest wieża Ciśnień. Spełniała swoją funkcję aż do 2015 roku, a aktualnie jest mieści się tu fabryka lokalnego piwa Colberg wraz z pubem. Smakowo ciekawie, warto wpaść i spróbować ciekawego smaku, jeśli nie jesteśmy zmuszeni wracać autem.
[collapse]
6. Starówka z Ratuszem i Patria Colbergiensis - Kliknij, by rozwinąć
Trzeba przyznać, że ratusz w Kołobrzegu jest ładny. Ma też coś w sobie co sprawia, że przyjemnie usiąść na ławce i spojrzeć na wieżyczkę z kontrastowym zegarem i orłem lub chociażby pobawić się kulą ziemską stojącą przed nimi. Dookoła jest też kilka knajpek gdzie można usiąść. Co więcej, w jego podziemiach znajduje się Muzeum Kołobrzeskie Patria Colbergiensis. My trafiliśmy do niego w Noc Muzeów – wejściówka za 2PLN nie sprawiła problemu, a warto wspomnieć, że jest to miejsce prowadzone przez osobę fizyczną. I właśnie stojący za wszystkim Pan Robert (jeśli zbieżność imion nie jest przypadkowa) opowiadał o dziejach Kołobrzegu. Szczegóły jakimi się dzielił naprawdę zaskakiwały i pomimo faktu, że w zasadzie muzeum składa się z 3-4 pomieszczeń to z tego co wiemy P. Robert potrafi opowiadać o tym nawet 2 godziny. Czy warto? Bilet wstępu normalnie kosztuje podobno 8PLN. Na pewno dostaniemy solidną dawkę historii o Kołobrzegu, która przyda się każdemu. Zatem tak – wszystko zależy od przewodnika. My trafiliśmy idealnie, ale to była Noc Muzeów. Generalnie jednak opinie są w większości pozytywne więc macie dużą szansę na równie dobrze opowiedzianą historię tego nadmorskiego miasta.
[collapse]
7. Dom Kata - Kliknij, by rozwinąć
Aktualnie znajdziemy tam niezłą restaurację, ale trzeba wiedzieć, że nie ma żadnych dokumentów, które potwierdzałyby tytułową przeszłość tego budynku. Trzeba jednak przyznać – podobno jeden z pierwszych zabytków Kołobrzegu, liczy sobie jakieś około 300 lat, ale pełnił raczej funkcje gospodarcze niż sąd z ewentualną salą tortur jak głosi legenda miejska.
[collapse]
8. Bazylika Mniejsza - Punkt widokowy - Kliknij, by rozwinąć
Nie tylko latarnia morska może nam posłużyć do spojrzenia na miasto z powietrza. Co więcej można tam nawet wjechać windą, a wszystko znajduje się w Bazylice Konkatedralnej praktycznie zaraz obok Ratusza. Bilet kosztuje 6PLN (normalny) a godziny otwarcia od poniedziałku do soboty w godzinach 10:00 – 16:00 (z przerwą pomiędzy 13:00 – 14:00).
[collapse]
9. Zieleń w mieście - skwery i bindaż - Kliknij, by rozwinąć
Z Bazyliki udajemy się zielonym szlakiem wyznaczanym praktycznie przez kolejne skwery: Miast Partnerskich, 750-lecia, Pionierów Kołobrzegu, przez Plac 18 Marca. Tutaj jest zielono, są kwiaty, jest gdzie usiąść, bardzo często też się coś odbywa, jakiś festyn czy coś podobnego. Na to, by się zatrzymać i spojrzeć na miasto nie tylko od strony morza – miejsca idealne.
Przechodząc jednak nieco dalej, przez Park Teatralny do Parku Koncertów Porannych trafiamy na jedną z bardziej wyjątkowych atrakcji miasta – to bindaż, roślinna alejka tworząca swoisty zielony tunel (jeśli pominiemy konstrukcję dzięki której rośliny rosną zgodnie z planem w tym kształcie). Nie jest to przesadnie popularne więc warto zerknąć na to przy okazji spaceru.
[collapse]
10. Bulwar nad rzeką - Kliknij, by rozwinąć
Jeśli jeszcze nam mało spaceru to możemy przejść się wzdłuż rzeki. Chociaż bulwar nie jest pierwszej świeżości to jednak urok rzeki w mieście został zachowany i można tam zobaczyć Kołobrzeg od jeszcze innej strony.
[collapse]
11. Muzeum Oręża Polskiego - Kliknij, by rozwinąć
Jak już wspomniałem przy Ratuszu, trafiłem tutaj w Noc Muzeów. Najpierw mowa o głównej siedziebie przy ul. Emilii Gierczak 5: jest znacznie większe od podziemnego projektu w Ratuszu, ale też spotkamy tam znacznie większe okazy. Na pierwszy rzut zobaczymy wystawy ubrań i broni ręcznej. Potem przejdziemy przez mini garaż gdzie zobaczymy takie rzeczy jak szczątki samolotu CASA z katastrofy w Mirosławcu (szczegóły wypadku TUTAJ), trochę pojazdów w tym nawet samolot, a na koniec wyjdziemy na wystawę zewnątrzną. Tam zobaczymy trochę cięższych rzeczy takich jak czołgi, działa samobieżne, a centralne miejsce zajmuje zrekonstruktowany w znacznej części niemiecki czołg Panzerkampfwagen IV. Podczas wspomnianej Nocy Muzeów, przygotowano jeszcze uruchomienie czołgu T34, które się powiodło bez jakichkolwiek problemów. Dodatkowo – na zewnątrz znajdziemy intensywnie czerwony wagon. Rzuca się w oczy, widać, że jest nowszy niż reszta eksponatów, a wystawa w jego wnętrzu utwierdzi nas w tym przekonaniu. To Sybiracki wagon pamięci, który ukazuje masową zsyłkę Polaków na Syberię. Co jeszcze ciekawsze, wagon ma ponad 100 lat, a jego historię znajdziecie TUTAJ.
Drugą filią jest Skansen Morski. Położony 20-25 minut spacerem od siedziby głównej, na drugim brzegu rzeki, zaraz obok wspomnianej Reduty Solnej (wspomnianej w punkcie 1. Twierdza Kołobrzeg), oferuje nam możliwość zobaczenia z bliska kilku elementów wyposażenia okrętów wojennych, ale przede wszystkim wejść na (oraz pod) pokłady dwóch okrętów, które wcześniej służyły w Marynarce Wojennej. ORP Władysławowo i ORP Fala zostały wyciągnięte i aktualnie można je zwiedzać bez żadnego ryzyka kontaktu z wodą. W żadnym wypadku nie znaczy to jednak, że lśnią odniowione. Generalnie są bardzo dostępne dla turystów, w większość miejsc możemy wejść (przy okazji zobaczymy, że poruszanie się po takim statku wcale nie jest takie proste, a co dopiero na morzu), ale przy silnikach unosi się zapach odpowiedni do miejsca… Zatem jeśli chcemy się poczuć jak na okręcie, ale wolicie „na sucho” – polecam!
I dochodzimy do problematycznej części czyli ceny za wstęp. Serio 20PLN za wejście do jednego oddziału muzeum? Moim zdaniem ceny są zdecydowanie za wysokie. Uważam, że 10PLN byłoby racjonalną wartością zatem tym bardziej polecam szukać okazji w stylu Nocy Muzeów gdzie zaoszczędzimy… 100%. Co za paradoks prawda? W Ratuszu normalna cena 8PLN, w Noc 2PLN, a tutaj klasycznie 20PLN, a w wyjątkową Noc 0PLN…
[collapse]
Poza Kołobrzegiem
1. Muzeum Oręża Polskiego / oddział Podborsko 3001 - Kliknij, by rozwinąć
Lokalne Muzeum na stronie ma jeszcze informacje o kolejnym oddziale, umiejsciowionym w Podborsku. Problem polega na tym, że jest to ponad 50km od Kołobrzegu, ba jest nawet inny powiat! Dlatego też nie odwiedziłem tego miejsca na razie, może kiedyś, może po drodze.
[collapse]
2. Eko-Park Wschodni - Kliknij, by rozwinąć
Na wschód od Kołobrzegu jest za to urokliwe miejsce – Eko-Park Wschodni. Najłatwiej dojechać rowerem wzdłuż morza albo autem ustawiając nawigację na ulicę Na Grobli w Kołobrzegu, tuż przy hotelu Holtur. Po lewej stronie jest bezpłatny parking gdzie możemy zostawić auto. My natomiast możemy udać się dalej, szeroką ścieżką w kierunku morza. Najpierw krótki odcinek przez las, a potem będziemy szli pomiędzy Solnymi Bagnami bedącymi ostoją ptaków o znaczeniu europejskim. Dlatego warto iść spokojnie, a po drodze spotkamy mnóstwo kaczek, dość oswojonych z obecnością człowieka. Pomimo to jednak nie starajmy się w żaden sposób naruszać ich prawa do miejsca, a tym bardziej dokarmiać! W końcu, nie zajmie to dużo czasu, dotrzemy do morza gdzie zobaczymy pomost. Może nie jest tak długi jak molo. Może nie ma kawiarni na końcu. Ale mniej ludzi i bliższy kontakt z morzem sprawiły, że zdecydowanie polubiłem to miejsce. Stąd – zachęcam bardzo mocno do wizyty w Eko-Parku.
[collapse]
3. Rogowo - Resko Przymorskie - Kliknij, by rozwinąć
To bardziej ciekawostka niż miejsce do odwiedzenia. Osobiście próbowałem od strony Dźwirzyna dotrzeć do jeziora zwanego Resko Przymorskie. Nawet mi się to udało wchodząc na teren Stanicy Wodnej, ale miałem ten przypadek, że ludzi tam było niewielu, bo kręcenie się pod czyimś domkiem letniskowym jest średnio uprzejme.
Warto jednak wiedzieć, że jezioro było intensywnie wykorzystywane przez Niemców jako lądowisko dla wodnosamolotów. Skrywa też zapewne wraki, ale wyciągnięcie ich nie jest łatwe. Całość historii do przeczytania TUTAJ.
[collapse]
4. Karlino - Polski prawie Kuwejt - Kliknij, by rozwinąć
To też bardziej ciekawostka, ale kompletnie nie znałem tej historii. Prawie 40 lat temu w Karlinie pojawił się płomyk nadziei na bogactwo z ropy naftowej. Ów płomyk miał wielkość 100 metrów, gdy nastąpił wybuch wieży wiertniczej gazu ziemnego! Ze względu na temperaturę jego ugaszeniem zajęli się… artylerzyści! Niestety złoże pomimo widowiskowego początku nie okazało się duże i polski przemysł naftowy zapomniał o Karlinie chociaż podobno można tam znaleźć jeszcze pozostałości po tamtych wydarzeniach… Szczegóły TUTAJ.
