„W Powidzu wycinają lasy!” – takie nagłówki pojawiły się jakiś miesiąc temu w lokalnej prasie razem z liczbami o 50-100 hektarach i głosami oburzenia. Nawet ja pomyślałem, że szkoda parku krajobrazowego, ale do szczegółów dotarłem nieco opóźniej. Okazuje się, że w przypadku najbardziej pesymistycznej wersji obszar leśny zmaleje o… 1,3% z 7500 do ok. 7400 hektarów. Czy to już mało? Postanowiłem to sprawdzić.
Mapa turystyczna dostępna jest TUTAJ. Dojrzymy tam trochę jezior, szlaków pieszych, rowerowych, Skorzęcin określanym mianem lokalnej Ibizy czy właśnie Powidz. I… najbliższe okolice Powidza nawet nie są już na zielono na mapach to raz. Dwa, szlaki turystyczne są znacznie na północ i spokojnie wystarczą do turystyki i rekreacji dla każdego – bez problemu spędzimy tam co najmniej jeden w pełni aktywny dzień. Szczegóły przykładowego poniżej.
W tym wypadku nastawiłem się na spacer po lesie, a skoro po lesie to najlepiej z minimalną ilością ludzi. Obawiałem się nieco, bo prognozy pogody na sobotę były dobre – blisko 20 stopni w marcu na pewno zmotywuje trochę ludzi do wizyty nad Jeziorem Niedzięgiel. Wyruszyliśmy więc o 9 rano z Poznania, by zahaczyć jeszcze ogród Pałacu w Czerniejewie. Tocząc się leniwie drogą 92, by w Nekli skierować się prostą drogą do pałacu, na miejsce dotarliśmy po niecałej godzinie. Ogród przeszliśmy nie spotykając nikogo. Niby okej, ale… no właśnie. Pałac w Rogalinie i tamtejsze ogrody przygotowały na coś innego. Natomiast w Czerniejewie mamy duży pałac, knajpę obok, parę budynków i… wszystko to w szarym kolorze jakby niedokończone. Pałacowy ogród sprawia wrażenie przeciętnego parku miejskiego, a sprawę ratuje nieco pomost, ale nie spodziewajmy się cudów. Także – jeśli chcemy to warto wpaść, by zobaczyć, ale myślę, że ciekawszą opcją w Czerniejewie jest… Szlak Misiów! Dwa stoją przed bramą na teren pałacu, tłumaczą czym jest trasa i stanowią doskonały przykład jak motywować dzieciaki do zwiedzania zakamarków miasteczka. Zdecydowanie na plus!
My tymczasem wsiadamy do auta i kierujemy się w miarę prostą drogą do Skorzęcina. Dojeżdżamy na miejsce, na szczęście poza sezonem więc za wjazd nie trzeba płacić. Zostawiamy auto na pustym parkingu i idziemy się przejść prawie opuszczonym ośrodkiem. Spotkane osoby na jego terenie możemy policzyć na palcach jednej ręki, ktoś remontuje, ktoś sprząta przed sezonem i dwóch rowerzystów spotykamy na molo. Trochę wręcz czarnobylski klimat, ale mam co chciałem – jak najmniej ludzi. Tutaj zalecam zerknąć na mapkę gdzie dookoła Jeziora Białego zobaczymy dwie możliwości szlaków:
- Zielono – czarny o długości 7km (ok. 1,5h)
- Czarny o długości 10km (ok. 2h)
Czarny stanowi świetny wybór na spacer po lesie zwłaszcza, że część i tak biegnie przez ośrodek więc jest łatwy. Tutaj też rozwiązuje nam się zagadka z tytułu dlaczego wycieczka jest sugerowana poza sezonem. W jego szczycie przede wszystkim zapłacicie za wjazd, po drugie wysoce prawdopodobne, że będzie problem z parkingiem, po trzecie możecie nawet stać w kolejkach do wjazdu/wyjazdu, a odpoczynek od ludzi może być pojęciem abstrakcyjnym – tylko nadmienię, że oficjalnie Skorzęcin to 6 tysięcy samych miejsc noclegowych nie mówiąc o tych, którzy wpadają na parę godzin. I najważniejsze – żaden inny szlak nie jest tak dogodnie określony w formie okręgu na terenie kompleksu leśnego. Dlatego też (zapewne dopiero w przyszłym roku) ukaże się część druga o pomyśle na Powidzki Park Krajobrazowy, który sprawdzę właśnie w sezonie – czy uda mi się uniknąć ludzi i wyznaczyć sensowny szlak? Zobaczymy 🙂
Po długim spacerze wsiadamy do auta i jedziemy do kolejnego punktu – do Powidza. Na wjeździe wita nas 33 Baza Lotnicwa po lewej stronie, a po prawej kilka Food Trucków – podobno najlepsze jedzenie serwuje Baza 33 (sprawdzone, polecam) oraz Steak&Burger, ale Ci drudzy są czynni w zasadzie dopiero od 16stej. Swoją drogą ciekawy widok jak w takiej prawie zapomnianej mieścinie jest tak „międzynarodowo”. Po jedzeniu kierujemy się do samego centrum, by poznać nieco to miasteczko dzięki przygotowanej łamigłówce – „Do Powidza po rozum„, którą należy wydrukować wcześniej. Zabawa przebiega wzorowo, wszystkie zagadki są aktualne i prowadzi po najważniejszych miejscach miasteczka przez co po niecałej godzinie możemy odpocząć na obecnych ławkach i spokojniej spojrzeć na miasteczko. Parę minut odpoczynku i wystarczy – wracamy do auta.
