Tym razem za cel obrałem miejscówkę położoną ok. 100km od Poznania, a tuż przed Kaliszem. Wyjechaliśmy z dziewczyną autem ok. 10 rano, by na miejsce dotrzeć po 1,5h. Miejsce wydawało nam się tak oczywiste, że już podczas drogi obawiałem się o ilość turystów co może drastycznie zmienić ocenę miejsca. Parking był jednak… prawie pusty! Na jakieś 50 miejsc, zajęty były zaledwie 2! To była dobra zapowiedź miejscówki wszak im mniej ludzi, tym lepiej.
Co robić na miejscu?
Auto zaparkowane, czas wyruszyć na spacer w kierunku wejścia. Po bardzo krótkim spacerze wchodzimy na teren ogrodów okalających zamek. Na początek udaliśmy się nieco bardziej w lewo i szczęśliwym trafem dotarliśmy na początek do dawnej Oficyny, obecnie Muzeum Leśnictwa gdzie można było zobaczyć kury, koguty, pawia oraz Mauzoleum. W samym Muzeum natomiast znaleźliśmy ulotki oraz zdjęcia mieszkańców lasu. Co jednak najważniejsze – były tam też dwa questy co uważam za najlepszą możliwą formę zwiedzania każdego miejsca:
- Śladami Izabelli z Czartoryskich Działyńskiej – opis znajdziecie TUTAJ
- Wędrówki dendrologiczne (nie jestem specjalnym fanem gatunków drzew, ale zabawa przednia!) – opis znajdziecie TUTAJ
Zadania pochłonęły nas bardzo jednocześnie odkrywając kolejne obszary ogrodów, które okazały się być prześwietnymi terenami do spacerów. Nawet jeśli w okolicach godziny 13stej ludzi zaczęło przybywać, to w bardziej odległych ścieżkach od zamku cały czas był spokój, a i miejsce na piknik się znalazło. Należy też zaznaczyć, że o ile po długim spacerze jest pokazowa zagroda żubrów, koników polski, danieli oraz dzików to brak tutaj jakiegoś placu zabaw dla dzieci w takiej formie jak jest w Kórniku. Jakkolwiek według mnie całkowicie wynagradza to masa form edukacji w postaciach realnych obiektów, które są w lesie i są wykorzystywane dla zwierząt. Podczas spaceru natknęliśmy się również na dwa obiekty do których bilet wstępu (jeden bilet -> dwa obiekty) kosztował… 2PLN za osobę [1PLN w przypadku dziecka]. Jeden obiekt zawierał przystępnie oraz bez natłoku informacji przedstawioną produkcję miodu, a drugi natomiast skupiał się bezpośrednio na mieszkańcach lasu – zdjęcia, zwierzęta w całkiem dobrej skali oraz urządzenie interaktywne gdzie możemy wybrać i posłuchać jaki dźwięk, wydają jakie ptaki. Myślę, że cena wejściówki jest adekwatna do zawartości – czyli drobniak, którego nie żal za całkiem fajne rzeczy. A, że bilet wstępu okazuje się być biletem do obu miejscówek to już w ogóle nie podlega dyskusji i moim zdaniem warto.
Na koniec oczywiście istnieje możliwość zwiedzenia samego zamku, wejścia są co 30min i kosztują 10PLN/os. z czego również skorzystaliśmy. Generalnie zamek miał wiele wspólnego z Francją i wprawne oko zauważy zapewne podobieństwa, a podczas oprowadzania będzie mogło zobaczyć parę ciekawych pomieszczeń – ja akurat zwróciłem uwagę na kominki – mieli rozmach trzeba przyznać! Nie uważam jednak wejścia do zamku za obowiązek – nie ma tam żadnych interaktywnych, można powiedzieć „nowoczesnych i innowacyjnych form zwiedzania”, ot oprowadzenie i tyle.
Po zwiedzaniu wyruszyliśmy spokojnym spacerem w kierunku samochodu, by dotrzeć do niego chwilę po 14stej. Samochodów przybyło, ale jak dla mnie 1/3 parkingu jak na takie miejsce to i tak mało. Rozważaliśmy jeszcze wizytę w Kaliszu, ale z uwagi na brak jakiegoś „must see” wg TripAdvisor to wybraliśmy powrotną podróż do Poznania gdzie jeszcze mogliśmy poczuć ducha weekendu grillując na zwieńczenie tego całkiem udanego dnia.
Podsumowując – miejsce jest idealne na spacer z rodziną, grę w questy, a i fani zwiedzania powinni dla siebie co nieco znaleźć. Przy dawnej Oficynie jest również Restauracja.
Jak dojechać?
Najłatwiej autem -> 100km drogi, część niestety w remoncie, a część w bardzo dobrym stanie. Czas to 1,5-2h, koszt 60PLN.
Prócz tego potencjalną i całkiem fajną opcją jest połączenie PKP 1h Poznań Główny -> Pleszew [19PLN KW, 26PLN TLK], a następnie 20min PKS Pleszew -> Gołuchów [5,50PLN] [za stroną epodróżnik].
Inną opcją jest możliwość zabrania roweru pociągiem do Pleszewa i stamtąd ok. 13km do Gołuchowa co powinno być osiągalne dla każdego. Jak zawsze zwracam uwagę, by najlepiej użyć mniej uczęszczanych dróg, przykład poniżej.