[collapse]
Gdzie zjeść w Kołobrzegu
Dochodzimy do kolejnego trudnego punktu. Wydaje się to wręcz niemożliwe, ale zjedzenie czegoś dobrego w normalnej cenie jest bardzo trudne! Według TripAdvisor’a oraz Google Maps nie ma w zasadzie knajp z maksymalnymi oceniami! Okej, jest jedna, ale o niej na koniec…
Dotarliśmy na miejsce w piątek z ochotą na makaron. Trattoria Corleone wydawała się być znośnym kompromisem. Wprawdzie 4.0 na TripAdvisorze nie przekonywało, to było to coś na jednym z wyższych miejsc. Niestety wizyta okazała się pomyłką. Z dwóch dań które otrzymaliśmy, jedno było przyprawione nad wyraz pikantnie (gdzie w menu nie było o tym mowy), a drugie nie było przyprawione wcale… I to nie mówię tylko o pikatności – po prostu nie było żadnego smaku. To już kalafior na który natknąłem się pomiędzy warzywami następnego dnia (o czym za chwilę) miał bardziej wyrazisty smak niż lasagne… Rachunek za blisko 90PLN też nie zrobił dobrego wrażenia. Cóż, nie wyszło.
W sobotę usilnie próbowałem wybrać coś pewnego z TripAdvisor’a. Niestety – jak za dotknięciem magicznej różdżki, prawie wszystkie kołobrzeskie knajpy nie mają wstępu na poziom ocen ponad 4 gwiazdki. Wybraliśmy więc Fishka-Fiszka, głównie z polecenia kogoś oraz uwagą, że ryb raczej nie szukamy, a tam mieli również coś innego do wyboru. Oni jeszcze się łapią ocenowo ponad czwórkę. I trzeba przyznać, że zasłużenie. Mięso okazało się być bardzo dobre, nie było problemu ze zrezygnowaniem z sosu i dostosowaniem. Jakościowo trzeba docenić, ale w relacji cena/jakość wypadają już gorzej wszak rachunek wyniósł ponad 100PLN za obiad dla dwóch osób!
I bym zapomniał o najlepszym. Okazało się, że jest jednak knajpka oscylująca wokół najwyższej oceny na TripAadvisor. To… Zapiekanki Anki. Maleńki i surowy lokal, który bardziej nadaje się na szybką wizytę, by coś przegryźć i się posilić niż normalny obiad. Ale jakościowo – bomba! Anka przygotowuje zapiekanki na oczach klientów, a do tego pochodzi z… Poznania. Dodajmy jej naturalną otwartość i rozmowność i w zasadzie wizyta, by sprawdzić jedzenie zamieniła się w wykład o życiu w Kołobrzegu, o tym czym się różni od Poznania i co koniecznie powinniśmy zobaczyć. Stanowi bez wątpienia jasny punkt na mapie Kołobrzegu do które szczególnie polecam zajrzeć „w locie”. Zwłaszcza, że mała zapiekanka kosztuje… 6,50PLN. Wygląda to dość absurdalnie przy poprzednich rachunkach, prawda?
Podsumowanie
Czy polecam Kołobrzeg na weekend? Ciężko powiedzieć jednoznacznie. Z jednej strony oferuje trochę atrakcji, które warto zobaczyć. Z drugiej – słaba oferta gastronomiczna, nastawiona na masową klientelę, najczęściej starszą i zza zachodniej granicy kraju (potykacze wyłącznie w języku niemieckim nie są specjalnie wyjątkowe) sprawiają, że pomimo przyjemnego spaceru jest problem z tak podstawową potrzebą jak dobrej jakości jedzenie w przystępnej cenie. Chyba trzeba będzie poszukać jakiejś alternatywy…
Jeśli stwierdziliście, że falochron nie jest dla Was to można przejść się nadmorską promenadą. Obawiam się jednak, że relaksu będzie w tym niewiele, bo chodzenie prawą stroną nie jest zrozumiałe przez wszystkich i często kluczymy pomiędzy dziesiątkami innych turystów. Było tak w miarę ciepłą niedzielę 19 maja, boję się myśleć co będzie w szczycie sezonu w lipcu czy sierpniu. Zwłaszcza, że wielu turystów Kołobrzegu to osoby starsze, idący swoim tempem z racji wieku. Aczkolwiek wprawne oko może zauważć w pewnym momencie po prawej stronie charakterystyczny Pomnik Zaślubin Polski z Morzem. Możemy tam też zboczyć z promenady i skorzystać z Parku im. Żeromskiego – może tam będzie trochę mniej ludzi?
Ciekawiej za to robi się przed molo na małym placyku. Bardzo często znajdziemy tam kogoś grającego na jakimś instrumencie co może umilić czas, który tam spędzimy przez krótką chwilą w drodze na pomost. Pomimo tego, że przy wejściu na 220 metrową konstrukcję są kasy, to miasto od wielu lat zaniechało opłat za wstęp na atrakcję i możemy iść tam bez jakichkolwiek obaw o drobniaki w kieszeni. Miejsca jest dość sporo, może nawet ludzie bardziej respektują ruch prawostronny,a my możemy spojrzeć na morze i ląd od innej strony lub nawet usiąść w kawiarni na samym końcu pomostu. Generalnie więc polecam się tam udać, w końcu rzadko kiedy patrzy się na ląd od strony morza, prawda?
Wspomniałem w zasadzie już o pierwszym w poprzednim punkcie. Nie jest to błąd, ciągnie się on wybrzeżem praktycznie przez cały czas , a kończy przy Kamiennym Szańcu – kolejnym obiekcie z Twierdzy Kołobrzeg – aktualnie jednak wykorzystywanym całkowicie w celach gastronomicznych i podobnych. Sam park jednak pełni funkcje uzdrowiskowe oraz ochronne przed sztormami i silnymi wiatrami.
Przy Kamiennym Szańcu skręcamy w prawo, w ulicę Aleksandry Fredry. Po swojej lewej stronie mamy kolejny park współdzielący nazwisko z tą właśnie ulicą. Jest znacznie mniej uczęszczany przez turystów, ale może tam znajdziemy spokój? Nie jest przesadnie duży więc można rozważyć spacer. Trzeba dodać jeszcze, że na jego terenie znajduje się amfiteatr przekształcony z innej części Twierdzy Kołobrzeg (co za niespodzianka! ;>) – kiedyś tu był Fort Wilczy.
Ciekawostką jest położony jeszcze dalej Park im. Dąbrowskiego, ale moim zdaniem można pominąć – to bardzo mały park z jeziorem.
5. Wieża Ciśnień - Kliknij, by rozwinąć
Teraz czeka nas dość długi spacer, bo kolejną ciekawostką jest wieża Ciśnień. Spełniała swoją funkcję aż do 2015 roku, a aktualnie jest mieści się tu fabryka lokalnego piwa Colberg wraz z pubem. Smakowo ciekawie, warto wpaść i spróbować ciekawego smaku, jeśli nie jesteśmy zmuszeni wracać autem.
[collapse]
6. Starówka z Ratuszem i Patria Colbergiensis - Kliknij, by rozwinąć
Trzeba przyznać, że ratusz w Kołobrzegu jest ładny. Ma też coś w sobie co sprawia, że przyjemnie usiąść na ławce i spojrzeć na wieżyczkę z kontrastowym zegarem i orłem lub chociażby pobawić się kulą ziemską stojącą przed nimi. Dookoła jest też kilka knajpek gdzie można usiąść. Co więcej, w jego podziemiach znajduje się Muzeum Kołobrzeskie Patria Colbergiensis. My trafiliśmy do niego w Noc Muzeów – wejściówka za 2PLN nie sprawiła problemu, a warto wspomnieć, że jest to miejsce prowadzone przez osobę fizyczną. I właśnie stojący za wszystkim Pan Robert (jeśli zbieżność imion nie jest przypadkowa) opowiadał o dziejach Kołobrzegu. Szczegóły jakimi się dzielił naprawdę zaskakiwały i pomimo faktu, że w zasadzie muzeum składa się z 3-4 pomieszczeń to z tego co wiemy P. Robert potrafi opowiadać o tym nawet 2 godziny. Czy warto? Bilet wstępu normalnie kosztuje podobno 8PLN. Na pewno dostaniemy solidną dawkę historii o Kołobrzegu, która przyda się każdemu. Zatem tak – wszystko zależy od przewodnika. My trafiliśmy idealnie, ale to była Noc Muzeów. Generalnie jednak opinie są w większości pozytywne więc macie dużą szansę na równie dobrze opowiedzianą historię tego nadmorskiego miasta.
[collapse]
7. Dom Kata - Kliknij, by rozwinąć
Aktualnie znajdziemy tam niezłą restaurację, ale trzeba wiedzieć, że nie ma żadnych dokumentów, które potwierdzałyby tytułową przeszłość tego budynku. Trzeba jednak przyznać – podobno jeden z pierwszych zabytków Kołobrzegu, liczy sobie jakieś około 300 lat, ale pełnił raczej funkcje gospodarcze niż sąd z ewentualną salą tortur jak głosi legenda miejska.
[collapse]
8. Bazylika Mniejsza - Punkt widokowy - Kliknij, by rozwinąć
Nie tylko latarnia morska może nam posłużyć do spojrzenia na miasto z powietrza. Co więcej można tam nawet wjechać windą, a wszystko znajduje się w Bazylice Konkatedralnej praktycznie zaraz obok Ratusza. Bilet kosztuje 6PLN (normalny) a godziny otwarcia od poniedziałku do soboty w godzinach 10:00 – 16:00 (z przerwą pomiędzy 13:00 – 14:00).
[collapse]
9. Zieleń w mieście - skwery i bindaż - Kliknij, by rozwinąć
Z Bazyliki udajemy się zielonym szlakiem wyznaczanym praktycznie przez kolejne skwery: Miast Partnerskich, 750-lecia, Pionierów Kołobrzegu, przez Plac 18 Marca. Tutaj jest zielono, są kwiaty, jest gdzie usiąść, bardzo często też się coś odbywa, jakiś festyn czy coś podobnego. Na to, by się zatrzymać i spojrzeć na miasto nie tylko od strony morza – miejsca idealne.
Przechodząc jednak nieco dalej, przez Park Teatralny do Parku Koncertów Porannych trafiamy na jedną z bardziej wyjątkowych atrakcji miasta – to bindaż, roślinna alejka tworząca swoisty zielony tunel (jeśli pominiemy konstrukcję dzięki której rośliny rosną zgodnie z planem w tym kształcie). Nie jest to przesadnie popularne więc warto zerknąć na to przy okazji spaceru.
[collapse]
10. Bulwar nad rzeką - Kliknij, by rozwinąć
Jeśli jeszcze nam mało spaceru to możemy przejść się wzdłuż rzeki. Chociaż bulwar nie jest pierwszej świeżości to jednak urok rzeki w mieście został zachowany i można tam zobaczyć Kołobrzeg od jeszcze innej strony.