Nawigację ustawiliśmy na „Miodosytnia Imbierowicz”. Lokalna firma położona parę kilometrów dalej, która bawi się z pasji w produkcję miodów pitnych. Kiedyś oferowali degustacje wraz z pokazaniem produkcji, ale aktualnie nie są w stanie tego zaoferować regularnie – musimy liczyć na szczęście, że właściciel akurat będzie na miejscu. Wpadamy więc tylko do sklepu o urzekającym słodkim zapachu, bierzemy po dwie większe i mniejsze butelki, by przetestować je później. Aktualnie już mogę napisać, że mniejsza butelka w cenie 5PLN jest fajną opcją, dość delikatną w miodowym smaku, ale jednocześnie napis 9% raczej nie należy do delikatnych piwnych alternatyw. ;]
Dla wielbicieli nurkowania warto jeszcze wiedzieć, że nieco dalej jest ośrodek w Starych Trębach. Na dnie jeziora można znaleźć takie rzeczy jak rzeźby, dzwon czy… fortepian.
W tym momencie najlepszą opcją byłoby udanie się do Skansenu Archeologicznego w Mrówkach gdzie w cenie biletu normalnego (3PLN) znajdziemy zapewne ciekawe rzeczy oraz co ja najbardziej lubię – platformę widokową na zrekonstruowanej wieży. Niestety – Skansen jest dostępny dopiero od 1 kwietnia więc musiałem obejść się smakiem.
Po wizycie w Mrówkach, ewentualną opcją jest jeszcze Punkt Widokowy w Dusznie, ale pozostawiam do samodzielnej decyzji. Względem bezpośredniego powrotu do Poznania jest do nadrobienia jakieś 25-30 kilometrów. Problem z nim polega na tym, że teoretycznie powinienem go włączyć w post o powiecie gnieźnieńskim, który ukaże się nieco później, ale jest on jedyną atrakcją w tamtych okolicach i nijak nie jest nam po drodze w przypadku wycieczki po powiecie.
Podsumowanie
Powidzki Park Krajobrazowy to naprawdę dobry pomysł na cały dzień w terenie i na razie nie mamy co się martwić o lokalną turystykę, bo teren oferuje cały czas wiele atrakcji. W pigułce można to streścić tak:
- Czerniejewo
-
- Pałac i ogród
-
- Szlak Misiów
- Skorzęcin – Mapa turystycznaSzlak pieszy – Czarny lub czarno-zielony
- Powidz
-
- Jedzenie Baza 33 / Steak&Burger / Rotunda
-
- Quest: Do Powidza po rozum
- Miodosytnia Imbierowicz
- Skansen Archeologiczny w Mrówkach z platformą widokową
- Opcjonalnie: Punkt widokowy w Dusznie
Także – dzień aktywności fizycznej zakończony miodem pitnym. Ja w to wchodzę 🙂
Koszty
Praktycznie tylko paliwo, ok. 200km (60PLN), ewentualnie dodatkowo zakupy w Miodosytnia Imbierowicz i Skansen w Mrówkach za 3PLN/os.
Jedna myśl na temat “Powidzki Park Krajobrazowy / Poza sezonem”