[collapse]
11. Muzeum Oręża Polskiego - Kliknij, by rozwinąć
Jak już wspomniałem przy Ratuszu, trafiłem tutaj w Noc Muzeów. Najpierw mowa o głównej siedziebie przy ul. Emilii Gierczak 5: jest znacznie większe od podziemnego projektu w Ratuszu, ale też spotkamy tam znacznie większe okazy. Na pierwszy rzut zobaczymy wystawy ubrań i broni ręcznej. Potem przejdziemy przez mini garaż gdzie zobaczymy takie rzeczy jak szczątki samolotu CASA z katastrofy w Mirosławcu (szczegóły wypadku TUTAJ), trochę pojazdów w tym nawet samolot, a na koniec wyjdziemy na wystawę zewnątrzną. Tam zobaczymy trochę cięższych rzeczy takich jak czołgi, działa samobieżne, a centralne miejsce zajmuje zrekonstruktowany w znacznej części niemiecki czołg Panzerkampfwagen IV. Podczas wspomnianej Nocy Muzeów, przygotowano jeszcze uruchomienie czołgu T34, które się powiodło bez jakichkolwiek problemów. Dodatkowo – na zewnątrz znajdziemy intensywnie czerwony wagon. Rzuca się w oczy, widać, że jest nowszy niż reszta eksponatów, a wystawa w jego wnętrzu utwierdzi nas w tym przekonaniu. To Sybiracki wagon pamięci, który ukazuje masową zsyłkę Polaków na Syberię. Co jeszcze ciekawsze, wagon ma ponad 100 lat, a jego historię znajdziecie TUTAJ.
Drugą filią jest Skansen Morski. Położony 20-25 minut spacerem od siedziby głównej, na drugim brzegu rzeki, zaraz obok wspomnianej Reduty Solnej (wspomnianej w punkcie 1. Twierdza Kołobrzeg), oferuje nam możliwość zobaczenia z bliska kilku elementów wyposażenia okrętów wojennych, ale przede wszystkim wejść na (oraz pod) pokłady dwóch okrętów, które wcześniej służyły w Marynarce Wojennej. ORP Władysławowo i ORP Fala zostały wyciągnięte i aktualnie można je zwiedzać bez żadnego ryzyka kontaktu z wodą. W żadnym wypadku nie znaczy to jednak, że lśnią odniowione. Generalnie są bardzo dostępne dla turystów, w większość miejsc możemy wejść (przy okazji zobaczymy, że poruszanie się po takim statku wcale nie jest takie proste, a co dopiero na morzu), ale przy silnikach unosi się zapach odpowiedni do miejsca… Zatem jeśli chcemy się poczuć jak na okręcie, ale wolicie „na sucho” – polecam!
I dochodzimy do problematycznej części czyli ceny za wstęp. Serio 20PLN za wejście do jednego oddziału muzeum? Moim zdaniem ceny są zdecydowanie za wysokie. Uważam, że 10PLN byłoby racjonalną wartością zatem tym bardziej polecam szukać okazji w stylu Nocy Muzeów gdzie zaoszczędzimy… 100%. Co za paradoks prawda? W Ratuszu normalna cena 8PLN, w Noc 2PLN, a tutaj klasycznie 20PLN, a w wyjątkową Noc 0PLN…
[collapse]
Poza Kołobrzegiem
1. Muzeum Oręża Polskiego / oddział Podborsko 3001 - Kliknij, by rozwinąć
Lokalne Muzeum na stronie ma jeszcze informacje o kolejnym oddziale, umiejsciowionym w Podborsku. Problem polega na tym, że jest to ponad 50km od Kołobrzegu, ba jest nawet inny powiat! Dlatego też nie odwiedziłem tego miejsca na razie, może kiedyś, może po drodze.
[collapse]
2. Eko-Park Wschodni - Kliknij, by rozwinąć
Na wschód od Kołobrzegu jest za to urokliwe miejsce – Eko-Park Wschodni. Najłatwiej dojechać rowerem wzdłuż morza albo autem ustawiając nawigację na ulicę Na Grobli w Kołobrzegu, tuż przy hotelu Holtur. Po lewej stronie jest bezpłatny parking gdzie możemy zostawić auto. My natomiast możemy udać się dalej, szeroką ścieżką w kierunku morza. Najpierw krótki odcinek przez las, a potem będziemy szli pomiędzy Solnymi Bagnami bedącymi ostoją ptaków o znaczeniu europejskim. Dlatego warto iść spokojnie, a po drodze spotkamy mnóstwo kaczek, dość oswojonych z obecnością człowieka. Pomimo to jednak nie starajmy się w żaden sposób naruszać ich prawa do miejsca, a tym bardziej dokarmiać! W końcu, nie zajmie to dużo czasu, dotrzemy do morza gdzie zobaczymy pomost. Może nie jest tak długi jak molo. Może nie ma kawiarni na końcu. Ale mniej ludzi i bliższy kontakt z morzem sprawiły, że zdecydowanie polubiłem to miejsce. Stąd – zachęcam bardzo mocno do wizyty w Eko-Parku.
[collapse]
3. Rogowo - Resko Przymorskie - Kliknij, by rozwinąć
To bardziej ciekawostka niż miejsce do odwiedzenia. Osobiście próbowałem od strony Dźwirzyna dotrzeć do jeziora zwanego Resko Przymorskie. Nawet mi się to udało wchodząc na teren Stanicy Wodnej, ale miałem ten przypadek, że ludzi tam było niewielu, bo kręcenie się pod czyimś domkiem letniskowym jest średnio uprzejme.
Warto jednak wiedzieć, że jezioro było intensywnie wykorzystywane przez Niemców jako lądowisko dla wodnosamolotów. Skrywa też zapewne wraki, ale wyciągnięcie ich nie jest łatwe. Całość historii do przeczytania TUTAJ.
[collapse]
4. Karlino - Polski prawie Kuwejt - Kliknij, by rozwinąć
To też bardziej ciekawostka, ale kompletnie nie znałem tej historii. Prawie 40 lat temu w Karlinie pojawił się płomyk nadziei na bogactwo z ropy naftowej. Ów płomyk miał wielkość 100 metrów, gdy nastąpił wybuch wieży wiertniczej gazu ziemnego! Ze względu na temperaturę jego ugaszeniem zajęli się… artylerzyści! Niestety złoże pomimo widowiskowego początku nie okazało się duże i polski przemysł naftowy zapomniał o Karlinie chociaż podobno można tam znaleźć jeszcze pozostałości po tamtych wydarzeniach… Szczegóły TUTAJ.
[collapse]
Gdzie zjeść w Kołobrzegu
Dochodzimy do kolejnego trudnego punktu. Wydaje się to wręcz niemożliwe, ale zjedzenie czegoś dobrego w normalnej cenie jest bardzo trudne! Według TripAdvisor’a oraz Google Maps nie ma w zasadzie knajp z maksymalnymi oceniami! Okej, jest jedna, ale o niej na koniec…
Dotarliśmy na miejsce w piątek z ochotą na makaron. Trattoria Corleone wydawała się być znośnym kompromisem. Wprawdzie 4.0 na TripAdvisorze nie przekonywało, to było to coś na jednym z wyższych miejsc. Niestety wizyta okazała się pomyłką. Z dwóch dań które otrzymaliśmy, jedno było przyprawione nad wyraz pikantnie (gdzie w menu nie było o tym mowy), a drugie nie było przyprawione wcale… I to nie mówię tylko o pikatności – po prostu nie było żadnego smaku. To już kalafior na który natknąłem się pomiędzy warzywami następnego dnia (o czym za chwilę) miał bardziej wyrazisty smak niż lasagne… Rachunek za blisko 90PLN też nie zrobił dobrego wrażenia. Cóż, nie wyszło.
W sobotę usilnie próbowałem wybrać coś pewnego z TripAdvisor’a. Niestety – jak za dotknięciem magicznej różdżki, prawie wszystkie kołobrzeskie knajpy nie mają wstępu na poziom ocen ponad 4 gwiazdki. Wybraliśmy więc Fishka-Fiszka, głównie z polecenia kogoś oraz uwagą, że ryb raczej nie szukamy, a tam mieli również coś innego do wyboru. Oni jeszcze się łapią ocenowo ponad czwórkę. I trzeba przyznać, że zasłużenie. Mięso okazało się być bardzo dobre, nie było problemu ze zrezygnowaniem z sosu i dostosowaniem. Jakościowo trzeba docenić, ale w relacji cena/jakość wypadają już gorzej wszak rachunek wyniósł ponad 100PLN za obiad dla dwóch osób!
I bym zapomniał o najlepszym. Okazało się, że jest jednak knajpka oscylująca wokół najwyższej oceny na TripAadvisor. To… Zapiekanki Anki. Maleńki i surowy lokal, który bardziej nadaje się na szybką wizytę, by coś przegryźć i się posilić niż normalny obiad. Ale jakościowo – bomba! Anka przygotowuje zapiekanki na oczach klientów, a do tego pochodzi z… Poznania. Dodajmy jej naturalną otwartość i rozmowność i w zasadzie wizyta, by sprawdzić jedzenie zamieniła się w wykład o życiu w Kołobrzegu, o tym czym się różni od Poznania i co koniecznie powinniśmy zobaczyć. Stanowi bez wątpienia jasny punkt na mapie Kołobrzegu do które szczególnie polecam zajrzeć „w locie”. Zwłaszcza, że mała zapiekanka kosztuje… 6,50PLN. Wygląda to dość absurdalnie przy poprzednich rachunkach, prawda?
Podsumowanie
Czy polecam Kołobrzeg na weekend? Ciężko powiedzieć jednoznacznie. Z jednej strony oferuje trochę atrakcji, które warto zobaczyć. Z drugiej – słaba oferta gastronomiczna, nastawiona na masową klientelę, najczęściej starszą i zza zachodniej granicy kraju (potykacze wyłącznie w języku niemieckim nie są specjalnie wyjątkowe) sprawiają, że pomimo przyjemnego spaceru jest problem z tak podstawową potrzebą jak dobrej jakości jedzenie w przystępnej cenie. Chyba trzeba będzie poszukać jakiejś alternatywy…
Teraz czeka nas dość długi spacer, bo kolejną ciekawostką jest wieża Ciśnień. Spełniała swoją funkcję aż do 2015 roku, a aktualnie jest mieści się tu fabryka lokalnego piwa Colberg wraz z pubem. Smakowo ciekawie, warto wpaść i spróbować ciekawego smaku, jeśli nie jesteśmy zmuszeni wracać autem.
Trzeba przyznać, że ratusz w Kołobrzegu jest ładny. Ma też coś w sobie co sprawia, że przyjemnie usiąść na ławce i spojrzeć na wieżyczkę z kontrastowym zegarem i orłem lub chociażby pobawić się kulą ziemską stojącą przed nimi. Dookoła jest też kilka knajpek gdzie można usiąść. Co więcej, w jego podziemiach znajduje się Muzeum Kołobrzeskie Patria Colbergiensis. My trafiliśmy do niego w Noc Muzeów – wejściówka za 2PLN nie sprawiła problemu, a warto wspomnieć, że jest to miejsce prowadzone przez osobę fizyczną. I właśnie stojący za wszystkim Pan Robert (jeśli zbieżność imion nie jest przypadkowa) opowiadał o dziejach Kołobrzegu. Szczegóły jakimi się dzielił naprawdę zaskakiwały i pomimo faktu, że w zasadzie muzeum składa się z 3-4 pomieszczeń to z tego co wiemy P. Robert potrafi opowiadać o tym nawet 2 godziny. Czy warto? Bilet wstępu normalnie kosztuje podobno 8PLN. Na pewno dostaniemy solidną dawkę historii o Kołobrzegu, która przyda się każdemu. Zatem tak – wszystko zależy od przewodnika. My trafiliśmy idealnie, ale to była Noc Muzeów. Generalnie jednak opinie są w większości pozytywne więc macie dużą szansę na równie dobrze opowiedzianą historię tego nadmorskiego miasta.
7. Dom Kata - Kliknij, by rozwinąć
Aktualnie znajdziemy tam niezłą restaurację, ale trzeba wiedzieć, że nie ma żadnych dokumentów, które potwierdzałyby tytułową przeszłość tego budynku. Trzeba jednak przyznać – podobno jeden z pierwszych zabytków Kołobrzegu, liczy sobie jakieś około 300 lat, ale pełnił raczej funkcje gospodarcze niż sąd z ewentualną salą tortur jak głosi legenda miejska.
[collapse]
8. Bazylika Mniejsza - Punkt widokowy - Kliknij, by rozwinąć
Nie tylko latarnia morska może nam posłużyć do spojrzenia na miasto z powietrza. Co więcej można tam nawet wjechać windą, a wszystko znajduje się w Bazylice Konkatedralnej praktycznie zaraz obok Ratusza. Bilet kosztuje 6PLN (normalny) a godziny otwarcia od poniedziałku do soboty w godzinach 10:00 – 16:00 (z przerwą pomiędzy 13:00 – 14:00).
[collapse]
9. Zieleń w mieście - skwery i bindaż - Kliknij, by rozwinąć
Z Bazyliki udajemy się zielonym szlakiem wyznaczanym praktycznie przez kolejne skwery: Miast Partnerskich, 750-lecia, Pionierów Kołobrzegu, przez Plac 18 Marca. Tutaj jest zielono, są kwiaty, jest gdzie usiąść, bardzo często też się coś odbywa, jakiś festyn czy coś podobnego. Na to, by się zatrzymać i spojrzeć na miasto nie tylko od strony morza – miejsca idealne.
Przechodząc jednak nieco dalej, przez Park Teatralny do Parku Koncertów Porannych trafiamy na jedną z bardziej wyjątkowych atrakcji miasta – to bindaż, roślinna alejka tworząca swoisty zielony tunel (jeśli pominiemy konstrukcję dzięki której rośliny rosną zgodnie z planem w tym kształcie). Nie jest to przesadnie popularne więc warto zerknąć na to przy okazji spaceru.
[collapse]
10. Bulwar nad rzeką - Kliknij, by rozwinąć
Jeśli jeszcze nam mało spaceru to możemy przejść się wzdłuż rzeki. Chociaż bulwar nie jest pierwszej świeżości to jednak urok rzeki w mieście został zachowany i można tam zobaczyć Kołobrzeg od jeszcze innej strony.
[collapse]
11. Muzeum Oręża Polskiego - Kliknij, by rozwinąć
Jak już wspomniałem przy Ratuszu, trafiłem tutaj w Noc Muzeów. Najpierw mowa o głównej siedziebie przy ul. Emilii Gierczak 5: jest znacznie większe od podziemnego projektu w Ratuszu, ale też spotkamy tam znacznie większe okazy. Na pierwszy rzut zobaczymy wystawy ubrań i broni ręcznej. Potem przejdziemy przez mini garaż gdzie zobaczymy takie rzeczy jak szczątki samolotu CASA z katastrofy w Mirosławcu (szczegóły wypadku TUTAJ), trochę pojazdów w tym nawet samolot, a na koniec wyjdziemy na wystawę zewnątrzną. Tam zobaczymy trochę cięższych rzeczy takich jak czołgi, działa samobieżne, a centralne miejsce zajmuje zrekonstruktowany w znacznej części niemiecki czołg Panzerkampfwagen IV. Podczas wspomnianej Nocy Muzeów, przygotowano jeszcze uruchomienie czołgu T34, które się powiodło bez jakichkolwiek problemów. Dodatkowo – na zewnątrz znajdziemy intensywnie czerwony wagon. Rzuca się w oczy, widać, że jest nowszy niż reszta eksponatów, a wystawa w jego wnętrzu utwierdzi nas w tym przekonaniu. To Sybiracki wagon pamięci, który ukazuje masową zsyłkę Polaków na Syberię. Co jeszcze ciekawsze, wagon ma ponad 100 lat, a jego historię znajdziecie TUTAJ.
Drugą filią jest Skansen Morski. Położony 20-25 minut spacerem od siedziby głównej, na drugim brzegu rzeki, zaraz obok wspomnianej Reduty Solnej (wspomnianej w punkcie 1. Twierdza Kołobrzeg), oferuje nam możliwość zobaczenia z bliska kilku elementów wyposażenia okrętów wojennych, ale przede wszystkim wejść na (oraz pod) pokłady dwóch okrętów, które wcześniej służyły w Marynarce Wojennej. ORP Władysławowo i ORP Fala zostały wyciągnięte i aktualnie można je zwiedzać bez żadnego ryzyka kontaktu z wodą. W żadnym wypadku nie znaczy to jednak, że lśnią odniowione. Generalnie są bardzo dostępne dla turystów, w większość miejsc możemy wejść (przy okazji zobaczymy, że poruszanie się po takim statku wcale nie jest takie proste, a co dopiero na morzu), ale przy silnikach unosi się zapach odpowiedni do miejsca… Zatem jeśli chcemy się poczuć jak na okręcie, ale wolicie „na sucho” – polecam!
I dochodzimy do problematycznej części czyli ceny za wstęp. Serio 20PLN za wejście do jednego oddziału muzeum? Moim zdaniem ceny są zdecydowanie za wysokie. Uważam, że 10PLN byłoby racjonalną wartością zatem tym bardziej polecam szukać okazji w stylu Nocy Muzeów gdzie zaoszczędzimy… 100%. Co za paradoks prawda? W Ratuszu normalna cena 8PLN, w Noc 2PLN, a tutaj klasycznie 20PLN, a w wyjątkową Noc 0PLN…
[collapse]
Poza Kołobrzegiem
1. Muzeum Oręża Polskiego / oddział Podborsko 3001 - Kliknij, by rozwinąć
Lokalne Muzeum na stronie ma jeszcze informacje o kolejnym oddziale, umiejsciowionym w Podborsku. Problem polega na tym, że jest to ponad 50km od Kołobrzegu, ba jest nawet inny powiat! Dlatego też nie odwiedziłem tego miejsca na razie, może kiedyś, może po drodze.
[collapse]
2. Eko-Park Wschodni - Kliknij, by rozwinąć
Na wschód od Kołobrzegu jest za to urokliwe miejsce – Eko-Park Wschodni. Najłatwiej dojechać rowerem wzdłuż morza albo autem ustawiając nawigację na ulicę Na Grobli w Kołobrzegu, tuż przy hotelu Holtur. Po lewej stronie jest bezpłatny parking gdzie możemy zostawić auto. My natomiast możemy udać się dalej, szeroką ścieżką w kierunku morza. Najpierw krótki odcinek przez las, a potem będziemy szli pomiędzy Solnymi Bagnami bedącymi ostoją ptaków o znaczeniu europejskim. Dlatego warto iść spokojnie, a po drodze spotkamy mnóstwo kaczek, dość oswojonych z obecnością człowieka. Pomimo to jednak nie starajmy się w żaden sposób naruszać ich prawa do miejsca, a tym bardziej dokarmiać! W końcu, nie zajmie to dużo czasu, dotrzemy do morza gdzie zobaczymy pomost. Może nie jest tak długi jak molo. Może nie ma kawiarni na końcu. Ale mniej ludzi i bliższy kontakt z morzem sprawiły, że zdecydowanie polubiłem to miejsce. Stąd – zachęcam bardzo mocno do wizyty w Eko-Parku.
[collapse]
3. Rogowo - Resko Przymorskie - Kliknij, by rozwinąć
To bardziej ciekawostka niż miejsce do odwiedzenia. Osobiście próbowałem od strony Dźwirzyna dotrzeć do jeziora zwanego Resko Przymorskie. Nawet mi się to udało wchodząc na teren Stanicy Wodnej, ale miałem ten przypadek, że ludzi tam było niewielu, bo kręcenie się pod czyimś domkiem letniskowym jest średnio uprzejme.
Warto jednak wiedzieć, że jezioro było intensywnie wykorzystywane przez Niemców jako lądowisko dla wodnosamolotów. Skrywa też zapewne wraki, ale wyciągnięcie ich nie jest łatwe. Całość historii do przeczytania TUTAJ.
[collapse]
4. Karlino - Polski prawie Kuwejt - Kliknij, by rozwinąć
To też bardziej ciekawostka, ale kompletnie nie znałem tej historii. Prawie 40 lat temu w Karlinie pojawił się płomyk nadziei na bogactwo z ropy naftowej. Ów płomyk miał wielkość 100 metrów, gdy nastąpił wybuch wieży wiertniczej gazu ziemnego! Ze względu na temperaturę jego ugaszeniem zajęli się… artylerzyści! Niestety złoże pomimo widowiskowego początku nie okazało się duże i polski przemysł naftowy zapomniał o Karlinie chociaż podobno można tam znaleźć jeszcze pozostałości po tamtych wydarzeniach… Szczegóły TUTAJ.
[collapse]
Gdzie zjeść w Kołobrzegu
Dochodzimy do kolejnego trudnego punktu. Wydaje się to wręcz niemożliwe, ale zjedzenie czegoś dobrego w normalnej cenie jest bardzo trudne! Według TripAdvisor’a oraz Google Maps nie ma w zasadzie knajp z maksymalnymi oceniami! Okej, jest jedna, ale o niej na koniec…
Dotarliśmy na miejsce w piątek z ochotą na makaron. Trattoria Corleone wydawała się być znośnym kompromisem. Wprawdzie 4.0 na TripAdvisorze nie przekonywało, to było to coś na jednym z wyższych miejsc. Niestety wizyta okazała się pomyłką. Z dwóch dań które otrzymaliśmy, jedno było przyprawione nad wyraz pikantnie (gdzie w menu nie było o tym mowy), a drugie nie było przyprawione wcale… I to nie mówię tylko o pikatności – po prostu nie było żadnego smaku. To już kalafior na który natknąłem się pomiędzy warzywami następnego dnia (o czym za chwilę) miał bardziej wyrazisty smak niż lasagne… Rachunek za blisko 90PLN też nie zrobił dobrego wrażenia. Cóż, nie wyszło.
W sobotę usilnie próbowałem wybrać coś pewnego z TripAdvisor’a. Niestety – jak za dotknięciem magicznej różdżki, prawie wszystkie kołobrzeskie knajpy nie mają wstępu na poziom ocen ponad 4 gwiazdki. Wybraliśmy więc Fishka-Fiszka, głównie z polecenia kogoś oraz uwagą, że ryb raczej nie szukamy, a tam mieli również coś innego do wyboru. Oni jeszcze się łapią ocenowo ponad czwórkę. I trzeba przyznać, że zasłużenie. Mięso okazało się być bardzo dobre, nie było problemu ze zrezygnowaniem z sosu i dostosowaniem. Jakościowo trzeba docenić, ale w relacji cena/jakość wypadają już gorzej wszak rachunek wyniósł ponad 100PLN za obiad dla dwóch osób!
I bym zapomniał o najlepszym. Okazało się, że jest jednak knajpka oscylująca wokół najwyższej oceny na TripAadvisor. To… Zapiekanki Anki. Maleńki i surowy lokal, który bardziej nadaje się na szybką wizytę, by coś przegryźć i się posilić niż normalny obiad. Ale jakościowo – bomba! Anka przygotowuje zapiekanki na oczach klientów, a do tego pochodzi z… Poznania. Dodajmy jej naturalną otwartość i rozmowność i w zasadzie wizyta, by sprawdzić jedzenie zamieniła się w wykład o życiu w Kołobrzegu, o tym czym się różni od Poznania i co koniecznie powinniśmy zobaczyć. Stanowi bez wątpienia jasny punkt na mapie Kołobrzegu do które szczególnie polecam zajrzeć „w locie”. Zwłaszcza, że mała zapiekanka kosztuje… 6,50PLN. Wygląda to dość absurdalnie przy poprzednich rachunkach, prawda?
Podsumowanie
Czy polecam Kołobrzeg na weekend? Ciężko powiedzieć jednoznacznie. Z jednej strony oferuje trochę atrakcji, które warto zobaczyć. Z drugiej – słaba oferta gastronomiczna, nastawiona na masową klientelę, najczęściej starszą i zza zachodniej granicy kraju (potykacze wyłącznie w języku niemieckim nie są specjalnie wyjątkowe) sprawiają, że pomimo przyjemnego spaceru jest problem z tak podstawową potrzebą jak dobrej jakości jedzenie w przystępnej cenie. Chyba trzeba będzie poszukać jakiejś alternatywy…
Aktualnie znajdziemy tam niezłą restaurację, ale trzeba wiedzieć, że nie ma żadnych dokumentów, które potwierdzałyby tytułową przeszłość tego budynku. Trzeba jednak przyznać – podobno jeden z pierwszych zabytków Kołobrzegu, liczy sobie jakieś około 300 lat, ale pełnił raczej funkcje gospodarcze niż sąd z ewentualną salą tortur jak głosi legenda miejska.
Nie tylko latarnia morska może nam posłużyć do spojrzenia na miasto z powietrza. Co więcej można tam nawet wjechać windą, a wszystko znajduje się w Bazylice Konkatedralnej praktycznie zaraz obok Ratusza. Bilet kosztuje 6PLN (normalny) a godziny otwarcia od poniedziałku do soboty w godzinach 10:00 – 16:00 (z przerwą pomiędzy 13:00 – 14:00).
9. Zieleń w mieście - skwery i bindaż - Kliknij, by rozwinąć
Z Bazyliki udajemy się zielonym szlakiem wyznaczanym praktycznie przez kolejne skwery: Miast Partnerskich, 750-lecia, Pionierów Kołobrzegu, przez Plac 18 Marca. Tutaj jest zielono, są kwiaty, jest gdzie usiąść, bardzo często też się coś odbywa, jakiś festyn czy coś podobnego. Na to, by się zatrzymać i spojrzeć na miasto nie tylko od strony morza – miejsca idealne.
Przechodząc jednak nieco dalej, przez Park Teatralny do Parku Koncertów Porannych trafiamy na jedną z bardziej wyjątkowych atrakcji miasta – to bindaż, roślinna alejka tworząca swoisty zielony tunel (jeśli pominiemy konstrukcję dzięki której rośliny rosną zgodnie z planem w tym kształcie). Nie jest to przesadnie popularne więc warto zerknąć na to przy okazji spaceru.
[collapse]
10. Bulwar nad rzeką - Kliknij, by rozwinąć
Jeśli jeszcze nam mało spaceru to możemy przejść się wzdłuż rzeki. Chociaż bulwar nie jest pierwszej świeżości to jednak urok rzeki w mieście został zachowany i można tam zobaczyć Kołobrzeg od jeszcze innej strony.
[collapse]
11. Muzeum Oręża Polskiego - Kliknij, by rozwinąć
Jak już wspomniałem przy Ratuszu, trafiłem tutaj w Noc Muzeów. Najpierw mowa o głównej siedziebie przy ul. Emilii Gierczak 5: jest znacznie większe od podziemnego projektu w Ratuszu, ale też spotkamy tam znacznie większe okazy. Na pierwszy rzut zobaczymy wystawy ubrań i broni ręcznej. Potem przejdziemy przez mini garaż gdzie zobaczymy takie rzeczy jak szczątki samolotu CASA z katastrofy w Mirosławcu (szczegóły wypadku TUTAJ), trochę pojazdów w tym nawet samolot, a na koniec wyjdziemy na wystawę zewnątrzną. Tam zobaczymy trochę cięższych rzeczy takich jak czołgi, działa samobieżne, a centralne miejsce zajmuje zrekonstruktowany w znacznej części niemiecki czołg Panzerkampfwagen IV. Podczas wspomnianej Nocy Muzeów, przygotowano jeszcze uruchomienie czołgu T34, które się powiodło bez jakichkolwiek problemów. Dodatkowo – na zewnątrz znajdziemy intensywnie czerwony wagon. Rzuca się w oczy, widać, że jest nowszy niż reszta eksponatów, a wystawa w jego wnętrzu utwierdzi nas w tym przekonaniu. To Sybiracki wagon pamięci, który ukazuje masową zsyłkę Polaków na Syberię. Co jeszcze ciekawsze, wagon ma ponad 100 lat, a jego historię znajdziecie TUTAJ.
Drugą filią jest Skansen Morski. Położony 20-25 minut spacerem od siedziby głównej, na drugim brzegu rzeki, zaraz obok wspomnianej Reduty Solnej (wspomnianej w punkcie 1. Twierdza Kołobrzeg), oferuje nam możliwość zobaczenia z bliska kilku elementów wyposażenia okrętów wojennych, ale przede wszystkim wejść na (oraz pod) pokłady dwóch okrętów, które wcześniej służyły w Marynarce Wojennej. ORP Władysławowo i ORP Fala zostały wyciągnięte i aktualnie można je zwiedzać bez żadnego ryzyka kontaktu z wodą. W żadnym wypadku nie znaczy to jednak, że lśnią odniowione. Generalnie są bardzo dostępne dla turystów, w większość miejsc możemy wejść (przy okazji zobaczymy, że poruszanie się po takim statku wcale nie jest takie proste, a co dopiero na morzu), ale przy silnikach unosi się zapach odpowiedni do miejsca… Zatem jeśli chcemy się poczuć jak na okręcie, ale wolicie „na sucho” – polecam!
I dochodzimy do problematycznej części czyli ceny za wstęp. Serio 20PLN za wejście do jednego oddziału muzeum? Moim zdaniem ceny są zdecydowanie za wysokie. Uważam, że 10PLN byłoby racjonalną wartością zatem tym bardziej polecam szukać okazji w stylu Nocy Muzeów gdzie zaoszczędzimy… 100%. Co za paradoks prawda? W Ratuszu normalna cena 8PLN, w Noc 2PLN, a tutaj klasycznie 20PLN, a w wyjątkową Noc 0PLN…
[collapse]
Poza Kołobrzegiem
1. Muzeum Oręża Polskiego / oddział Podborsko 3001 - Kliknij, by rozwinąć
Lokalne Muzeum na stronie ma jeszcze informacje o kolejnym oddziale, umiejsciowionym w Podborsku. Problem polega na tym, że jest to ponad 50km od Kołobrzegu, ba jest nawet inny powiat! Dlatego też nie odwiedziłem tego miejsca na razie, może kiedyś, może po drodze.
[collapse]
2. Eko-Park Wschodni - Kliknij, by rozwinąć
Na wschód od Kołobrzegu jest za to urokliwe miejsce – Eko-Park Wschodni. Najłatwiej dojechać rowerem wzdłuż morza albo autem ustawiając nawigację na ulicę Na Grobli w Kołobrzegu, tuż przy hotelu Holtur. Po lewej stronie jest bezpłatny parking gdzie możemy zostawić auto. My natomiast możemy udać się dalej, szeroką ścieżką w kierunku morza. Najpierw krótki odcinek przez las, a potem będziemy szli pomiędzy Solnymi Bagnami bedącymi ostoją ptaków o znaczeniu europejskim. Dlatego warto iść spokojnie, a po drodze spotkamy mnóstwo kaczek, dość oswojonych z obecnością człowieka. Pomimo to jednak nie starajmy się w żaden sposób naruszać ich prawa do miejsca, a tym bardziej dokarmiać! W końcu, nie zajmie to dużo czasu, dotrzemy do morza gdzie zobaczymy pomost. Może nie jest tak długi jak molo. Może nie ma kawiarni na końcu. Ale mniej ludzi i bliższy kontakt z morzem sprawiły, że zdecydowanie polubiłem to miejsce. Stąd – zachęcam bardzo mocno do wizyty w Eko-Parku.
[collapse]
3. Rogowo - Resko Przymorskie - Kliknij, by rozwinąć
To bardziej ciekawostka niż miejsce do odwiedzenia. Osobiście próbowałem od strony Dźwirzyna dotrzeć do jeziora zwanego Resko Przymorskie. Nawet mi się to udało wchodząc na teren Stanicy Wodnej, ale miałem ten przypadek, że ludzi tam było niewielu, bo kręcenie się pod czyimś domkiem letniskowym jest średnio uprzejme.
Warto jednak wiedzieć, że jezioro było intensywnie wykorzystywane przez Niemców jako lądowisko dla wodnosamolotów. Skrywa też zapewne wraki, ale wyciągnięcie ich nie jest łatwe. Całość historii do przeczytania TUTAJ.
[collapse]
4. Karlino - Polski prawie Kuwejt - Kliknij, by rozwinąć
To też bardziej ciekawostka, ale kompletnie nie znałem tej historii. Prawie 40 lat temu w Karlinie pojawił się płomyk nadziei na bogactwo z ropy naftowej. Ów płomyk miał wielkość 100 metrów, gdy nastąpił wybuch wieży wiertniczej gazu ziemnego! Ze względu na temperaturę jego ugaszeniem zajęli się… artylerzyści! Niestety złoże pomimo widowiskowego początku nie okazało się duże i polski przemysł naftowy zapomniał o Karlinie chociaż podobno można tam znaleźć jeszcze pozostałości po tamtych wydarzeniach… Szczegóły TUTAJ.
[collapse]
Gdzie zjeść w Kołobrzegu
Dochodzimy do kolejnego trudnego punktu. Wydaje się to wręcz niemożliwe, ale zjedzenie czegoś dobrego w normalnej cenie jest bardzo trudne! Według TripAdvisor’a oraz Google Maps nie ma w zasadzie knajp z maksymalnymi oceniami! Okej, jest jedna, ale o niej na koniec…
Dotarliśmy na miejsce w piątek z ochotą na makaron. Trattoria Corleone wydawała się być znośnym kompromisem. Wprawdzie 4.0 na TripAdvisorze nie przekonywało, to było to coś na jednym z wyższych miejsc. Niestety wizyta okazała się pomyłką. Z dwóch dań które otrzymaliśmy, jedno było przyprawione nad wyraz pikantnie (gdzie w menu nie było o tym mowy), a drugie nie było przyprawione wcale… I to nie mówię tylko o pikatności – po prostu nie było żadnego smaku. To już kalafior na który natknąłem się pomiędzy warzywami następnego dnia (o czym za chwilę) miał bardziej wyrazisty smak niż lasagne… Rachunek za blisko 90PLN też nie zrobił dobrego wrażenia. Cóż, nie wyszło.
W sobotę usilnie próbowałem wybrać coś pewnego z TripAdvisor’a. Niestety – jak za dotknięciem magicznej różdżki, prawie wszystkie kołobrzeskie knajpy nie mają wstępu na poziom ocen ponad 4 gwiazdki. Wybraliśmy więc Fishka-Fiszka, głównie z polecenia kogoś oraz uwagą, że ryb raczej nie szukamy, a tam mieli również coś innego do wyboru. Oni jeszcze się łapią ocenowo ponad czwórkę. I trzeba przyznać, że zasłużenie. Mięso okazało się być bardzo dobre, nie było problemu ze zrezygnowaniem z sosu i dostosowaniem. Jakościowo trzeba docenić, ale w relacji cena/jakość wypadają już gorzej wszak rachunek wyniósł ponad 100PLN za obiad dla dwóch osób!
I bym zapomniał o najlepszym. Okazało się, że jest jednak knajpka oscylująca wokół najwyższej oceny na TripAadvisor. To… Zapiekanki Anki. Maleńki i surowy lokal, który bardziej nadaje się na szybką wizytę, by coś przegryźć i się posilić niż normalny obiad. Ale jakościowo – bomba! Anka przygotowuje zapiekanki na oczach klientów, a do tego pochodzi z… Poznania. Dodajmy jej naturalną otwartość i rozmowność i w zasadzie wizyta, by sprawdzić jedzenie zamieniła się w wykład o życiu w Kołobrzegu, o tym czym się różni od Poznania i co koniecznie powinniśmy zobaczyć. Stanowi bez wątpienia jasny punkt na mapie Kołobrzegu do które szczególnie polecam zajrzeć „w locie”. Zwłaszcza, że mała zapiekanka kosztuje… 6,50PLN. Wygląda to dość absurdalnie przy poprzednich rachunkach, prawda?
Podsumowanie
Czy polecam Kołobrzeg na weekend? Ciężko powiedzieć jednoznacznie. Z jednej strony oferuje trochę atrakcji, które warto zobaczyć. Z drugiej – słaba oferta gastronomiczna, nastawiona na masową klientelę, najczęściej starszą i zza zachodniej granicy kraju (potykacze wyłącznie w języku niemieckim nie są specjalnie wyjątkowe) sprawiają, że pomimo przyjemnego spaceru jest problem z tak podstawową potrzebą jak dobrej jakości jedzenie w przystępnej cenie. Chyba trzeba będzie poszukać jakiejś alternatywy…
Z Bazyliki udajemy się zielonym szlakiem wyznaczanym praktycznie przez kolejne skwery: Miast Partnerskich, 750-lecia, Pionierów Kołobrzegu, przez Plac 18 Marca. Tutaj jest zielono, są kwiaty, jest gdzie usiąść, bardzo często też się coś odbywa, jakiś festyn czy coś podobnego. Na to, by się zatrzymać i spojrzeć na miasto nie tylko od strony morza – miejsca idealne.
Przechodząc jednak nieco dalej, przez Park Teatralny do Parku Koncertów Porannych trafiamy na jedną z bardziej wyjątkowych atrakcji miasta – to bindaż, roślinna alejka tworząca swoisty zielony tunel (jeśli pominiemy konstrukcję dzięki której rośliny rosną zgodnie z planem w tym kształcie). Nie jest to przesadnie popularne więc warto zerknąć na to przy okazji spaceru.
Jeśli jeszcze nam mało spaceru to możemy przejść się wzdłuż rzeki. Chociaż bulwar nie jest pierwszej świeżości to jednak urok rzeki w mieście został zachowany i można tam zobaczyć Kołobrzeg od jeszcze innej strony.
11. Muzeum Oręża Polskiego - Kliknij, by rozwinąć
Jak już wspomniałem przy Ratuszu, trafiłem tutaj w Noc Muzeów. Najpierw mowa o głównej siedziebie przy ul. Emilii Gierczak 5: jest znacznie większe od podziemnego projektu w Ratuszu, ale też spotkamy tam znacznie większe okazy. Na pierwszy rzut zobaczymy wystawy ubrań i broni ręcznej. Potem przejdziemy przez mini garaż gdzie zobaczymy takie rzeczy jak szczątki samolotu CASA z katastrofy w Mirosławcu (szczegóły wypadku TUTAJ), trochę pojazdów w tym nawet samolot, a na koniec wyjdziemy na wystawę zewnątrzną. Tam zobaczymy trochę cięższych rzeczy takich jak czołgi, działa samobieżne, a centralne miejsce zajmuje zrekonstruktowany w znacznej części niemiecki czołg Panzerkampfwagen IV. Podczas wspomnianej Nocy Muzeów, przygotowano jeszcze uruchomienie czołgu T34, które się powiodło bez jakichkolwiek problemów. Dodatkowo – na zewnątrz znajdziemy intensywnie czerwony wagon. Rzuca się w oczy, widać, że jest nowszy niż reszta eksponatów, a wystawa w jego wnętrzu utwierdzi nas w tym przekonaniu. To Sybiracki wagon pamięci, który ukazuje masową zsyłkę Polaków na Syberię. Co jeszcze ciekawsze, wagon ma ponad 100 lat, a jego historię znajdziecie TUTAJ.
Drugą filią jest Skansen Morski. Położony 20-25 minut spacerem od siedziby głównej, na drugim brzegu rzeki, zaraz obok wspomnianej Reduty Solnej (wspomnianej w punkcie 1. Twierdza Kołobrzeg), oferuje nam możliwość zobaczenia z bliska kilku elementów wyposażenia okrętów wojennych, ale przede wszystkim wejść na (oraz pod) pokłady dwóch okrętów, które wcześniej służyły w Marynarce Wojennej. ORP Władysławowo i ORP Fala zostały wyciągnięte i aktualnie można je zwiedzać bez żadnego ryzyka kontaktu z wodą. W żadnym wypadku nie znaczy to jednak, że lśnią odniowione. Generalnie są bardzo dostępne dla turystów, w większość miejsc możemy wejść (przy okazji zobaczymy, że poruszanie się po takim statku wcale nie jest takie proste, a co dopiero na morzu), ale przy silnikach unosi się zapach odpowiedni do miejsca… Zatem jeśli chcemy się poczuć jak na okręcie, ale wolicie „na sucho” – polecam!
I dochodzimy do problematycznej części czyli ceny za wstęp. Serio 20PLN za wejście do jednego oddziału muzeum? Moim zdaniem ceny są zdecydowanie za wysokie. Uważam, że 10PLN byłoby racjonalną wartością zatem tym bardziej polecam szukać okazji w stylu Nocy Muzeów gdzie zaoszczędzimy… 100%. Co za paradoks prawda? W Ratuszu normalna cena 8PLN, w Noc 2PLN, a tutaj klasycznie 20PLN, a w wyjątkową Noc 0PLN…
[collapse]
Poza Kołobrzegiem
1. Muzeum Oręża Polskiego / oddział Podborsko 3001 - Kliknij, by rozwinąć
Lokalne Muzeum na stronie ma jeszcze informacje o kolejnym oddziale, umiejsciowionym w Podborsku. Problem polega na tym, że jest to ponad 50km od Kołobrzegu, ba jest nawet inny powiat! Dlatego też nie odwiedziłem tego miejsca na razie, może kiedyś, może po drodze.
[collapse]
2. Eko-Park Wschodni - Kliknij, by rozwinąć
Na wschód od Kołobrzegu jest za to urokliwe miejsce – Eko-Park Wschodni. Najłatwiej dojechać rowerem wzdłuż morza albo autem ustawiając nawigację na ulicę Na Grobli w Kołobrzegu, tuż przy hotelu Holtur. Po lewej stronie jest bezpłatny parking gdzie możemy zostawić auto. My natomiast możemy udać się dalej, szeroką ścieżką w kierunku morza. Najpierw krótki odcinek przez las, a potem będziemy szli pomiędzy Solnymi Bagnami bedącymi ostoją ptaków o znaczeniu europejskim. Dlatego warto iść spokojnie, a po drodze spotkamy mnóstwo kaczek, dość oswojonych z obecnością człowieka. Pomimo to jednak nie starajmy się w żaden sposób naruszać ich prawa do miejsca, a tym bardziej dokarmiać! W końcu, nie zajmie to dużo czasu, dotrzemy do morza gdzie zobaczymy pomost. Może nie jest tak długi jak molo. Może nie ma kawiarni na końcu. Ale mniej ludzi i bliższy kontakt z morzem sprawiły, że zdecydowanie polubiłem to miejsce. Stąd – zachęcam bardzo mocno do wizyty w Eko-Parku.
[collapse]
3. Rogowo - Resko Przymorskie - Kliknij, by rozwinąć
To bardziej ciekawostka niż miejsce do odwiedzenia. Osobiście próbowałem od strony Dźwirzyna dotrzeć do jeziora zwanego Resko Przymorskie. Nawet mi się to udało wchodząc na teren Stanicy Wodnej, ale miałem ten przypadek, że ludzi tam było niewielu, bo kręcenie się pod czyimś domkiem letniskowym jest średnio uprzejme.
Warto jednak wiedzieć, że jezioro było intensywnie wykorzystywane przez Niemców jako lądowisko dla wodnosamolotów. Skrywa też zapewne wraki, ale wyciągnięcie ich nie jest łatwe. Całość historii do przeczytania TUTAJ.
[collapse]
4. Karlino - Polski prawie Kuwejt - Kliknij, by rozwinąć
To też bardziej ciekawostka, ale kompletnie nie znałem tej historii. Prawie 40 lat temu w Karlinie pojawił się płomyk nadziei na bogactwo z ropy naftowej. Ów płomyk miał wielkość 100 metrów, gdy nastąpił wybuch wieży wiertniczej gazu ziemnego! Ze względu na temperaturę jego ugaszeniem zajęli się… artylerzyści! Niestety złoże pomimo widowiskowego początku nie okazało się duże i polski przemysł naftowy zapomniał o Karlinie chociaż podobno można tam znaleźć jeszcze pozostałości po tamtych wydarzeniach… Szczegóły TUTAJ.
[collapse]
Gdzie zjeść w Kołobrzegu
Dochodzimy do kolejnego trudnego punktu. Wydaje się to wręcz niemożliwe, ale zjedzenie czegoś dobrego w normalnej cenie jest bardzo trudne! Według TripAdvisor’a oraz Google Maps nie ma w zasadzie knajp z maksymalnymi oceniami! Okej, jest jedna, ale o niej na koniec…
Dotarliśmy na miejsce w piątek z ochotą na makaron. Trattoria Corleone wydawała się być znośnym kompromisem. Wprawdzie 4.0 na TripAdvisorze nie przekonywało, to było to coś na jednym z wyższych miejsc. Niestety wizyta okazała się pomyłką. Z dwóch dań które otrzymaliśmy, jedno było przyprawione nad wyraz pikantnie (gdzie w menu nie było o tym mowy), a drugie nie było przyprawione wcale… I to nie mówię tylko o pikatności – po prostu nie było żadnego smaku. To już kalafior na który natknąłem się pomiędzy warzywami następnego dnia (o czym za chwilę) miał bardziej wyrazisty smak niż lasagne… Rachunek za blisko 90PLN też nie zrobił dobrego wrażenia. Cóż, nie wyszło.
W sobotę usilnie próbowałem wybrać coś pewnego z TripAdvisor’a. Niestety – jak za dotknięciem magicznej różdżki, prawie wszystkie kołobrzeskie knajpy nie mają wstępu na poziom ocen ponad 4 gwiazdki. Wybraliśmy więc Fishka-Fiszka, głównie z polecenia kogoś oraz uwagą, że ryb raczej nie szukamy, a tam mieli również coś innego do wyboru. Oni jeszcze się łapią ocenowo ponad czwórkę. I trzeba przyznać, że zasłużenie. Mięso okazało się być bardzo dobre, nie było problemu ze zrezygnowaniem z sosu i dostosowaniem. Jakościowo trzeba docenić, ale w relacji cena/jakość wypadają już gorzej wszak rachunek wyniósł ponad 100PLN za obiad dla dwóch osób!
I bym zapomniał o najlepszym. Okazało się, że jest jednak knajpka oscylująca wokół najwyższej oceny na TripAadvisor. To… Zapiekanki Anki. Maleńki i surowy lokal, który bardziej nadaje się na szybką wizytę, by coś przegryźć i się posilić niż normalny obiad. Ale jakościowo – bomba! Anka przygotowuje zapiekanki na oczach klientów, a do tego pochodzi z… Poznania. Dodajmy jej naturalną otwartość i rozmowność i w zasadzie wizyta, by sprawdzić jedzenie zamieniła się w wykład o życiu w Kołobrzegu, o tym czym się różni od Poznania i co koniecznie powinniśmy zobaczyć. Stanowi bez wątpienia jasny punkt na mapie Kołobrzegu do które szczególnie polecam zajrzeć „w locie”. Zwłaszcza, że mała zapiekanka kosztuje… 6,50PLN. Wygląda to dość absurdalnie przy poprzednich rachunkach, prawda?
Podsumowanie
Czy polecam Kołobrzeg na weekend? Ciężko powiedzieć jednoznacznie. Z jednej strony oferuje trochę atrakcji, które warto zobaczyć. Z drugiej – słaba oferta gastronomiczna, nastawiona na masową klientelę, najczęściej starszą i zza zachodniej granicy kraju (potykacze wyłącznie w języku niemieckim nie są specjalnie wyjątkowe) sprawiają, że pomimo przyjemnego spaceru jest problem z tak podstawową potrzebą jak dobrej jakości jedzenie w przystępnej cenie. Chyba trzeba będzie poszukać jakiejś alternatywy…
Jak już wspomniałem przy Ratuszu, trafiłem tutaj w Noc Muzeów. Najpierw mowa o głównej siedziebie przy ul. Emilii Gierczak 5: jest znacznie większe od podziemnego projektu w Ratuszu, ale też spotkamy tam znacznie większe okazy. Na pierwszy rzut zobaczymy wystawy ubrań i broni ręcznej. Potem przejdziemy przez mini garaż gdzie zobaczymy takie rzeczy jak szczątki samolotu CASA z katastrofy w Mirosławcu (szczegóły wypadku TUTAJ), trochę pojazdów w tym nawet samolot, a na koniec wyjdziemy na wystawę zewnątrzną. Tam zobaczymy trochę cięższych rzeczy takich jak czołgi, działa samobieżne, a centralne miejsce zajmuje zrekonstruktowany w znacznej części niemiecki czołg Panzerkampfwagen IV. Podczas wspomnianej Nocy Muzeów, przygotowano jeszcze uruchomienie czołgu T34, które się powiodło bez jakichkolwiek problemów. Dodatkowo – na zewnątrz znajdziemy intensywnie czerwony wagon. Rzuca się w oczy, widać, że jest nowszy niż reszta eksponatów, a wystawa w jego wnętrzu utwierdzi nas w tym przekonaniu. To Sybiracki wagon pamięci, który ukazuje masową zsyłkę Polaków na Syberię. Co jeszcze ciekawsze, wagon ma ponad 100 lat, a jego historię znajdziecie TUTAJ.
Drugą filią jest Skansen Morski. Położony 20-25 minut spacerem od siedziby głównej, na drugim brzegu rzeki, zaraz obok wspomnianej Reduty Solnej (wspomnianej w punkcie 1. Twierdza Kołobrzeg), oferuje nam możliwość zobaczenia z bliska kilku elementów wyposażenia okrętów wojennych, ale przede wszystkim wejść na (oraz pod) pokłady dwóch okrętów, które wcześniej służyły w Marynarce Wojennej. ORP Władysławowo i ORP Fala zostały wyciągnięte i aktualnie można je zwiedzać bez żadnego ryzyka kontaktu z wodą. W żadnym wypadku nie znaczy to jednak, że lśnią odniowione. Generalnie są bardzo dostępne dla turystów, w większość miejsc możemy wejść (przy okazji zobaczymy, że poruszanie się po takim statku wcale nie jest takie proste, a co dopiero na morzu), ale przy silnikach unosi się zapach odpowiedni do miejsca… Zatem jeśli chcemy się poczuć jak na okręcie, ale wolicie „na sucho” – polecam!
I dochodzimy do problematycznej części czyli ceny za wstęp. Serio 20PLN za wejście do jednego oddziału muzeum? Moim zdaniem ceny są zdecydowanie za wysokie. Uważam, że 10PLN byłoby racjonalną wartością zatem tym bardziej polecam szukać okazji w stylu Nocy Muzeów gdzie zaoszczędzimy… 100%. Co za paradoks prawda? W Ratuszu normalna cena 8PLN, w Noc 2PLN, a tutaj klasycznie 20PLN, a w wyjątkową Noc 0PLN…
Lokalne Muzeum na stronie ma jeszcze informacje o kolejnym oddziale, umiejsciowionym w Podborsku. Problem polega na tym, że jest to ponad 50km od Kołobrzegu, ba jest nawet inny powiat! Dlatego też nie odwiedziłem tego miejsca na razie, może kiedyś, może po drodze.
2. Eko-Park Wschodni - Kliknij, by rozwinąć
Na wschód od Kołobrzegu jest za to urokliwe miejsce – Eko-Park Wschodni. Najłatwiej dojechać rowerem wzdłuż morza albo autem ustawiając nawigację na ulicę Na Grobli w Kołobrzegu, tuż przy hotelu Holtur. Po lewej stronie jest bezpłatny parking gdzie możemy zostawić auto. My natomiast możemy udać się dalej, szeroką ścieżką w kierunku morza. Najpierw krótki odcinek przez las, a potem będziemy szli pomiędzy Solnymi Bagnami bedącymi ostoją ptaków o znaczeniu europejskim. Dlatego warto iść spokojnie, a po drodze spotkamy mnóstwo kaczek, dość oswojonych z obecnością człowieka. Pomimo to jednak nie starajmy się w żaden sposób naruszać ich prawa do miejsca, a tym bardziej dokarmiać! W końcu, nie zajmie to dużo czasu, dotrzemy do morza gdzie zobaczymy pomost. Może nie jest tak długi jak molo. Może nie ma kawiarni na końcu. Ale mniej ludzi i bliższy kontakt z morzem sprawiły, że zdecydowanie polubiłem to miejsce. Stąd – zachęcam bardzo mocno do wizyty w Eko-Parku.
[collapse]
3. Rogowo - Resko Przymorskie - Kliknij, by rozwinąć
To bardziej ciekawostka niż miejsce do odwiedzenia. Osobiście próbowałem od strony Dźwirzyna dotrzeć do jeziora zwanego Resko Przymorskie. Nawet mi się to udało wchodząc na teren Stanicy Wodnej, ale miałem ten przypadek, że ludzi tam było niewielu, bo kręcenie się pod czyimś domkiem letniskowym jest średnio uprzejme.
Warto jednak wiedzieć, że jezioro było intensywnie wykorzystywane przez Niemców jako lądowisko dla wodnosamolotów. Skrywa też zapewne wraki, ale wyciągnięcie ich nie jest łatwe. Całość historii do przeczytania TUTAJ.
[collapse]
4. Karlino - Polski prawie Kuwejt - Kliknij, by rozwinąć
To też bardziej ciekawostka, ale kompletnie nie znałem tej historii. Prawie 40 lat temu w Karlinie pojawił się płomyk nadziei na bogactwo z ropy naftowej. Ów płomyk miał wielkość 100 metrów, gdy nastąpił wybuch wieży wiertniczej gazu ziemnego! Ze względu na temperaturę jego ugaszeniem zajęli się… artylerzyści! Niestety złoże pomimo widowiskowego początku nie okazało się duże i polski przemysł naftowy zapomniał o Karlinie chociaż podobno można tam znaleźć jeszcze pozostałości po tamtych wydarzeniach… Szczegóły TUTAJ.
[collapse]
Gdzie zjeść w Kołobrzegu
Dochodzimy do kolejnego trudnego punktu. Wydaje się to wręcz niemożliwe, ale zjedzenie czegoś dobrego w normalnej cenie jest bardzo trudne! Według TripAdvisor’a oraz Google Maps nie ma w zasadzie knajp z maksymalnymi oceniami! Okej, jest jedna, ale o niej na koniec…
Dotarliśmy na miejsce w piątek z ochotą na makaron. Trattoria Corleone wydawała się być znośnym kompromisem. Wprawdzie 4.0 na TripAdvisorze nie przekonywało, to było to coś na jednym z wyższych miejsc. Niestety wizyta okazała się pomyłką. Z dwóch dań które otrzymaliśmy, jedno było przyprawione nad wyraz pikantnie (gdzie w menu nie było o tym mowy), a drugie nie było przyprawione wcale… I to nie mówię tylko o pikatności – po prostu nie było żadnego smaku. To już kalafior na który natknąłem się pomiędzy warzywami następnego dnia (o czym za chwilę) miał bardziej wyrazisty smak niż lasagne… Rachunek za blisko 90PLN też nie zrobił dobrego wrażenia. Cóż, nie wyszło.
W sobotę usilnie próbowałem wybrać coś pewnego z TripAdvisor’a. Niestety – jak za dotknięciem magicznej różdżki, prawie wszystkie kołobrzeskie knajpy nie mają wstępu na poziom ocen ponad 4 gwiazdki. Wybraliśmy więc Fishka-Fiszka, głównie z polecenia kogoś oraz uwagą, że ryb raczej nie szukamy, a tam mieli również coś innego do wyboru. Oni jeszcze się łapią ocenowo ponad czwórkę. I trzeba przyznać, że zasłużenie. Mięso okazało się być bardzo dobre, nie było problemu ze zrezygnowaniem z sosu i dostosowaniem. Jakościowo trzeba docenić, ale w relacji cena/jakość wypadają już gorzej wszak rachunek wyniósł ponad 100PLN za obiad dla dwóch osób!
I bym zapomniał o najlepszym. Okazało się, że jest jednak knajpka oscylująca wokół najwyższej oceny na TripAadvisor. To… Zapiekanki Anki. Maleńki i surowy lokal, który bardziej nadaje się na szybką wizytę, by coś przegryźć i się posilić niż normalny obiad. Ale jakościowo – bomba! Anka przygotowuje zapiekanki na oczach klientów, a do tego pochodzi z… Poznania. Dodajmy jej naturalną otwartość i rozmowność i w zasadzie wizyta, by sprawdzić jedzenie zamieniła się w wykład o życiu w Kołobrzegu, o tym czym się różni od Poznania i co koniecznie powinniśmy zobaczyć. Stanowi bez wątpienia jasny punkt na mapie Kołobrzegu do które szczególnie polecam zajrzeć „w locie”. Zwłaszcza, że mała zapiekanka kosztuje… 6,50PLN. Wygląda to dość absurdalnie przy poprzednich rachunkach, prawda?
Podsumowanie
Czy polecam Kołobrzeg na weekend? Ciężko powiedzieć jednoznacznie. Z jednej strony oferuje trochę atrakcji, które warto zobaczyć. Z drugiej – słaba oferta gastronomiczna, nastawiona na masową klientelę, najczęściej starszą i zza zachodniej granicy kraju (potykacze wyłącznie w języku niemieckim nie są specjalnie wyjątkowe) sprawiają, że pomimo przyjemnego spaceru jest problem z tak podstawową potrzebą jak dobrej jakości jedzenie w przystępnej cenie. Chyba trzeba będzie poszukać jakiejś alternatywy…
Na wschód od Kołobrzegu jest za to urokliwe miejsce – Eko-Park Wschodni. Najłatwiej dojechać rowerem wzdłuż morza albo autem ustawiając nawigację na ulicę Na Grobli w Kołobrzegu, tuż przy hotelu Holtur. Po lewej stronie jest bezpłatny parking gdzie możemy zostawić auto. My natomiast możemy udać się dalej, szeroką ścieżką w kierunku morza. Najpierw krótki odcinek przez las, a potem będziemy szli pomiędzy Solnymi Bagnami bedącymi ostoją ptaków o znaczeniu europejskim. Dlatego warto iść spokojnie, a po drodze spotkamy mnóstwo kaczek, dość oswojonych z obecnością człowieka. Pomimo to jednak nie starajmy się w żaden sposób naruszać ich prawa do miejsca, a tym bardziej dokarmiać! W końcu, nie zajmie to dużo czasu, dotrzemy do morza gdzie zobaczymy pomost. Może nie jest tak długi jak molo. Może nie ma kawiarni na końcu. Ale mniej ludzi i bliższy kontakt z morzem sprawiły, że zdecydowanie polubiłem to miejsce. Stąd – zachęcam bardzo mocno do wizyty w Eko-Parku.
To bardziej ciekawostka niż miejsce do odwiedzenia. Osobiście próbowałem od strony Dźwirzyna dotrzeć do jeziora zwanego Resko Przymorskie. Nawet mi się to udało wchodząc na teren Stanicy Wodnej, ale miałem ten przypadek, że ludzi tam było niewielu, bo kręcenie się pod czyimś domkiem letniskowym jest średnio uprzejme.
Warto jednak wiedzieć, że jezioro było intensywnie wykorzystywane przez Niemców jako lądowisko dla wodnosamolotów. Skrywa też zapewne wraki, ale wyciągnięcie ich nie jest łatwe. Całość historii do przeczytania TUTAJ.
4. Karlino - Polski prawie Kuwejt - Kliknij, by rozwinąć
To też bardziej ciekawostka, ale kompletnie nie znałem tej historii. Prawie 40 lat temu w Karlinie pojawił się płomyk nadziei na bogactwo z ropy naftowej. Ów płomyk miał wielkość 100 metrów, gdy nastąpił wybuch wieży wiertniczej gazu ziemnego! Ze względu na temperaturę jego ugaszeniem zajęli się… artylerzyści! Niestety złoże pomimo widowiskowego początku nie okazało się duże i polski przemysł naftowy zapomniał o Karlinie chociaż podobno można tam znaleźć jeszcze pozostałości po tamtych wydarzeniach… Szczegóły TUTAJ.
[collapse]
Gdzie zjeść w Kołobrzegu
Dochodzimy do kolejnego trudnego punktu. Wydaje się to wręcz niemożliwe, ale zjedzenie czegoś dobrego w normalnej cenie jest bardzo trudne! Według TripAdvisor’a oraz Google Maps nie ma w zasadzie knajp z maksymalnymi oceniami! Okej, jest jedna, ale o niej na koniec…
Dotarliśmy na miejsce w piątek z ochotą na makaron. Trattoria Corleone wydawała się być znośnym kompromisem. Wprawdzie 4.0 na TripAdvisorze nie przekonywało, to było to coś na jednym z wyższych miejsc. Niestety wizyta okazała się pomyłką. Z dwóch dań które otrzymaliśmy, jedno było przyprawione nad wyraz pikantnie (gdzie w menu nie było o tym mowy), a drugie nie było przyprawione wcale… I to nie mówię tylko o pikatności – po prostu nie było żadnego smaku. To już kalafior na który natknąłem się pomiędzy warzywami następnego dnia (o czym za chwilę) miał bardziej wyrazisty smak niż lasagne… Rachunek za blisko 90PLN też nie zrobił dobrego wrażenia. Cóż, nie wyszło.
W sobotę usilnie próbowałem wybrać coś pewnego z TripAdvisor’a. Niestety – jak za dotknięciem magicznej różdżki, prawie wszystkie kołobrzeskie knajpy nie mają wstępu na poziom ocen ponad 4 gwiazdki. Wybraliśmy więc Fishka-Fiszka, głównie z polecenia kogoś oraz uwagą, że ryb raczej nie szukamy, a tam mieli również coś innego do wyboru. Oni jeszcze się łapią ocenowo ponad czwórkę. I trzeba przyznać, że zasłużenie. Mięso okazało się być bardzo dobre, nie było problemu ze zrezygnowaniem z sosu i dostosowaniem. Jakościowo trzeba docenić, ale w relacji cena/jakość wypadają już gorzej wszak rachunek wyniósł ponad 100PLN za obiad dla dwóch osób!
I bym zapomniał o najlepszym. Okazało się, że jest jednak knajpka oscylująca wokół najwyższej oceny na TripAadvisor. To… Zapiekanki Anki. Maleńki i surowy lokal, który bardziej nadaje się na szybką wizytę, by coś przegryźć i się posilić niż normalny obiad. Ale jakościowo – bomba! Anka przygotowuje zapiekanki na oczach klientów, a do tego pochodzi z… Poznania. Dodajmy jej naturalną otwartość i rozmowność i w zasadzie wizyta, by sprawdzić jedzenie zamieniła się w wykład o życiu w Kołobrzegu, o tym czym się różni od Poznania i co koniecznie powinniśmy zobaczyć. Stanowi bez wątpienia jasny punkt na mapie Kołobrzegu do które szczególnie polecam zajrzeć „w locie”. Zwłaszcza, że mała zapiekanka kosztuje… 6,50PLN. Wygląda to dość absurdalnie przy poprzednich rachunkach, prawda?
Podsumowanie
Czy polecam Kołobrzeg na weekend? Ciężko powiedzieć jednoznacznie. Z jednej strony oferuje trochę atrakcji, które warto zobaczyć. Z drugiej – słaba oferta gastronomiczna, nastawiona na masową klientelę, najczęściej starszą i zza zachodniej granicy kraju (potykacze wyłącznie w języku niemieckim nie są specjalnie wyjątkowe) sprawiają, że pomimo przyjemnego spaceru jest problem z tak podstawową potrzebą jak dobrej jakości jedzenie w przystępnej cenie. Chyba trzeba będzie poszukać jakiejś alternatywy…
To też bardziej ciekawostka, ale kompletnie nie znałem tej historii. Prawie 40 lat temu w Karlinie pojawił się płomyk nadziei na bogactwo z ropy naftowej. Ów płomyk miał wielkość 100 metrów, gdy nastąpił wybuch wieży wiertniczej gazu ziemnego! Ze względu na temperaturę jego ugaszeniem zajęli się… artylerzyści! Niestety złoże pomimo widowiskowego początku nie okazało się duże i polski przemysł naftowy zapomniał o Karlinie chociaż podobno można tam znaleźć jeszcze pozostałości po tamtych wydarzeniach… Szczegóły TUTAJ.